Już dzisiaj w nocy rozpocznie się druga runda playoffs. Rozpędzone ekipy Golden State Warriors i New Orleans Pelicans zmierzą się razem w serii, której stawą będzie awans do Finałów Konferencji Zachodniej. Faworytem wydaje się być ekipa z Kalifornii.
GOLDEN STATE WARRIORS – NEW ORLEANS PELICANS
Bilans z sezonu zasadniczego: 3:1 dla Warriors
Curry zagra?
Stephen Curry dostał zielone światło na treningi z pełnym obciążeniem. Jest to z pewnością świetna wiadomość dla wszystkich ludzi związanych z Wojownikami. Tego samego nie możemy powiedzieć o Pelikanach, którzy z pewnością nie chcą na głowie kolejnego problemu, szczególnie w postaci dwukrotnego MVP. Wszystko wskazuje jednak na to, że rozgrywający, jak nie w pierwszym meczu, to przynajmniej w następnych powinien wrócić na parkiet. Pelicans w pierwszej rundzie świetnie poradzili sobie z duetem Damian Lillard–CJ McCollum, ale Warriors jest kompletnie inną ekipą niż Portland Trail Blazers. Curry, w porównaniu do Lillarda i McColluma, może oddać piłkę kolegom, uciekać po zasłonach, aby później oddać rzut z czystej pozycji. Warriors to również ekipa nie tak jednowymiarowa.
Seria będzie trwać?
Pelicans wygrali dziewięć ostatnich meczów i wyglądali w nich naprawdę dobrze. Szczególnie mocno sezon regularny zakończył, a playoffs otworzył Anthony Davis, który stał się liderem z krwi i kości. Davis wygrał swoją pierwszą serię w karierze i jest żądny kolejnych ofiar. Będzie mu niesłychanie trudno, nie można tego ukrywać. Broniący tytułu Warriors również wyglądają bardzo mocno i pomimo przegrania jednego meczu z San Antonio Spurs, nawet na chwilę nie stracili panowania nad rywalizacją. Obie ekipy są w gazie i wydaje się, że nie powinna to być tak jednostronna rywalizacja jak mecze tych drużyn w pierwszej rundzie.
Głębokość składu zadecyduje?
Wydaje się, że jedyną nadzieją na nawiązanie walki z Warriors, jest dla Pelicans całkowite zaufanie dla Davisa. Jeśli jedyny All-Star w drużynie zdoła zagrać lepiej niż czwórka Gwiazd z Oakland, Pelikany mogą naprawdę namieszać. W innym przypadku, nie jestem sobie w stanie wyobrazić innego scenariusza niż dość łatwy awans Wojowników. Na szczęście dla kibiców z Luizjany, Davis rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze. Będzie musiał utrzymać ten poziom, bo o ile pomóc w wymierny sposób mogą mu Rajon Rondo, Jrue Holiday i Nikola Mirotić, tak po wymienieniu tych nazwisk, robi się dość spora dziura. Pelians mieli jedną z najsłabszych ławek w sezonie regularnym. Warriors z kolei, zakładając, że wróci Curry, będą dysponować bardzo szerokim składem, bo i Andre Igoudala i Quin Cook, czy David West pokazali, że potrafią wnieść dużo do gry zespołu. Może się to okazać decydującym czynnikiem.
Nasz typ: 4:2 dla Warriors
Niepotrzebny łokieć w żebro i Twój najlepszy kumpel – kim jest Boogie Cousins?