Tym razem pochylamy się nad temat trenerów, czyli zdecydowanie jednym z najtrudniejszych w bieżących rozgrywkach. Kandydatów było sporo, bo wiele ekip zbudowało coś naprawdę solidnego. Za wszystkim stoją rzecz jasna pierwsi szkoleniowcy. Dajcie znać, kto jest waszym kandydatem do tej nagrody.
Jan Melerski
Wybór: Mike D’Antoni
Według mnie faworytów do tego tytułu jest kilku i wybór może być naprawdę ciężki, lecz wśród tych wszystkich nazwisk jedno mnie najbardziej pozytywnie podczas bieżących rozgrywek zaskoczyło – D’Antoni. Przyznam szczerze, że kiedy przed sezonem z Houston odszedł Dwight Howard, a jego miejsce zajął Nene Hilario byłem bardzo ciekawy, dokąd zmierzają włodarze Rockets. Nie doceniłem jednak talentu marki Mike’a D’Antoniego słynącego z tworzenia ultraofensywnych ekip. Przesunięcie Jamesa Hardena i otoczenie go ekipą porządnych zadaniowców to istny strzał w 10! Początki były średnie, lecz na przełomie grudnia i stycznia śmiercionośny atak zaczął zbierać swoje żniwa. Dwie bardzo długie passy zwycięstw znacząco podwyższyły notowania drużyny z Teksasu, która w tamtym okresie mogła pochwalić się dwudziestoma wygranymi na 22 rozegrane spotkania! Później ten taran trochę zwolnił, ale nadal był w stanie trzymać fason (3 miejsce na Zachodzie). Efektem tego, poza świetnym bilansem, jest drugi najlepszy offensive ranking oraz średnia 115.5 pkt na mecz! Co ciekawe wraz z elementami ofensywnymi Rockets poprawili się także jeśli chodzi o walkę na tablicach. W sezonie 2015/2016 Rakiety zbierały średnio 43.1 piłki na mecz (20 miejsce w lidze). Podczas obecnych rozgrywek liczba ta wynosi 44.4, dzięki której Teksańczycy okupują siódmą lokatę w lidze. Mimo dużo bardziej ryzykownej gry koszykarze D’Antoniego notują także mniej strat (15.9 -> 15.2). Wzorowe ułożenie elementów motoru napędowego pozwala także święcić sukcesy indywidualne. I tak, James Harden jest jednym z faworytów do statuetki MVP, a podobnej przymiarki z nagrodą Sixth Man of the Year dokonują Eric Gordon i Lou Williams, który potrafił odnaleźć się pośród obwodowego tłumu strzelców. Nie ma nic lepszego niż trener, który potrafi dopasować styl gry zespołu do ich umiejętności wyciągając z nich to co najlepsze.
Damian Wełna
Wybór: Mike D’Antoni
Houston Rockets prowadzone przez Mike’a D’Antoniego w tym sezonie przekroczyło oczekiwania wielu fanów NBA. Niewielu spodziewało się, że Rakiety uplasują się wysokiej trzeciej pozycji, co we Wschodniej Konferencji jest bardzo trudnym do osiągnięcia celem. Pod wodzą D’Antoniego Rockets stali się drużyną ściśle stawiającą na ofensywę. Jedną z kluczowych decyzji tego trenera było powierzenie piłki w ręce Jamesa Hardena. Ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę, dzięki czemu ekipa z Houston stała się jedną z najlepszych egzekutorów w lidze. Dla poparcia mojego wyboru dodam, że Houston Rockets w tym sezonie dwukrotnie wygrali 9 spotkań z rzędu. Oprócz tego posiadają najdłuższy w tym sezonie okres, gdy nie zostali pokonani – od 1 grudnia do 15 stycznia. Dużym plusem jest również fakt, że trener D’Antoni potrafił wprowadzić do drużyny swój system, który przerodził się w sukces. Bez wątpienia Rockets w tym sezonie wyglądają jak bardzo dobrze naoliwiona maszyna, która nie myśli o tym by się zatrzymać. Z pewnością duża w tym rola Jamesa Hardena, jednakże bez tak wielkiej persony, jaką jest Mike D’Antoni tej machinie mogłoby zabraknąć paliwa.
Piotr Zach
Wybór: Brad Stevens
Ten akapit przysporzył mi najmniej problemów. Nie ma co tu szukać niespodziewanych kandydatów, nie ma co dorabiać ideologii do konkurentów. Tytuł Trenera Roku dla Brada Stevensa należy się bezdyskusyjnie. Trzy lata temu bilans drużyny w głębokiej przebudowie, 25-57. Dzisiaj, na koniec sezonu regularnego, C’s są na czele konferencji, walcząc o fotel lidera z aktualnymi mistrzami. Ze zgrai nieopierzonych, niezgranych chłopaków, Stevens stworzył kolektyw połączony naprawdę mocnymi więzami. Ma się również wrażenie, że każdy, kto dotychczas przychodził do drużyny prowadzonej przez Brada, bardzo szybko się w niej aklimatyzował i odnajdywał w systemie gry. A co do tego systemu – ruch piłki, wypracowywanie pozycji, budowanie akcji – wszystkie te elementy to obecnie kunszt mówiący sam za siebie; koszykówka grana obecnie przez Boston Celtics jest dla mnie jedną z najładniejszych w ostatnich kilku latach. Mam tu oczywiście na myśli spektrum wszystkich drużyn NBA. Na domiar wszystkiego, dawny trener drużyny z uczelni Butler, „wyhodował” być może najlepszego filigranowego rozgrywającego od czasów Allena Iversona. Każdy inny wybór w tym indywidualnym wyróżnieniu będzie dla mnie ciosem.
Wojciech Zwaduch
Wybór: Brad Stevens
Zdecydowanie Brad Stevens. Nie mam wątpliwości, że utalentowany szkoleniowiec w pełni zasłużył na nagrodę ”Coach of the Year”. Jestem pod wrażeniem tego jak dobrze Boston Celtics prezentują się w obecnych rozgrywkach i bez wątpienia duża w tym zasługa trenera pochodzącego z Indianapolis. Na pochwałę zasługuje również postawa zarządu Celtów. Niezwykle dojrzała decyzja włodarzy o obdarzeniu młodego szkoleniowca pełnym zaufaniem bezsprzecznie okazała się strzałem w dziesiątkę. Stevens prowadzi Celtics od 2013 roku i konsekwentnie realizuje plan rozwoju ekipy z Bostonu. Zaskakujący sukces w tegorocznym sezonie jest efektem nie tylko ciężkiej pracy na treningach, ale również przeświadczeniu graniczącemu z pewnością, że jego zespół jest w stanie osiągnąć upragniony cel. Stevens wzbudził wśród zawodników poczucie wspólnoty oraz oparł grę Celtów na ogromnym zaangażowaniu po obu stronach parkietu, zespołowości i niegasnącej wierze w zwycięstwo. Ponadto obiecujący trener postawił na ”small ball”, co pozwoliło jego podopiecznym w pełni wykorzystać swoje atuty zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Thomas rozgrywa sezon życia i stał się jedną z gwiazd ligi, Horford notuje solidne statystyki i bardzo dobrze odnalazł się w ekipie z Bostonu, liczne grono niedocenianych zadaniowców (Crowder, Smart, Bradley) znakomicie wspiera swoich liderów – to wszystko w dużej mierze dzięki determinacji, wiedzy oraz niewątpliwej intuicji 40-letniego szkoleniowca. Moim zdaniem rewelacyjna postawa Celtics w tegorocznych rozgrywkach niezaprzeczalnie predestynuje Stevensa do zdobycia nagrody ”Coach of the Year”.