Chyba wszyscy kibice NBA wiedzą kim byli Gary Payton czy Shawn Kemp. Wielu do dzisiaj z ogromnym sentymentem wspomina zacięte pojedynki finałowe „The Glove’a” z Michaelem Jordanem czy podniebne wyczyny „The Reignmana”. Dziś mało kto pamięta o Sonics, niektórzy uznają to po prostu za dawno zamkniętą historię. Miasto Seattle od wielu lat bezskutecznie próbuje powrócić na mapę NBA. Czy los uśmiechnie się nareszcie do Ponaddźwiękców?
Nadeszła burza
Od ostatniego meczu NBA w Key Arena minęło już 9 lat. Tak, mieszkańcy Seattle nie mogą oglądać najlepszej ligi świata w swoim mieście od tak długiego czasu. Mimo dobrej reputacji, długiej tradycji i wielkiej historii szefostwo klubu, a konkretnie nowy właściciel Clay Bennett postanowił przenieść zespół do rodzinnej Oklahomy City. Powodem tej kontrowersyjnej decyzji były rzekomo kwestie finansowe. Szefostwo Sonics od dawna podkreślało konieczność wyremontowania przestarzałej ich zdaniem Key Areny, pomimo iż przeszła przebudowę zaledwie rok wcześniej. Kiepska infrastruktura była według właścicieli Ponaddźwiękowców przyczyną strat sięgających 55 milionów dolarów. Tak wielkie koszty uniemożliwiały dalsze skuteczne finansowanie drużyny. Wyjściem z kłopotów miały być przenosiny, które mimo wielu akcji protestacyjnych zarówno ze strony miasta jak i kibiców stały się faktem.
Władze Seattle postanowiły raz jeszcze zawalczyć o dumę miasta. Na wieść o przenosinach klubu postanowili skierować sprawę do sądu. Mimo tak ostrej zagrywki, jeszcze przed wyrokiem obie strony zdołały znaleźć porozumienie. Bennett zgodził się zapłacić miastu Seattle 45 milionów dolarów rekompensaty oraz dodatkowe 30 milionów jeżeli mimo wyremontowania hali miasto nie otrzyma od władz NBA licencji na grę w najlepszej lidze świata. W maju tego roku Ray Allen dodał zdjęcie na swoim instagramowym koncie pisząc– Nadal nie mogę uwierzyć w to, że w Seattle nie ma koszykówki. To miasto jest zbyt piękne, aby nie mieć koszykarskiej drużyny. Chodźcie wszyscy , wszyscy musimy się zebrać i razem przywrócić NBA do Seattle.
Budowanie szczęścia na cudzym nieszczęściu?
Do tej pory mieszkańców Seattle co jakiś czas podtrzymywały plotki o chęci przenosin innego klubu NBA. Największą szansą na powrót Sonics był rok 2013, bowiem Sacramento Kings zostali wystawieni na sprzedaż. W styczniu grupa inwestorów z Seattle uzgodniła z właścicielami Królów warunki kupna kontrolnego pakietu akcji. Wszystko układało się po myśli sympatyków Ponaddźwiękowców, którzy powoli zaczynali wyciągać z szaf stare koszulki oraz szaliki swojej ukochanej drużyny. Na przeszkodzie stanęła jednak Rada Gubernatorów NBA, która nie zgodziła się by Sacramento zniknęło z mapy ligi.
– To nie jest głos przeciwko Seattle, ale za Sacramento– powiedział komisarz ligi David Stern. Właściciele klubów opowiedzieli się za pozostawieniem Kings w stolicy Kalifornii stosunkiem głosów 22:8.
Następnymi szansami miały być ewentualne przenosiny Milwaukee Bucks oraz Los Angeles Clippers, które zostało kupione, po słynnej aferze z Donaldem Sterlingiem w roli głównej, przez Steve’a Balmera. Nowy właściciel Lob City dawniej pokazał się jako wielka nadzieja odrodzenia Sonics. W 2008 roku chciał wyremontować kłopotliwą Key Arenę oraz złożył ofertę kupna Ponadźwiękowców Clayowi Bennettowi. Niestety wiemy jak skończyły się tę próby. W czerwcu 2012 roku, nieugięty Balmer ogłosił razem z Chrisem Hansenem zamiar budowy nowej hali w Seattle. Kilka miesięcy później znalazł się wśród zainteresowanych kupnem wspomnianych Kings, których zamierzał przenieść na dawny teren Ponadźwiękowców.
