Marcin Gortat był w tym meczu przede wszystkim siłą na deskach. Polak zakończył zmagania z 4 punktami i 15 zbiórkami. Ostatecznie ekipa z DC nie obroniła własnego parkietu przed mistrzami NBA. Fani byli jednak świadkami interesującego pojedynku pomiędzy Kyrie Irvingiem i Johnem Wallem, który tym razem dograł spotkanie do końca.
CLEVELAND CAVALIERS – WASHINGTON WIZARDS 105:94
Do samego końca nie było pewne, czy John Wall w meczu przeciwko Cleveland Cavaliers zagra. Rzekomo trener Scott Brooks myślał nad daniem zawodnikowi dodatkowe wolnego dnia. Rozgrywający w trakcie off-season rehabilitował kolano, dlatego Washington Wizards nie chcą go forsować na tym etapie. Ostatecznie gdyby nie pomoc wychowanka Kentucky, starcie z mistrzami NBA mogłoby zakończyć się dla Wizards znacznie wcześniej. Razem z Irvingiem stworzyli bardzo interesujące widowisko.
Wall skończył z dorobkiem 28 punktów (12/24 FG, 1/3 3PT), 3 asyst, 2 przechwytów i 6 strat, natomiast Irving zapewnił od siebie 29 oczek (11/23 FG, 4/9 3PT), 6 asyst. przy okazji LeBron James stał się najmłodszym graczem w historii, który przebił granicę 27 tys. punktów. Spotkanie zakończył z dorobkiem 27 punktów (9/18 FG, 3/4 3PT), 10 zbiórek, 5 asyst, 2 przechywtów i 2 bloków. Miał także 6 strat. Cavs do Waszyngtonu przyjechali kilka dni wcześniej, ponieważ przy okazji odbyli wizytę w Białym Domu, gdzie po raz ostatni przywitał ich POTUS Barack Obama.
– Cieszę się, że mogę być częścią takiej historii – mówił Irving o wspólnej grze z Jamesem. – W gruncie rzeczy jest wobec tego wszystkiego bardzo skromny – dodał. Na minutę przed końcem trzeciej kwarty Cavs prowadzili 82:72, co było ich największą przewagą w tym meczu. To pokazuje, że Wizards dzielnie walczyli aż do ostatnich minut. Podniesieni zwycięstwem nad Boston Celtics, starali się udowodnić, że mogą być na wschodzie siłą, z którą trzeba się liczyć.
Ogromną różnicę zrobiła skuteczność ekip zza linii trzech punktów. Cavaliers skończyli ze świetnym 14/33 3PT (pięć trójek J.R. Smitha), z kolei Wiz trafili tylko 3/15 3PT. Poza grą był Bradley Beal, który w starciu z C’s doznał lekkiego urazu ścięgna podkolanowego. Natomiast Otto Porter nie był w stanie powtórzyć wcześniejszej nocy i tym razem zanotował na swoje konto tylko 11 punktów (5/11 FG), 8 zbiórek, 5 asyst i blok. Pomocy Wallowi udzielił Markieff Morris – 20 oczek (6/14 FG, 7/7 FT).
Zadania Marcina Gortata w dużej mierze sprowadziły się do obrony. Łodzianin zakończył mecz z dorobkiem zaledwie 4 punktów (2/5 FG). Dołożył jednak aż 15 zbiórek, asystę oraz przechwyt. Wizards w kolejnym meczu zmierzą się na wyjeździe z Chicago Bulls. Natomiast podopiecznych Tyronna Lue przetestuje jedna z najmocniejszych ekip początku sezonu, mianowicie Charlotte Hornets. To będzie mecz na szczycie wschodniej konferencji.
[ot-video][/ot-video]
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET