Po meczu numer dwa w Kanadzie, pojawiło się nowe określenie – LeBronto. Lider Cleveland Cavaliers poprowadził swoją drużynę do drugiego zwycięstwa na parkiecie rywala i Cavs są w bardzo komfortowej sytuacji przed powrotem do siebie. Przewagę wykorzystali w Bostonie. Celtics byli bardzo konsekwentni i zagrali drugi mecz na bardzo wysokim poziomie. Do Filadelfii jadą z prowadzeniem 2-0.
CLEVELAND CAVALIERS – TORONTO RAPTORS 128:110 (2-0)
– Kevin Love przyznał, że już podczas porannej rzutówki dało się wyczuć, że podczas meczu ze strony LeBrona Jamesa stanie się coś wyjątkowego. – Wiedział, że jeśli wygramy tutaj drugi mecz to będziemy w doskonałym położeniu – mówił Love. – Naprawdę dało się wyczuć to, co nadchodzi – dodał. LBJ skończył zawody mając na swoim koncie 43 punkty (19/28 FG), 8 zbiórek i 14 asyst.
– Love także może być zadowolony ze swojego występu. Zapewnił bardzo cenne wsparcie w postaci 31 oczek (11/21 FG, 2/6 3PT) i 11 zbiórek. Defensywa Toronto Raptors nie miała tej nocy żadnej odpowiedzi na dominację przeciwnika. Zanim noc dobiegła końca, Toronto zamieniło się w „LeBronto”. W ten sposób rozpłynęła się przewaga parkietu zespołu Dwane’a Caseya.
– Raptors jeszcze w drugiej kwarcie prowadzili 54:45, ale pozwolili Cavs zredukować stratę do 2 oczek przed przerwą. Druga połowa była już dominacją Cleveland Cavaliers. Run 18:5 pomógł gościom otworzyć trzecią kwartę. 24 punkty z 23 rzutów DeMara DeRozana i 21 oczek (7/10 FG, 3/6 FG), 6 asyst Kyle’a Lowry’ego. Po raz pierwszy w tym sezonie Raptors przegrali dwa mecze z rzędu na własnym parkiecie.
– Kolejne spotkanie już w Cleveland w nocy z soboty na niedzielę o 2:30.
PHILADELPHIA 76ERS – BOSTON CELTICS 103:108 (0-2)
– Do gry wrócił w tym meczu Jaylen Brown, z którego Brad Stevens postanowił skorzystać z ławki rezerwowych. To był kolejny mecz, w którym Boston Celtics imponowali regularnością i zaskoczyli defensywę Philadelphii 76ers tym, jak sprawnie radzą sobie w różnych formach ataku. Jednak to nastąpiło zaraz po tym, gdy pozwolili rywalowi wyjść na 22-punktowe prowadzenie.
– Ostatecznie gospodarze wygrzebali się z tej wielkiej dziury. Jayson Tatum przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny wizytą na linii rzutów wolnych w ostatnich sekundach meczu. Ekipa z Bean-City jest już 6-0 w play-offach na własnym parkiecie. Jeszcze nigdy w swojej historii nie przegrali serii prowadząc w niej 2-0.
– Szóstki swoje wysokie prowadzenie straciły zaraz na starcie trzeciej kwarty. Mimo to w połowie finałowej 12-stki ekipa Bretta Browna prowadziła 93:88 po trafieniu Ersana Ilyasovy. Gospodarze odpowiedzieli na to runem 11:4, który pozwolił im na dobre objąć prowadzenie. Na 8,3 sekundy przed końcem, przy stanie 104:101 dla Celtics, Al Horford wjechał pod kosz obok Joela Embiida dając swojej drużynie 5-punktowe prowadzenie.
– 21 punktów (7/14 FG, 2/4 3PT) zapewnił od siebie Tatum, kolejne 20 oczek (6/15 FG, 4/9 3PT), 7 zbiórek i 9 asyst Terry’ego Roziera. Brown wyszedł z ławki na 25 minut dostarczając 13 oczek z 12 rzutów. Najlepszym graczem w obozie gości był J.J. Redick notując 23 punkty (9/17 FG, 5/9 3PT), 3 zbiórki i 2 asysty. 0/4 z gry Bena Simmonsa i tylko 1 punkt pierwszoroczniaka.
– Na kolejne dwa mecze ekipy przenoszą się do Filadelfii. Start w sobotę o 23:00.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET