Avery Bradley zagrał jedno z lepszych spotkań w karierze, kończąc spotkanie z 29 punktami na koncie, dzięki czemu on i koledzy z Boston Celtics są już jedną nogą w Finałach Konferencji. Do pełni szczęścia brakuje im jednego zwycięstwa nad Washington Wizards.
BOSTON CELTICS – WASHINGTON WIZARDS 123:101 (2-3)
To była noc Avery’ego Bradley’a zawodnik zagrał świetny mecz zdobywając rekordowe dla siebie 29 punktów (12/19 z gry) w playoff. Dokładając do swojego dorobku punktowego 6 zbiórek oraz 3 asysty. Celtics, dzięki wygranej prowadzą w serii 3-2 z Washington Wizards. Kolejne spotkanie w nocy z piątku na sobotę w stolicy USA. Zwycięstwo C’s na tym trudnym terenie pozwoli im awansować do Finału Konferencji, gdzie czekają już na nich Mistrzowie NBA, Cleveland Cavaliers. W przypadku porażki Celtów, mecz numer siedem odbędzie się w poniedziałkową noc.
Po dwóch porażkach z rzędu w meczu numer 3 i 4 Celtics w swojej Twierdzy TD Garden pokazał, że nie bez przyczyny potrafi grać świetny basket, który dał im pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym na Wschodzie.
Oprócz Bradley’a bardzo dobrze zagrali również Isaiah Thomas (18 punktów i 9 asyst) oraz Al Horford (19 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek).
– Jesteśmy zespołem. Pokazaliśmy to w tym meczu, pokonując Wizards. – mówił po meczu bohater spotkania, Avery Bradley.
Przewaga Celtów w tym spotkaniu wynosiła już nawet 26 oczek. Gospodarze bardzo dobrze czuli się także na dystansie trafiając 16 trójek (na 33 próby).
W ekipie Wizards liderem punktowym był John Wall, autor 21 oczek. Nasz rodak, Marcin Gortat zakończył mecz z siedmioma punktami i jedenastoma zbiórkami na koncie. Warto przypomnieć, że Wiz nie wygrali meczu play-off w Bostonie od 1982 roku.
Goście rozpoczęli od prowadzenia 4-0, jednak w kolejnych minutach nie mieli zbyt dużo do powiedzenia, ponieważ gospodarze przeprowadzili run 16-0, co znacznie ułatwiło im grę w kolejnych kwartach. Zespół z Waszyngtonu w tym czasie przestrzelił osiem kolejnych rzutów z gry – Dobry początek meczu to nasza skuteczna gra po obu stronach parkietu. Wiedzieliśmy, że jeżeli dobrze rozpoczniemy to spotkanie, to będziemy mogli je kontrolować w dalszej części meczu. – mówił Bradley.
Seria minimum szesnastoma punktami staje się tradycją tej serii. W trzech innych meczach takie serie również w pierwszych kwartach przeprowadzali gracze Wizards. W pierwszym meczu było to 16-0, w trzecim 22-0 i w czwartym 26-0.
Piłkę bardzo dobrze rozdzielał Thomas, który po pierwszej kwarcie miał pięć asyst (z dwunastu całego zespołu), gdzie cały zespół gości w pierwszych dwunastu minutach miał tylko cztery podania otwierające drogę do kosza.
– Zagrali agresywniej od nas. W tej serii ten zespół, który gra bardziej agresywnie wygrywa mecz. – mówił po meczu John Wall.
[ot-video] [/ot-video]