Historia Clippers jest niezwykle zawiła i ciekawa, o czym pisaliśmy na portalu jakiś czas temu. Los Angeles większości kibiców kojarzy się wyłącznie z Lakers. Krótkie przejęcie insygniów królewskich przez Clippers nie pozwoli im na równorzędną walkę z Jeziorowcami, którzy mimo lekkiej zadyszki wciąż mają na swoim koncie 16 tytułów, a Żaglowce ani jednego. Taka sytuacja sprawia, że wielu widzi szansę na wskrzeszenie Sonics właśnie w Lob City. Sam Balmer niedawno zaprzeczył wszelkim spekulacjom dodając, iż jego zespół ma zamiar przenieść się do Inglewood, gdzie zbudowałby wspólną arenę razem z Los Angeles Rams.
Rozwój ligi nadzieją Sonics?
Do tej pory władze NBA nie chciały słyszeć o żadnym rozszerzeniu ligi. Dotychczasowe prace najlepszej ligi świata opierały się z myślą o 30 organizacjach sportowych. Nagłe rozbudowanie NBA mogłoby pociągnąć za sobą ogromne straty finansowe, których Silver wolałby raczej uniknąć. Wszystko zmieniło się jednak po podpisaniu CBA będącą dla wielu kolejną nadzieją na powrót koszykówki do Seattle. Według źródeł Kevina Nesgody z bloga Sonics Rising, Collective Bargaining Agreement miała być wielką szansą na wskrzeszenie Ponaddźwiękowców– Słyszałem, że jak tylko CBA zostanie ustalona, może zostać ogłoszona ekspansja ligi i rozpocząć się zbieranie ofert. Najszybciej stanie się to w grudniu albo najpóźniej przy okazji All-Star Game w lutym. Będzie wiele miast konkurujących z Seattle, aby zdobyć drużynę. Nie wiem czy będzie jedno miejsce czy dwa. Inne miasta, które włączą się w walkę o dołączenie do ligi to Louisville, Pittsburgh, Omaha, Las Vegas, Vancouver i Mexico City.
Przy zawarciu nowej umowy w środowisku ligi ponownie pojawiły się głosy o rozszerzeniu NBA, które mogłoby tym razem znacznie pomnożyć zyski w ligowej kasie. Komisarz ligi potraktował tym razem taką ofertę bardzo poważnie. W wypowiedziach Silvera coraz częściej mogliśmy dostrzec coraz większą przychylność ewentualnej rozbudowie. Miesiąc po podpisaniu CBA, podczas meczu pomiędzy Phoenix Suns a San Antonio Spurs rozgrywanym w Meksyku, komisarz stwierdził- Drużyna w Mexico City to na pewno coś, o czym będziemy myśleć. To dobrze rokujący rynek, z ponad 20 milionami ludzi. W tej chwili nie mamy bezpośrednich planów jakiegoś rozszerzenia NBA, ale na pewno jedną z rzeczy jaką rozważamy jest to, czy rozszerzenie miałoby dotyczyć ligi jako całości. Wyraźnie skłaniamy się ku Mexico City ze względu na jego dużą populację, ale sednem jest stworzenie bramy do całej reszty Ameryki Łacińskiej, co byłoby istotne dla ligi. Jest tutaj naprawdę ładna, nowoczesna hala, a po ilości sprzedanych biletów możemy stwierdzić, że jest na nas popyt. Będziemy więc kontynuować przyglądanie się temu rynkowi.
Tym samym Silver ponownie zapalił promyk nadziei wśród fanów Sonics, którzy uwierzyli że ich powrót jest dla całej ligi bardzo ważną sprawą. Komisarz ligi woli być jednak ostrożny, czym ostudził niedawno zapał kibiców ze Seattle. Podczas czerwcowej konferencji prasowej powiedział- Rozszerzenie nie jest czymś na czym się obecnie skupiamy. Nie chodzi o kwestie związane z umową zbiorową, bardziej o siłę, jaką stała się 30-zespołowa liga.
Teraz jednak komisarz ligi potwierdził, że liga rozważa rozbudowę, tym samym zaprzeczając wcześniejszym ponurym scenariuszom. Podczas ostatniego, dosyć nietypowego wywiadu z C.J. McCollumem dla Players Tribune, Silver powiedział- Sądzę, że proces „ekspansji” to tylko kwestia czasu. Nie chcę podawać konkretnej daty, ale to nieuniknione. W pewnym momencie zaczniemy myśleć o powstaniu nowego klubu. Seattle bez wątpienia będzie na krótkiej liście miast, które weźmiemy wtedy pod uwagę.
Dla mieszkańców Seattle powrót koszykówki jest jednym z najskrytszych marzeń. Jeżeli rozszerzenie ligi naprawdę nastąpi wątpię by sympatycy SuperSonics mieli zaprzepaścić tak wielką szansę. Być może za kilka lat zobaczymy ponownie rywalizujących i triumfujących Ponaddźwiękowców, a wśród nich następców Gary’ego Paytona, Shawna Kempa, Jacka Sikmy czy Spencera Haywooda.