Tyrese Haliburton jeszcze sześć miesięcy temu nie miał w sobie sił, by pójść na trening drużynowy, a dziś jego Indiana Pacers od finałów NBA dzielą tylko cztery zwycięstwa. Oto sposób, w jaki drużyna powtórzyła swój zeszłoroczny sukces i dlaczego warto trzymać za nią kciuki.
Indiana Pacers nie są już tym beztroskim, super-ofensywnym zespołem z zeszłego sezonu. Dziś grają dojrzalej, cierpliwiej, a jednocześnie nadal efektownie. Sposób gry drużyny zawsze wytyczał ich lider – Tyrese Haliburton. Młody gwiazdor przeszedł długą drogę, o czym postanowił opowiedzieć Jaredowi Weissowi z The Athletic.
Dwa kroki w przód, jeden krok w tył
Cofnijmy się jeszcze nieco w czasie, do play-offów 2023/24. Indiana spisała się dobrze, doszli do finału konferencji, jednak Haliburton grał ciągle z kontuzją pachwiny. Latem wraz z kadrą USA pojechał na igrzyska w Paryżu i niestety w czasie treningów kontuzja odnowiła się. Uraz i duża konkurencja w zespole sprawiły, że nie mógł liczyć na miejsce w rotacji Steve’a Kerra.
Weiss wskazuje na media społecznościowe jako na główny motywator Haliburtona. Nie pierwszy raz słyszymy o podobnych sposobach gwiazd NBA na radzenie sobie z kiepską formą. Według medialnych doniesień Stephen Curry po pierwszej połowie meczu, w której nie zagrał zbyt dobrze, wchodzi na portal „X” i czyta wszystkie negatywne komentarze. To go napędza – może dzięki nim wyjść po przerwie na boisko i udowodnić wszystkim krytykom, jak bardzo się mylą.
Tyrese ma podobnie – problem w tym, że nie możesz nic udowodnić, jeśli nie grasz. Haliburton nie grał na igrzyskach, mało ćwiczył w lato, wszystko z powodu kontuzji. Z tej przyczyny bardzo kiepsko wszedł w sezon, czego najlepszym świadectwem może być drugie spotkanie kampanii przeciwko New York Knicks, w którym nie dobył ani jednego punktu. Nawał komentarzy tych negatywnych i tych zwyczajnie obraźliwych zaczął zostawiać po sobie ślad na psychice Tyrese’a.
Gwiazdy NBA są pewne swojego talentu. To ta pewność własnych umiejętności pozwala im rzucać dalej, nawet kiedy sześć wcześniejszych rzutów nie znalazło drogi do kosza. Kiedy Haliburton wpadł w gorszą passę, nie wiedział co zrobić. Według Weissa rodzina Tyrese’a mówiła mu – rzucaj dalej, musisz wierzyć w siebie, żeby przerwać złą passę. Problem w tym, że Tyrese wcale nie czuł się sobą – ani na boisku, ani poza nim.
— „Miałem problem, żeby spojrzeć w lustro. Nie potrafiłem wyjść na siłownię, próbowałem unikać pracy” — Tyrese Haliburton dla The Athletic
Jak wskazuje Weiss rozgrywający już od dwóch lat korzysta z usług psychologa sportowego zespołu, a także prywatnie uczęszcza na terapię. Pacers pokazali, że traktują higienę psychiczną swoich zawodników poważnie zatrudniając odpowiednich specjalistów.
Gwiazdor zespołu przyznał, że równie ważne było komunikowanie problemów swoim najbliższym. Drew Hanlen, jego trener osobisty i bliski przyjaciel, wsparł go w najgorszych momentach. Z czasem młody gracz odważył się otworzyć przed rodziną i swoją partnerką.
Prognostykiem dobrych zmian okazał się być listopadowy mecz – znów z New York Knicks. Haliburton wyszedł na boisko z jedną myślą: atakuj, bez żadnych skrupułów. Efekt? 35 punktów i zwycięstwo.
Najważniejsze zdanie z tekstu Weissa brzmi: „Odrodzenie nie dzieje się z dnia na dzień”. Haliburton, jak wiele osób zmagających się z problemami natury psychicznej, potrzebował czasu. Robił dwa kroki w przód, żeby zaraz zrobić jeden krok w tył. Ostatecznie wrócił do formy- po przerwie na Mecz Gwiazd mogliśmy oglądać znów Tyrese’a skutecznego i przede wszystkim cieszącego się koszykówką. Pacers wygrali 16 z ostatnich 21 spotkań sezonu regularnego.
Overrated! Overrated!
Indiana w tegorocznych play-offach znów napotkała na swojej drodze Giannisa Antetokounmpo i to co zostało po z jego Milwaukee Bucks. Można było być w tej serii pewnym dwóch rzeczy: ofensywa Pacers to zdecydowanie za dużo dla drużyny Doca Riversa – i nikt nie zatrzyma Giannisa jeden na jeden
Greek Freak był najlepszym graczem tej serii pierwszorundowej notując w zaokrągleniu średnio 33 punkty, 15 zbiórek i siedem asyst na mecz. Jednak jak wiemy koszykówka to sport drużynowy i w tym aspekcie Pacers nie mają sobie równych. Wszyscy starterzy zespołu notowali co najmniej 14 punktów, a Indiana bez większych problemów zamknęła serię z Bucks (którzy musieli kończyć ją bez kontuzjowanego Damiana Lillarda) w pięciu meczach.
Finał serii był niezwykle poetycki. 29 kwietnia The Athletic opublikował wyniki dorocznej ankiety, jaką portal przeprowadza wśród graczy NBA. Blisko 140 aktywnych zawodników zagłosowało w różnych kategoriach, w tym najlepszy zawodnik, najlepszy trener, etc. Najbardziej przecenianym zawodnikiem został mianowany… Tyrese Haliburton! Tego samego dnia odbył się mecz numer 5, w którym Tyryse pokazał, że jego umiejętności nie jest łatwo przecenić. Reszta jest historią.
Pacers są na misji
W drugiej rundzie zmierzyli się Cleveland Cavaliers. Drużyna ta zapisała na swym koncie 64 zwycięstwa w sezonie zasadniczym i zajęła pierwszą pozycję na Wschodzie. Już od pierwszego meczu, wygranego przez Indianę było jednak wiadomo, że Pacers tanio skóry nie sprzedadzą. Zwycięstwo w meczu nr 2 było wręcz obowiązkiem Kawalerzystów by nawiązać równą walkę w serii. Spotkanie było niezwykle wyrównane, końcówka znów należała jednak to jednego zawodnika:
Nie można jednak całego sukcesu zespołu przypisać Haliburtonowi. Towarzyszy mu świetna załoga. Pascal Siakam perfekcyjnie odgrywa rolę Robina – korzysta z umiejętności Haliburtona, ale potrafi też zwolnić tempo, nie pozwalając zamienić się ofensywie Pacers w jeźdźca bez głowy. Andrew Nembhard i Aaron Nesmith harują w obronie i łącznie nawrzucali rywalom już 49 trójek w tym postseason. Myles Turner jestem idealnym centrem dla zespołu, potrafi zarówno bronić obręczy, jak i rozciągać grę, a Tyrese dobrze czuję się grając z nim zarówno akcje typu pick and roll jak i pop.
Pacers pokonali Cleveland Cavaliers 4-1 w serii i po raz drugi z rzędu zagrają w finałach konferencji. Wraz z Minnesota Timberwolves mają najlepszy bilans w play-offach i apetyt na więcej.
Haliburton przed serią z Bucks powiedział: „Chcemy w tym roku osiągnąć coś wyjątkowego i mówiąc wyjątkowego mam na myśli mistrzostwo”. Słowa, które wielu fanów koszykówki zwyczajnie zignorowało dziś brzmią już mniej absurdalnie. Przed nimi seria z dobrze znanymi Knicks. Łatwo nie będzie – ale Tyrese wie doskonale, że po jednym kroku w tył przyjdą dwa kroki w przód. Odrodzenie nie dzieje się z dnia na dzień , ale dziś Haliburton znów patrzy w lustro i widzi lidera. Cztery mecze dzielą go od Finałów NBA.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!