Dobrze, że ostatecznie udało się przehandlowć Carmelo Anthony’ego. New York Knicks byliby w bardzo dziwnym miejscu, gdyby Melo pozostał z drużyną na obóz przygotowawczy, pomimo nieustających rozmów na temat jego transferu. Teraz wszystko jest jasne – zespół należy do Kristapsa Porzingisa i Łotysz nie ma z tym żadnych problemów.
New York Knicks
Przyszło 9, odeszło 6 zawodników
Zostali: Ron Baker, Willy Hernangómez, Mindaugas Kuzminskas, Courtney Lee, Joakim Noah, Kyle O’Quinn, Kristaps Porzingis, Lance Thomas, Chasson Randle (niegwarantowany)
Przyszli: Enes Kanter (Thunder), Doug McDermott (Thunder), Michael Beasley (Bucks), Damyean Dotson (debiutant), Tim Hardaway Jr. (Hawks), Nigel Hayes (debiutant), Luke Kornet (debiutant), Frank Ntilikina (debiutant), Ramon Sessions (Hornets), Jarrett Jack (niegwarantowany)
Zaproszeni na camp zespołu: Xavier Rathan-Mayes, Jamel Artis
Niepodpisani zawodnicy z draftu: Ognjen Jaramaz (58. pick)
Odeszli: Carmelo Anthony (Thunder), Justin Holiday (Bulls), Maurice Ndour, Marshall Plumlee (Clippers), Derrick Rose (Cavaliers), Sasha Vujacic
Sezon 2016/2017:
31 zwycięstw i 51 porażek. 12 miejsce we wschodniej konferencji.
Kluczowe zmiany
Zespół został zorientowany na Kristapsa Porzingisa. Wytransferowanie Carmelo Anthony’ego i odpuszczenie Derricka Rose’a oznaczało, że New York Knicks skupią się na budowie wokół świeżej krwi. Phila Jacksona zastąpił jego pomocnik – Steve Mills, ale nową koncepcję wprowadził generalny menadżer – Scotty Perry. To on przerwał rozmowy Knicks z Houston Rockets na temat handlowania za Melo i przeciągnął sprawę przez całe lato, aż do startu obozu przygotowawczego. Fakt, że zmusił obóz zawodnika do poszerzenia listy o Thunder i Cavs, jest jego małym sukcesem.
Perry’ego bez wątpienia możemy traktować jako „kluczową zmianę”. Najważniejsze było jednak przekazanie lejców Porzingisowi. Łotysz wkracza w swój trzeci sezon na ligowych parkietach. Już gra jak All-Star i może być jedną z największych europejskich gwiazd NBA w historii. Skoncentrowanie przyszłości na nim wydaje się być rozsądnym krokiem. W poprzednim sezonie silny skrzydłowy notował średnio 18,1 punktu, 7,2 zbiórki, 1,5 asysty i 2 bloki trafiając 45 FG% i 35,7 3PT%. Z każdym kolejnym sezonem powinien grać coraz lepiej i regularniej.
The crossover + jam for @kporzee ? #NewYorkForever pic.twitter.com/N407RLW2Zy
— NEW YORK KNICKS (@nyknicks) 4 października 2017
Interesujący pierwszoroczniak
Frank Ntilikina zdaje się być kolejnym po Giannisie Antetokounmpo zawodnikiem z Europy, z którego nazwiskiem komentatorzy i eksperci będą przeżywali prawdziwe katusze. Francuz wchodzi do NBA jako młody i bardzo perspektywiczny rozgrywający. W trakcie obozu Knicks pokazał się wszystkim z bardzo dobrej strony, choć w trakcie dopadło go kilka urazów, dlatego zespół postępuje bardzo ostrożnie. Jeff Hornacek jest zadowolony przede wszystkim z postawy w obronie gracza. Jego centymetry oraz zasięg ramion będą bardzo pomocne.
Jeszcze wiele rzeczy będzie szlifowanych, ale surowy produkt wygląda obiecująco. Ntilikina sprawia wrażenie spokojnego, próbującego czytać grę i podejmować odpowiednie decyzje. Widać w nim chęć do nauki i czerpania lekcji od starszych kolegów. Już teraz jest całkiem niezłym podającym, ale w trakcie pierwszych paru sezonów może być przewagą przede wszystkim w ustawieniach zorientowanych na defensywie.
Doświadczenie i prime-time
Decyzja o podpisaniu Tima Hardawaya na 4 lata za 71 milionów dolarów musi się dopiero obronić. Knicks przyznali się do błędu i naprawili go oferując zawodnikowi pieniądze, których może w ogóle nie być wart. Hardaway ma co prawda za sobą znakomity sezon z Atlantą Hawks, ale Knicks mogli posunąć się o krok za daleko. W 79 meczach rozgrywek 2016/2017 w Atlancie, Tim notował średnio 14,5 punktu, 2,3 asysty, 2,8 zbiórki trafiając 45,5 FG% i 35,7 3PT%. W Nowym Jorku obiecali, że od jego gry będzie zależeć jeszcze więcej. Teraz Hardaway musi potwierdzić, że jest prawdziwym game-changerem.
Enes Kanter także będzie bardzo pomocny w różnych ustawieniach, najczęściej z Porzingisem, który swoim zasięgiem będzie Kanterowi wyciągał zawodników ze środka. Enes to gracz, który najbardziej komfortowo czuje się w grze tyłem do kosza i tak zapewne będzie wykorzystywany najczęściej. Michael Beasley to instant-offense i kto wie, czy nie lepiej byłoby, gdyby do gry wychodził z ławki rezerwowych. Po odejściu Melo zwolniło się dla niego sporo miejsca, ale Hornacek musi być ostrożny, bo B-Easy nie jest stworzony do funkcjonowania w systemie. Doug McDermott w poprzednim sezonie starał się potwierdzić, że prócz rzutu potrafi także dobrze kreować bez piłki i ścinać, gdy obrona skupia się na graczu z piłką, natomiast Ramon Sessions to wartościowy weteran. Pomoże Hornackowi wychować Ntilikinę.
Prognoza PROBASKET
Na wschodzie walka o play-offy pozostaje otwarta. Jednak bardziej niż na zakończeniu gry w pierwszej rundzie, Knicks może zależeć na szansach w drafcie, więc powinniśmy spodziewać się drobnego tankowania. Na rynku wolnych agentów nie będzie grubych ryb szczególnie zainteresowanych grą dla zespołu z Big Apple, dlatego dołączenie do składu kolejnej wschodzącej gwiazdy wydaje się być optymalnym założeniem.
Zapowiedź sezonu NBA 2017/2018: Brooklyn Nets – prośba o cierpliwość
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET