Po trzech meczach poprzedniej nocy, mamy jedno rozstrzygnięcie. Oklahoma City Thunder ostatecznie nie była w stanie zagrozić Houston Rockets i odpadła z rozgrywek play-offs po pięciu pojedynkach. James Harden odkuł się po słabszym meczu i rzucił 34 punkty w zwycięstwie swojego zespołu. Natomiast San Antonio Spurs wrócili na własny parkiet i ograli drużynę z Memphis 116:103. Kawhi Leonard zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów. Dzień zamknęła rywalizacja Los Angeles Clippers z Utah Jazz. Mecz przeciągnął się do ostatnich sekund, ale ekipa z Salt Lake City była w stanie obronić swoją przewagę po bardzo dobrym występie Gordona Haywarda (27 oczek) i wsparciu od Joe Johnsona.
OKLAHOMA CITY THUNDER – HOUSTON ROCKETS 99:105 (1-4)
James Harden przyznał, że przez kontuzję kostki nie mógł dać z siebie sto procent w meczu numer cztery serii z Oklahomą City Thunder. Zawodnik odpoczął parę dni i na spotkanie w Toyota Center wrócił gotowy z powrotem przejąć swoją drużynę. Po raz kolejny Russell Westbrook pokonał go w indywidualnym pojedynku, ale dla Houston Rockets liczy się przede wszystkim awans do drugiej rundy fazy rozgrywek posezonowych. Ostatecznie Rakiety potrzebowały tylko pięciu meczów – to mniej niż zakładano w większości prognoz.
W samej końcówce różnica między drużynami wynosiła kilka punktów. Thunder pudłowali jednak rzut za rzutem nie potrafiąc znielować do rywala straty. Rockets postanowili przedłużać swoje posiadania, by ściągnąć z zegara jak najwięcej czasu. W ostatniej minucie goście z Oklahomy zbliżali się na 4 punkty, ale przy stanie 99:103, James Harden stanął na linii rzutów wolnych. Trafił obie próby zwiększając prowadzenie swojej drużyny do 6 oczek. Ekipa Billy’ego Donovana miała jeszcze cztery sekundy, ale nawet jeśli Alex Abrines trafiłby za trzy, czasu było za mało.
Czwartą kwartę goście rozpoczynali z 5-punktową przewagą. Run 10:2 przechylił szalę na stronę miejscowych. Przed Thunder bardzo interesujące lato. Play-offy potwierdziły, że zespół w obecnej konfiguracji nie jest w stanie bić się z ligową czołówką. Russell Westbrook potrzebuje większego wsparcia zarówno w pierwszej piątce, jak i z ławki rezerwowych. Rozegrał fenomenalny piąty mecz notując 47 punktów (15/34 FG, 5/18 3PT, 12/17 FT), 11 zbiórek i 9 asyst. Z ławki po 11 oczek zapewnili Alex Abrines i Jerian Grant, z kolei Taj Gibson i Victor Oladipo wspólnie złożyli się na 20 punktów i 14 zbiórek.
Drużyna z Houston dzięki szybszemu zakończeniu serii dostanie dodatkowych kilka dni na odpoczynek. Zespół Mike’a D’Antoniego czeka na zwycięzcę z pary San Antonio Spurs – Memphis Grizzlies. Harden ostatnie starcie serii z OKC skończył mając na koncie 34 punkty (8/25 FG, 2/13 3PT, 16/17 FT), 8 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty i 2 bloki! Z ławki bardzo dobre zawody rozegrał Lou Williams zapewniając od siebie kolejne 22 oczka (7/14 FG, 2/6 3PT, 6/6 FT), 5 zbiórek, asystę i przechwyt. Z 15 punktami, 8 zbiórkami i 3 asystami mecz zakończył Patrick Beverley.
[ot-video][/ot-video]
MEMPHIS GRIZZLIES – SAN ANTONIO SPURS 103:116 (2-3)
W Tennesse zespół Davida Fizdale’a pokazał to, z czym wchodził do serii przeciwko San Antonio Spurs – ogromne serce do gry. Memphis Grizzlies udało się doprowadzić do wyrównania i do Teksasu wracali z konkretną szansą na objęcie prowadzenia. Ostatecznie duet Kawhi Leonard – Patty Mills okazał sie za mocny dla defensywy Niedźwiedzi. Dla gości to była dziewiąta z rzędu porażka w AT&T Arena. Na mecz numer sześć wracają do siebie, więc ciągle jest szansa, że ta runda dla obu ekip skończy się decydującym starciem w San Antonio.
Jeszcze w pierwszej kwarcie trener Gregg Popovich postanowił być zapobiegawczy i przeniósł na Mike’a Conleya swojego najlepszego defensora – Kawhiego Leonarda. Spurs natychmiast zareagowali runem 11:0. Jednak w gruncie rzeczy to był wyjątkowo ofensywny mecz, jak na drużyny, które do tej pory słynęły ze skupiania się przede wszystkim na swojej obronie. Spurs skończyli trafiając 53% z gry, natomiast Grizzlies 52%. Po wyjściu z szati prowadzili 87:83 po runie 17:3 na przełomie drugiej i trzeciej kwarty. Jednak dwie z rzędu trójki Millsa pozwoliły Spurs odzyskać kontrolę.
Grizzlis nadal są bez swojego najlepszego obwodowego obrońcy – Tony’ego Allena. Tej nocy jednak, Kawhi Leonard nie musiał wszystkiego robić sam. Bardzo chętnie pomógł mu Patty Mills, trafiając kilka naprawdę ważnych rzutów. Jedna z kluczowych postaci ławki Popovicha skończyła mecz mając na koncie 20 punktów (7/10 FG, 5/7 3PT), 2 zbiórki i asystę. Australijczyk miał duży wpływ na ofensywną jakość swojej drużyny. Leonard dołożył 28 oczek (9/16 FG, 3/5 3PT, 7/8 FT), zbiórkę, 6 asyst i przechwyt. Ostrogi trafiły 14 z 28 rzutów za trzy. Pierwsze punkty w serii zdobył Manu Ginobili.
Ekipa z Memphis standardowo opierała się na produktywności swojej podstawowej dwójki. Mike Conley mimo mocnych nacisków Kawhiego zanotował 26 punktów (10/17 FG, 2/4 3PT, 4/5 FT), 2 zbiórki, 6 asyst, 4 przechwyty i blok. Z kolei Marc Gasol zapewnił od siebie 17 oczek (6/12 FG, 5/5 FT), 5 zbiórek oraz 7 asyst. Zespoły wracają do Tennesse, gdzie Grizzlies będą się bronić przed zakończeniem play-offów. Zdążyli już mocno zajść za skórę faworyzowanemu rywalowi i mocno wpłyną na siły, z jakimi Spurs ewentualnie przystąpią do serii z Houston Rockets.
[ot-video][/ot-video]
UTAH JAZZ – LOS ANGELES CLIPPERS 96:92 (3-2)
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET