Fani nawołują do zmian, ale zarząd w kółko powtarza to samo – ufamy obecnej strukturze i nie mamy zamiaru robić rewolucji. To oznacza, że sezon 2017/2018 po raz kolejny może być maksymalizowaniem szans zamiast podążaniem w konkretnie obranym kierunku. Co natomiast z przyszłością Rajona Rondo, Jimmy’ego Butlera i Dwyane’a Wade’a?
W przypadku 3-krotnego mistrza z Miami Heat sprawa jest relatywnie jasna. Dwyane Wade albo wykorzysta opcję w kontrakcie za 23,5 miliona dolarów i zostanie z Chicago Bulls, albo z niej zrezygnuje i latem tego roku ponownie przetestuje rynek wolnych agentów. Pierwszy rok Wade’a z nową drużyną na pewno nie poszedł tak, jakby sobie zawodnik tego życzył. Po dobrym listopadzie, w kolejnych miesiącach miał spore problemy z regularną grą na tym samym poziomie. Kontuzja łokcia, jakiej doznał w połowie marca miała na dobre zakończyć dla zawodnika sezon. Wrócił na play-offy, ale nie zrobił wystarczająco dużej różnicy po urazie Rajona Rondo.
Skoro jesteśmy przy rozgrywającym. W umowie RR9 jest opcja zespołu, a to oznacza, że decyzja o jego dalszej przygodzie z NBA leży tylko i wyłącznie w gestii zarządu, który musi się określić, czy to na pewno z Rondo ma zamiar nadal budować swoją drużynę. Prezes Bulls – John Paxson stwierdził, że istnieje duża szansa na zatrzymanie go w składzie. Jeśli tak się ostatecznie stanie, jedynka za kolejne rozgrywki otrzyma niecałe 14 milionów dolarów. Gdyby z Rondo zrezygnowano, drużyna mogłaby oszczędzić około 10 milionów (przeszło 3 miliony z umowy na kolejny rok są zagwarantowane). Rajon na ostatniej prostej sezonu był najlepszym zawodnikiem rotacji ustalając tempo gry i dobrze kontrolując swoją drużynę.
Natomiast Fred Hoiberg nigdzie się nie wybiera. W ostatnim meczu play-offów Chicago Bulls – fani krzycząc „Fire Hoiberg” domagali się zwolnienia szkoleniowca. Jednak Paxson i generalny menadżer – Gar Forman ciągle ufają trenerowi, więc dadzą mu kolejną szansę. Podkreślili jednak, że w kolejnych rozgrywkach zawodnicy muszą grać w systemie, który lepiej określa ich rolę. Między innymi dlatego chcą porozmawiać z Jimmym Butlerem. Zawodnik ma niebezpieczne tendencje do spowalniania gry, a to nie pasuje do koncepcji, z jaką Hoiberg rozpoczynał swoją pracę. Z drugiej strony cenią go sobie jako gracza, dlatego mają opory przed handlowaniem zawodnikiem, który ciągle ma wiele potencjału do wykorzystania.
Nastawienie Paxsona i Formana może się jednak zmienić, tak jak zmieniło się przed rokiem, gdy rzekomo planowali budowę wokół młodych nazwisk, a zgarnęli z rynku dwójkę weteranów. Pierwsze deklaracje na temat off-season 2017 mówią o poszukiwaniu dynamicznych graczy na obwód tudzież strzelców. Szczególnie tych drugich w rotacji Hoiberga było w tym sezonie mało. W pierwszej połowie sezonu drużyna z Windy-City była najgorzej rzucającą w lidze. Przy wszystkich zmianach chcą zachować finansową elastyczność i głębiej spojrzeć w kierunku rozwijania młodych zawodników.
Przyszłość Jimmy’ego Butlera ciągle stoi pod znakiem zapytania. Jeśli pojawi się interesującą oferta, zawierająca nazwiska graczy, którymi zarząd Bulls mógłby być zainteresowany – Butler może pakować się jeszcze na początku lipca tuż po otwarciu okienka. Albo historia potoczy się inaczej i do Butlera Bulls dookoptują innego All-Stara, który faktycznie drużynie pomoże. Przed Paxsonem i Formanem kolejne lato trudnych i niewygodnych decyzji, ale skoro zostali na stanowiskach. Wytransferowanie Butlera byłoby równie zaskakujące, co transfer Rose’a. Najprawdopodobniej oznaczałoby to rozpoczęcie przebudowy.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET