Po porażce zawsze trudno przychodzi wyciąganie pozytywów, szczególnie gdy ogrywa Cię jedna z najgorszych ekip w całej lidze. Jednak skrzydłowemu Minnesoty Timberwolves, Jimmy’emu Butlerowi udało się rzeczone pozytywy znaleźć.
– Potrzebowaliśmy trochę pokory i ją dostaliśmy – powiedział Butler po przegranym spotkaniu z Orlando Magic. – Przejechaliśmy pewni siebie, myśląc, że jesteśmy bardzo dobrym zespołem, a prawda jest taka, że jeszcze niczego nie osiągnęliśmy. Cieszę się z tej porażki – dodał. Przed meczem z Magic, Timberwolves wygrali 12 z 15 starć, w tym ostatnie pięć różnicą 19 punktów. Aktualnie plasują się na czwartym miejscu konferencji zachodniej.
– Grali od nas lepiej – kontynuował Butler. – Grali twardziej od nas, wiele rzeczy robili zgodnie z planem. Nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy i to niepowodzenie jest jak najbardziej zasłużone. Pozostaje szczęśliwy – ciągnął dalej. Tym sposobem Wolves pogorszyli swój bilans przeciwko drużynom ze wschodu do 6-11. Dzięki zwycięstwu, Magic nie są już najgorszą drużyną w lidze – do tej pory dzielili ten tytuł z Atlantą Hawks.
– Nic w naszych szeregach nie zagrało tak, jak powinno – stwierdził autor 28 punktów i siedmiu zbiórek. Nie stara się on jednak zwalać winy jedynie na drużynę i dostrzega swoje błędy. Evan Fournier, za którego krycie odpowiedzialny był Butler, rzucił 32 punkty – najwięcej w karierze. – Skopał mi tyłek, biorę to na siebie. Każdemu zdarza się gorszy występ. Za niedługo kolejny mecz, do tego czasu się pozbieram – zakończył.
[social title=”Obserwuj autora” subtitle=”” link=”https://twitter.com/DominikKoldziej” icon=”fa-twitter”]
[social title=”Obserwuj PROBASKET” subtitle=”” link=”https://twitter.com/probasketpl” icon=”fa-twitter”]