Nie ma już drogi ucieczki. Kolejny sezon w NBA Kyrie Irving rozpocznie jako zawodnik Boston Celtics. Jeden z najlepszych rozgrywających w lidze sprawia wrażenie zadowolonego z tej zmiany. Opuścił środowisko zwycięzców w Ohio i teraz z dokładnie takimi samymi założeniami będzie rywalizował dla Celtów.
Ostatecznie skończyło się na wyborze z drugiej rundy draftu. Tyle Boston Celtics musieli do puli dorzucić, by uspokoić Cleveland Cavaliers i utrzymać transfer, w którym pozyskali Kyriego Irvinga. 4-krotny All-Star ma jeszcze 2-letni w pełni zagwarantowany kontrakt i teoretycznie najlepszą koszykówkę przed sobą. W Bean-City stworzyli solidną pierwszą piątkę i teraz presja spadnie na barki szkoleniowca – Brada Stevensa. To on musi znaleźć system, w którym gwiazdy będą czuły się komfortowo.
– Czujesz się doceniony, gdy Twoja drużyna robi wszystko co w jej mocy, by zwyciężać – mówił Irving na pierwszej konferencji prasowej w trykocie C’s. – Nie mogę się już doczekać wyjścia na parkiet i zostawienia tam mojego maksimum możliwości. Boston spytał o mnie w doskonałym momencie. Na pewno przejdziemy wiele sprawdzianów, ale nie mogę się doczekać. Otoczenie już kładzie na nas ogromną presję, ale my skupiamy się na pierwszym kroku i początku przygotowań. Na pewnym etapie uformuje się nasza tożsamość podtrzymana na tutejszej kulturze – dodał.
Irvingowi na konferencji towarzyszył Gordon Hayward. Panowie w rotacji Stevensa powinni stworzyć nową jakość i choć kibice Celtics mogą długo mieć za złe drużynie wytransferowanie Isaiah Thomasa, to ewentualny sukces nowej mikstury graczy szybko im to zrekompensuje. Rywalizacja Bostonu z Cleveland będzie zapewne jedną z najlepszych rzeczy we wschodniej konferencji.
„Let’s get it” #CelticPride ☘️ pic.twitter.com/GfCp0LOXFu
— Boston Celtics (@celtics) 1 września 2017
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET