Ekipa Milwaukee Bucks to zespół sprawiający coraz lepsze wrażenie. Perspektywiczny skład i trener, będący swego czasu topowym rozgrywającym ligi, to połączenie dające obiecujące efekty. W całym tym towarzystwie jest też być może kolejny członek Galerii Sław.
Kilka dni temu Jason Kidd powiedział coś, co nie może umknąć naszej uwadze. Według byłego rozgrywającego, Giannis Antetokounmpo to zawodnik, który pewnego dnia będzie wymieniany obok Michaela Jordana, LeBrona Jamesa czy Kobego Bryanta. Co więcej, nazwał go graczem, którego obecność zdarza się raz na pokolenie. Grek to zawodnik pod skrzydłami Kidda, nie dziwi więc takie podejście, ale czy faktycznie to tylko kurtuazyjna opinia?
Milwaukee Bucks zajmują aktualnie 5 miejsce w Konferencji Wschodniej i presja wokół nich zaczyna narastać z każdym kolejnym dniem. Miejsce w strefie playoffs jest zasługą całej drużyny, jednak to Giannis w widoczny sposób przewodzi tym wynikom. Do niego należą najwyższe średnie drużyny w kategoriach: punktów, zbiórek, skuteczności rzutowej, przechwytów, bloków, a w asystach ustępuje tylko 0.1 Mathhew Dellavedovie! Głównym atutem gracza jest zatem jego wszechstronność – i widać to nie tylko w tabelach, ale również na boisku.
Prawda, najwyższe wyniki Giannis osiąga również w stratach i faulach, ale to jest etap przejściowy na drodze do tego kanonu, o którym wspomina Kidd. Antetokounmpo ma obecnie 22 lata, jego prime time powinien przyjść tak naprawdę dopiero za kilka lat. Teraz stara się on być coraz lepszym koszykarzem, dopracowując każdy aspekt gry. Nauka ta jest tym trudniejsza, im większą wszechstronnością odznacza się grecki koszykarz. Motoryka i warunki fizyczne pozwalają mu grać właściwie na każdej z pięciu pozycji w rotacji, z czego skwapliwie korzysta sztab Bucks. Zwróćmy więc uwagę – 22-letni zawodnik musi nauczyć się specyfiki gry, zarówno w ataku, jak i w obronie, dla każdej roli na boisku. Nie dziwią więc błędy popełniane podczas nieustannej edukacji w tym zakresie, które, powiedzmy sobie szczerze, przesłaniane są przez te pozytywne dokonania.
Co do samej wypowiedzi Kidda – wiem, że wielu fanów zawodników, których on wymienił, nie będzie zadowolonych z tego porównania. Będą pojawiać się również głosy, że to jeszcze za wcześnie na takie osądy. W pełni się z tym zgadzam, najlepszy ogląd da się zrobić, gdy Giannisa na boisku już nie będzie – wszak w historii pojęcia nadawane są zjawiskom dopiero z perspektywy czasu. Niewątpliwie jednak zawodnik osiągający w swym czwartym sezonie statystyki 22.4 PPG, 8.6 RPG, 6.1 APG, dokładający do tego przechwyty i bloki na poziomie 2.2, nie może być ignorowany w dyskusji o najlepszych graczach w NBA. Wiemy też doskonale, jaką etyką pracy i pokorą odznacza się Giannis, jak doskonale sobie zdaje sprawę z poszczególnych etapów, na jakich się znajduje i z wynikających z tego wymagań. Słuszność poglądów Kidda ocenimy więc po latach, ale Antetokounmpo jest na dobrej drodze do tego, by uznanie dla niego zderzało się tylko z jedną barierą – ciężkim do wymówienia nazwiskiem, parafrazując inną wypowiedź trenera Bucks z ostatnich dni.
Tekst: Piotr Zach