Alvin Gentry trzyma się uparcie swojej filozofii. W ostatnich meczach New Orleans Pelicans wychodzili do gry niskimi składami, odsyłając na ławkę Omera Asika i Alexisa Ajince. Pójście w klasyczny small-ball przyniosło drużynie z Luizjany cztery zwycięstwa z rzędu, zatem Gentry w końcu ma coś, czego może się trzymać.
Przyszłość zarówno Omera Asika, jak i Alexisa Ajincy stoją pod wielkim znakiem zapytania. Ostatnie sukcesy New Orleans Pelicans wskazują na to, że trener Alvin Gentry będzie próbował przejść rozgrywki z niskimi ustawieniami. Na zmianie zyskali zwłaszcza Dante Cunningham i Solomon Hill. Gracze są w rotacji Pelicans rozwiązaniem na pozycję dwóch skrzydłowych. – Odnieśliśmy z Dante wrażenie, że jeśli nie odniesiemy sukcesu w tym ustawieniu, to prawdopodobnie już nigdy więcej nie zagramy razem – mówił Hill.
Anthony Davis z kolei został przesunięty na piątkę, co pozwala grać Pels ustawieniem 5-0, które generuje zarówno ruch piłki, jak i ścięcia do środka. „48 minut piekła” – tak przewietrzonych Pels nazwał Solomon Hill, którego połączenie z Cunninghamem okazało się niezwykle skuteczne – zwłaszcza w obronie, gdzie panowie mogą switchować między sobą rywali. Ponadto obaj stanowią zagrożenie za linią trzech. Pojawiło się już nawet określenie „The Corner Boys”, ponieważ szczególnie lubią strzelać z rogów.
– Właśnie tak chcemy grać. Zbierać piłki i biegać. Jesteśmy w stanie to robić, gdy korzystamy z niższych ustawień – mówił Anthony Davis, wcale nie pomagając Ajincy i Asikowi, którzy będą wykorzystywani w mniejszym zakresie. Jednak dotychczasową bolączką drużyny z Nowego Orleanu był brak powtarzalności. Owszem, potrafili rozegrać serię dobrych meczów, ale potem przychodziła seria gorszych, która odbijała się na ich szansach w walce o fazę rozgrywek posezonowych. Trener oraz zawodnicy zdają sobie sprawę, że kluczem do sukcesu jest znalezienie równowagi.
Kolejną kwestią pozostaje zdrowie trzonu składu. Na tym etapie rozgrywek Pels szczęśliwie dysponują rotacją, którą mogą walczyć z najlepszymi zespołami. Niemniej ostatnie cztery zwycięstwa odnieśli nad drużynami, które albo nie ustaliły jeszcze swojej tożsamości, albo mają problemy kadrowe (Heat, Mavs, Clippers, Knicks). Pierwsze trzy mecze stycznia będą dla podopiecznych Gentry’ego solidnym testem. Najpierw wyjazdowe starcie z Cavs, następnie powrót do domu na pojedynek z Hawks, a potem odwiedziny w TD Garden, gdzie o ogródek dbają Celtics.
Z bilansem 14-21 zespół zajmuje 11. miejsce w tabeli zachodu. Przed nimi jeszcze dużo pracy, jeżeli pragną włączyć się do walki o play-offy. Gra niskim ustawieniem ma równie wiele zalet, co wad i rywale w każdym kolejnym meczu będą odkrywać słabe punkty obecnego ustawienia Pels. – Nie chcemy po prostu awansować do play-offów. Chcemy się tam dostać i walczyć o przewagę parkietu – zakończył odważnie Solomon Hill.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET