Mimo pięciu spotkań, NBA dostarczyła poprzedniej nocy sporo wrażeń. W Atlancie miejscowi Hawks pokonali ekipę Spurs po dodatkowych pięciu minutach. Znakomity pojedynek stoczyli między sobą LaMarcus Aldridge i Paul Millsap. Pistons z kolei ograli na wyjeździe Heat po 25 oczkach, 18 zbiórkach Andre Drummonda. Swojego parkietu obronili Pacers, którym wyzwanie rzucił ich były trener – Frank Vogel prowadzący Magic. Wielką noc ma za sobą C.J. McCollum. Blazers nadal bez Damiana Lillarda, więc jego kolega z obwodu wziął sprawy w swoje ręce rozgrywając znakomite spotkanie. W ostatnim meczu dnia 41 punktów Kyle’a Lowry’ego poprowadziło Raptors do wygranej nad Lakers w Staples Center.
SAN ANTONIO SPURS – ATLANTA HAWKS 114:116 OT
Pojedynki pomiędzy tymi drużynami zawsze wzbudzają zainteresowanie, ponieważ odkąd Mike Budenholzer dołączył na łąwkę Atlanty Hawks, próbuje uczynić z drużyny swego rodzaju odbicie tego, co Greggowi Popovichowi udało się osiągnąć z San Antonio Spurs. Panowie pracowali ze sobą przez wiele wiele lat, dlatego Budenholzer nigdy nie ukrywał, że to właśnie szkoleniowiec Ostróg jest mentorem, który przygotował go do pracy w NBA. Poprzedniej nocy uczeń ograł mistrza.
Ciekawostką jest fakt, że to dopiero pierwsze zwycięstwo Budenholzera nad Popovichem. Przegrał poprzednich sześć starć. Zatem nowy rok nie mógł dla Hawks zacząć się lepiej. Gospodarzy prowadzili znakomicie wyglądający tej nocy Tim Hardaway Jr i Paul Millsap, wokół którego zaczęły krążyć transferowe pogłoski. – Dobrze jest wygrać mecz przeciwko mocnemu przeciwnikowi i świetnie, że pomogliśmy Budowi. Cieszę się, że w końcu mu się udało – przyznał Millsap. Dla Spurs to była dopiero trzecia porażka w dziewiętnastu meczach rozegranych na wyjeździe.
Gdyby nie trafienie za trzy Hardawaya Jr na trzy sekundy przed końcem czwartej kwarty, o dogrywce nie byłoby mowy. To Tim najpierw zapewnił swojej drużynie dodatkowe pięć minut, a w trakcie tych dodatkowych pięć minut był zawodnikiem robiącym największą różnicę. Zdobył podczas tej kluczowej części 9 punktów i na 10 sekund przed końcem trafił rzut, który wyprowadził Hawks na prowadzenie. Kawhi Leonard miał dwie szanse. Najpierw pod koniec czwartej kwarty nie trafił próby z gry, która dałaby Spurs wygraną, a potem w dogrywce nie potrafił w ostatnich sekundach doprowadzić do wyrównania pudłując lay-up.
Ekipa z Teksasu przerwała serię czterech zwycięstw z rzędu. Ich ławka została pokonana przez ławkę Hawks 23:49. To był pierwszy mecz Leonarda po 2-meczowej absencji spowodowanej wirusem żołądkowym. Lider drużyny skończył z 13 punktami, do których potrzebował aż 12 rzutów. Z 27 oczkami (12/17 FG, 1/1 3PT), 13 zbiórkami, 2 asystami i 3 blokami spotkanie zakończył LaMarcus Aldridge. Kolejne 22 punkty (10/18 FG), 3 zbiórki, 6 asyst zostawił Tony Parker. Pau Gasol z kolei zanotował 18 punktów (6/10 FG, 5/6 FT), 9 zbiórek, 2 asysty, przechwyt i blok.
W ekipie gospodarzy Millsap skończył z dorobkiem 32 punktów (11/23 FG, 3/6 3PT, 7/10 FT), 13 zbiórek, 3 asysty, bloku. Z ławki znakomite spotkanie rozegrał Hardaway zapewniając od siebie 29 oczek (11/13 FG, 6/7 3PT), 5 zbiórek oraz asystę. 16 oczek, 10 asyst Dennisa Schroedera. Hawks na swój kolejny mecz lecą do Orlando, gdzie zmierzą się z miejscowymi Magic. Spurs wracają do siebie na trudną przeprawę z Toronto Raptors.
[ot-video][/ot-video]
PORTLAND TRAIL BLAZERS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 95:89
Ekipa z Oregonu nadal musi sobie radzić bez swojego lidera – Damiana Lillarda. To jednak idealna okazja dla Portland Trail Blazers, by wzmocnić pozostałe niezwykle ważne części rotacji. Zespół w ostatnim czasie mierzy się z serią porażek i powrót Dame’a z pewnością nie rozwiąże wszystkich problemów. Poprzedniej nocy ekipę wziął na własne barki C.J. McCollum zdobywając aż 43 z wszystkich 95 punktów Blazers w wygranym pojedynku z Minnesotą Timberwolves.
Wszystko wskazywało na to, że po słabej pierwszej połowie ekipy z Portland, T-Wolves odniosą kolejne istotne dla siebie zwycięstwo. Po 24 minutach prowadzili 12-punktami, ale po raz kolejny popełnili ten sam błąd. Na drugą połowę wyszli zdekoncentrowani pozwalając Blazers przejąć inicjatywę. – Nie graliśmy w ogóle twardo i to wpłynęło na to, jak wyglądaliśmy. Musimy wyjść i walczyć – mówił po wszystkim McCollum, który wyraźnie sfrustrowany dyspozycją kolegów złapał piłkę do rąk i zaczął egzekwować.
Blazers przegrali siedem z poprzednich ośmiu meczów. W trzeciej kwarcie postanowili nie pogarszać tej statystyki. Wygrali 32:15 zamieniając 14 punktów straty na 5 punktów przewagi. Na siedem minut przed końcem spotkania, gospodarzom udało się doprowadzić do remisu. Jednak w kolejnych posiadaniach punktowali Shabazz Napier, Evan Turner i Allen Crabbe, po raz kolejny budując przewagę PTB. Tym razem drużyna jej nie oddała. Może to zwycięstwo pozwoli ekipie z Oregonu na przełamanie i powrót do walki.
McCollum ostatecznie skończył z linijką – 43 punkty (16/25 FG, 3/6 3PT, 8/9 FT), 5 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyt i blok. Pomocny okazał się także Mason Plumlee zapewniając od siebie 18 oczek (6/9 FG, 6/10 FT), 8 zbiórek, 3 asysty oraz przechwyt. Z ławki 11 punktów z siedmiu rzutów Evana Turner, który ciągle nie robi takiej różnicy, jakiej Blazers oczekiwali podpisując z nim 4-letni kontrakt za przeszło 70 milionów dolarów. Na kolejne spotkanie PTB powinni odzyskać Lillarda.
Tylko 11 punktów i aż 13 rzutów Karla Anthony’ego Townsa. – Miałem swoje rzuty, po prostu nie wpadały – mówił po wszystkim. Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Andrew Wiggins kończąc z dorobkiem 24 oczek (10/20 FG, 1/3 3PT), 5 zbiórek, asysty i przechwytu. W kolejnym meczu Leśne Wilki zmierzą się na wyjeździe z Philadelphią 76ers, z kolei Blazers jadą do Oakland na mecz z Golden State Warriors. Dla Lillarda powrót do gry w swoim rodzinnym mieście będzie zapewne szczególnie ważny.
[ot-video][/ot-video]
DETROIT PISTONS – MIAMI HEAT 107:98
[ot-video][/ot-video]
ORLANDO MAGIC – INDIANA PACERS 104:117
[ot-video][/ot-video]
TORONTO RAPTORS – LOS ANGELES LAKERS 123:114
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET