Quentin Grimes nie przestaje zaskakiwać i od momentu wymiany z Dallas Mavericks prezentuje się fatansrtycznie. Minionej nocy zdobył 46 punktów, ale jego Sixers przegrali po dogrywce z Houston Rockets. Do dogrywki doszło również w Minneapolis, gdzie szalonym rzutem za trzy z odskokiem popisał się Obi Toppin, zapewniając w ten sposób wygraną Pacers. Emocji nie brakowało w San Francisco, gdzie Warriors musieli uznać wyższość Nuggets. Gorąco zrobiło się w słonecznym Los Angeles, gdzie Lakers ograli Spurs, ale w międzyczasie doszło do przepychanki z udziałem Jeremy’ego Sochana. Po decyzji sędziów Polak został wyrzucony z gry. Działo się też w Sacramento, gdzie pomimo 44 punktów autorstwa Desmonda Bane’a Grizzlies okazali się gorsi od Kings. 



New York Knicks – Miami Heat 116:95

Statystyki

  • To już osiem porażek z rzędu Miami Heat, którzy robią wszystko, żeby nie dostać się do play-offs i próbują wywalczyć jak najwięcej szans na wysoki wybór w drafcie. Dzięki porażce z New York Knicks udało im się spaść na 10. miejsce w Konferencji Wschodniej za Chicago Bulls.
  • 41:15 gospodarze wygrali trzecią kwartę tego spotkania, które było bardzo jednostronnym pojedynkiem, w którym trudno znaleźć ciekawą narrację. Pierwszy raz od 1993 roku Knicks wygrali wszystkie spotkania sezonu zasadniczego z Heat. Czekali na to ponad 30 lat.
  • Mecz odwrócił się na ich korzyść w trzeciej kwarcie po przerwie spowodowanej nieprzyjemnym zdarzeniem. Jeden z kibiców, aktor Tracy Morgan zwymiotował w połowie trzeciej kwarty siedząc w pierwszym rzędzie. Zarządzono przerwę, a po niej Knicks zanotowali serię 24:6 i zwiększyli przewagę do 22 punktów.
  • Josh Hart wyrównał rekord klubu w liczbie triple-double w jednym sezonie i ma ich już osiem. Złożyło się na to 12 punktów, 13 zbiórek i 11 asyst. Dogonił w ten sposób Walta Fraziera, który ustanowił ten rekord w rozgrywkach 1968/69.

Autor: Piotr Zarychta

Houston Rockets – Philadelphia 76ers 144:137 (po dogrywce)

Statystyki

  • Houston Rockets przeciągnęli swoją serię do siedmiu zwycięstw z rzędu, ale nie obyło się bez problemów. W starciu z osłabioną brakiem kilku gwiazd Philadelphia 76ers, podopieczni Ime Udoki potrzebowali dogrywki, by rozstrzygnąć zawody na własną korzyść. Rockets przegrywali już nawet 25 punktami i w trakcie regulaminowego czasu gry ani razu nie objęli prowadzenia. Dopiero w dogrywce odwrócili losy spotkania.
  • Rozpoczęli ją serią 9:3 i wychodząc na sześciopunktowe prowadzenie. Quentin Grimes trafił za trzy, zmniejszając stratę do 137:140 na mniej niż 2,5 minuty przed końcem dogrywki. Alperen Sengun trafił jednak dwa rzuty wolne na nieco ponad minutę przed końcem, a Aaron Holiday dołożył kolejne dwa na 12,1 sekundy przed końcem, ustalając wynik na 144:137 i przypieczętowując zwycięstwo Rockets.
  • Rockets przegrywali ośmioma punktami na mniej niż minutę przed końcem czwartej kwarty, ale zdołali doprowadzić do dogrywki dzięki serii 10:2. Jabari Smith trafił jeden rzut wolny, ale spudłował drugi, po czym Sengun zebrał piłkę i dobił ją do kosza, wyrównując wynik na 131:131 na 3,1 sekundy przed końcem czwartej kwarty. Sixers mieli jeszcze szansę na zwycięstwo w regulaminowym czasie gry, ale rzut Jalena Hooda-Schifino nie znalazł celu.
  • W znakomitej formie jest Quentin Grimes, który trafił do Sixers z Dallas Mavericks kilka tygodni temu. Zanotował 46 punktów (15/27 z gry, 8/14 za trzy), 13 zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyty. 21 punktów, pięć asyst i dwa przechwyty Jareda Butlera. Dla Rockets 30 punktów (10/25 z gry), 13 asyst, siedem zbiórek i dwa przechwyty Jalena Greena oraz 30 punktów (5/7 za trzy), osiem zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty Jabariego Smitha.

Autor: Michał Kajzerek

Minnesota Timberwolves – Indiana Pacers 130:132 (po dogrywce)

Statystyki

  • Po pierwszej połowie nic nie wskazywało, że w tym meczu dojdzie do dogrywki, gdyż Indiana Pacers prowadzili już 14 punktami (46:60). Duża w tym zasługa Obiego Toppina i Andrew Nembharda, którzy zgromadzili odpowiednio 13 i 10 punktów.
  • W drugiej połowie Minnesota Timberwolves odrobili wszystkie straty, rzucając Pacers aż 41 punktów (41:29) w trzeciej kwarcie i 30 w czwartej (30:28). W tym czasie fantastycznie zaprezentowali się Anthony Edwards (21 punktów) i Donte DiVincenzo (14 punktów). 23-letni Ant-Man trafił dwa rzuty wolne na 30 sekund przed końcem meczu, wyprowadzając Wolves na dwupunktowe prowadzenie (117:115), ale w następnej akcji celny layupem popisał się TJ McConnell, który doprowadził do dogrywki.
  • W dodatkowych pięciu minutach minimalnie lepsi okazali się gracze Indiany, wygrywając zaledwie dwoma punktami (130:132). Pacers zwyciężyli z wyżej rozstawionymi Timberwolves, mimo że w ich składzie zabrakło trzech najważniejszych graczy. Z spotkaniu z Wilkami nie zagrali Tyrese Haliburton, Pascal Siakam i Myles Turner.
  • Rolę lidera przejął Obi Toppin, który rozegrał fantastyczne spotkanie. Skrzydłowy Pacers zgromadził 34 punkty, trafiając 12 z 19 rzutów z gry (63%), w tym 7 z 10 prób zza łuku. 27-latek dołożył 10 zbiórek. 22 punkty zdobył Bennedict Mathurin. Łącznie 8 z 10 graczy Pacers zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową.
  • Po stronie Wolves brylował Anthony Edwards, autor 38 punktów (9/24 z gry), 3 zbiórek i 5 asyst. Gwiazdor klubu z Minnesoty miał jednak ogromne problemy ze skutecznością, trafiając zaledwie raz na 11 prób zza łuku. 21 punktów dodał Naz Reid. 19 oczek padło łupem Donte DiVincenzo. 17 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty zgarnął Julius Randle.

Autor: Mateusz Malinowski

New Orleans Pelicans – Detroit Pistons 81:127

Statystyki

  • Gracze z Nowego Orleanu doznali nieprawdopodobnego pogromu na własnym parkiecie. Spotkanie tak naprawdę rozstrzygnęło się już w pierwszej kwarcie, którą Detroit Pistons wygrali różnicą 22 punktów (13:35). Podopieczni JB Bickerstaffa z każdą kolejną kwartą powiększali przewagę, a ostatnią odsłonę wygrali 21 punktami (18:39).
  • Co ciekawe, tylko jeden gracz z pierwszej piątki Pistons zanotował co najmniej 10 punktów. Był to oczywiście Cade Cunningham. Lider Tłoków uzyskał 24 punkty (10/16 z gry), 4 zbiórki i 8 asyst. Bardzo dobre zawody rozegrał Simone Fontecchio. Włoski skrzydłowy zanotował 23 punkty (9/10 z gry, w tym 5/5 za trzy) i 7 zbiórek.
  • 12 punktów i 5 asyst uzyskał Dennis Schroeder. Jedno oczko mniej dołożył Malik Beasley. Pistons wygrali 3 z 5 ostatnich meczów. Z bilansem 38-31 zajmują szóste miejsce w Konferencji Wschodniej.
  • W szeregach New Orleans Pelicans najlepiej zaprezentował się Zion Williamson, zdobywca 30 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty. Double-double zanotował Yves Missi (12 punktów, 10 zbiórek). Pelicans wygrali tylko raz w 5 ostatnich spotkaniach.

Autor: Mateusz Malinowski

Utah Jazz – Chicago Bulls 97:111

Statystyki

  • Chciałoby się ten mecz zapowiedzieć, że to wznowienie rywalizacji z lat 90., gdy Michael Jordan pojedynkował się z Karlem Malonem w finałach NBA, tymczasem pojedynkują się Coby White z Laurim Markkanenem i tak jak jest to porównanie rozczarowujące w odniesieniu do wielkiej rywalizacji sprzed ponad 25 lat, tak samo rozczarowujący był to mecz pod kątem rywalizacji.
  • Chicago Bulls, którzy oddali najważniejszych graczy, potem kolejnych stracili z powodu kontuzji, nagle zaczęli notować kolejne wygrane i właśnie w tabeli wyprzedzili Miami Heat i jak tak dalej pójdzie, będą mieli zapewnioną przewagę parkietu w pierwszym meczu Play-In.
  • Coby White był najlepszym strzelcem tego spotkania, rzucił 26 punktów. 18 i 12 asyst dołożył Tre Jones w prawdopodobnie swoim najlepszym meczu od czasu wymiany z San Antonio Spurs. Po 17 dołożyli debiutant Matas Buzelis i pozyskany w tej samej wymianie co Jones – Kevin Huerter.
  • Lauri Markkanen kontynuuje rozczarowujący sezon, tym razem rzucił 16 punktów, trafiając 7 z 16 rzutów z gry, a i tak razem z Keyonte Georgem zostali najlepszymi strzelcami drużyny gospodarzy.
  • Utah Jazz przegrali 10. mecz z rzędu i na obecną chwilę liderują w tabeli drużyn liczących na najwięcej piłeczek w loterii draftu.

Autor: Piotr Zarychta

Golden State Warriors – Denver Nuggets 105:114

Statystyki

  • Pomimo braku dwóch starterów, Denver Nuggets za sprawą dobrej postawy Aarona Gordona oraz Russella Westbrooka, byli w stanie popsuć nieco atmosferę w drużynie Golden State Warriors, która w ostatnim czasie wygrywała seriami. Gościom udało się przerwać siedmiomeczową serię wygranych zespołu Steve’a Kerra. Nuggets po wyrównanej pierwszej kwarcie, w drugiej objęli prowadzenie, którego nie oddali do końca meczu.
  • W czwartej kwarcie GSW zeszli do -3 po dwóch trafieniach z rzutu wolnego Stephena Curry’ego, ale Nuggets odpowiedzieli krótką serią punktową, po której ich prowadzenie urosło do 9 punktów. Na to Warriors nie mieli odpowiedzi. Denver zagrało bez swojego lidera, Nikoli Jokicia, który zmaga się ze stłuczonym prawym łokciem i przeciążeniem lewego stawu skokowego. Jamal Murray również był nieobecny z powodu skręconej prawej kostki.
  • Z kolei Brandin Podziemski opuścił piąty mecz z rzędu z powodu nadwyrężenia dolnej części pleców, ale oczekuje się, że wróci do gry we wtorek przeciwko Milwaukee Bucks. 23 punkty, osiem zbiórek, sześć asyst i dwa przechwyty Jimmy’ego Butlera oraz 20 punktów, siedem asyst i cztery zbiórki Curry’ego. Dla Nuggets 38 punktów (14/23 z gry, 4/6 za trzy), sześć zbiórek i trzy asysty Gordona oraz 12 punktów, 12 zbiórek i 16 asyst Westbrooka.

Autor: Michał Kajzerek

Phoenix Suns – Toronto Raptors 129:89

Statystyki

  • Phoenix Suns potrzebowali przekonującego zwycięstwa i wreszcie zdołali takowe osiągnąć. Pomimo nieobecności Bradleya Beala i Graysona Allena ekipa z Arizony zdemolowała Toronto Raptors, którzy również podeszli do tego spotkania w nieco okrojonym składzie. Wśród nieobecnych oprócz Brandona Ingrama znaleźli się również m.in. RJ Barrett czy Gradey Dick
  • Kluczowa dla losów pojedynku okazała się druga kwarta, którą gospodarze wygrali aż 39:11. Ofensywa przyjezdnych całkowicie się pogubiła, co poskutkowało skutecznością na poziomie 16,7% (3/18). Suns byli z kolei piekielnie skuteczni z gry (60,9%) i zza łuku (63,6%). Wyróżnili się przede wszystkim Devin Booker (13 pkt) oraz Tyus Jones (9 pkt) i po przerwie nie było już czego zbierać.
  • Phoenix do zwycięstwa poprowadził wspomniany  Devin Booker, autor 27 punktów, sześciu asyst i czterech zbiórek. Ryan Dunn dorzucił 17 “oczek” i sześć zbiórek. Nieco mniej widoczny był tej nocy Kevin Durant, który w 26 minut zdobył 14 punktów. 
  • — Dużo się ze sobą komunikowaliśmy, szczególnie w tej drugiej kwarcie, w której chodziło przede wszystkim o defensywę. Czuję, że gdy jesteśmy w stanie zatrzymywać ataki rywala i wychodzić z kontratakami, to wtedy gramy na naszym najwyższym poziomie — mówił po meczu Booker. 
  • Po drugiej stronie parkietu sześciu zawodników zakończyło mecz z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, ale żaden z nich nie przekroczył granicy 20 “oczek”. Najwięcej odnotował Scottie Barnes, autor 16 punktów. Wstrzelić się nie mógł Immanuel Quickley (15 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst; 5/14 z gry).

Portland Trail Blazers – Washington Wizards 112:97

Statystyki

  • Pojedynek drużyn z tzw. loterii, czyli tych, które zajmują obecnie miejsca poza czołową dziesiątką w swoich konferencjach. Portland Trail Blazers — w przeciwieństwie do swojego rywala — zachowują jednak szansę na grę w turnieju play-in i minionej nocy postawili kolejny krok w tym kierunku. Dla podopiecznych Chauncey’ego Billupsa jest to drugie z rzędu zwycięstwo po wcześniejszej serii pięciu kolejnych porażek. 
  • Świetny mecz rozegrał Anfernee Simons, który błysnął pięcioma trójkami i zakończył zawody z dorobkiem 30 punktów. Po 15 “oczek” zapisali na swoich kontach Devi Avdija oraz Duop Reath. Skromnym double-double w postaci 11 punktów i 13 zbiórek popisał się debiutant Donovan Clingan
  • Po stronie Washington Wizards wyróżniał się przede wszystkim 2. wybór ostatniego draftu Alex Sarr (20 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty). Dobrze zagrał również wchodzący z ławki rezerwowych Tristan Vukcevic (17 punktów, 8 zbiórek). Tylko 11 minut w grze spędził Khris Middleton, choć wg Josha Robbinsa z The Athletic zawodnikowi nie doskwierał żaden uraz. 

Sacramento Kings – Memphis Grizzlies 132:122

Statystyki

  • Drużyna z Kalifornii przerwała serię czterech porażek z rzędu i pokonała faworyzowanych Niedźwiadków, którzy w ostatnich pięciu meczach wygrali trzykrotnie. Sacramento Kings do zwycięstwa poprowadziło trzech graczy, którzy zdobyli co najmniej 20 punktów.
  • Najwięcej uzyskał ich Malik Monk. Obrońca gospodarzy zanotował 28 punktów, 3 zbiórki, 7 asyst i 3 bloki. 23 punkty i 6 asyst dołożył Zach LaVine, który trafił 5 z 8 prób z dystansu. Najwszechstronniej zaprezentował się DeMar DeRozan, autor 22 punktów (7/19 z gry), 6 zbiórek i 8 asyst. Cała trójka trafiła łącznie 12 z 22 prób za trzy punkty.
  • Wygrana Kings przyćmiła wręcz genialny występ Desmonda Bane’a. Obrońca Memphis Grizzlies zdobył 44 punkty (15/25 z gry, w tym 7/7 za trzy), 6 zbiórek i 4 asysty. 15 punktów i 8 zbiórek z ławki uzyskał Brandon Clarke. 14 punktów i 4 zbiórki dodał Jaylen Wells. W meczu z Kings nie zagrali m.in. Ja Morant, Santi Aldama, Scotty Pippen, GG Jackson.

Autor: Mateusz Malinowski

Los Angeles Lakers – San Antonio Spurs 125:109

Statystyki

  • Nieco lepiej w mecz weszli zawodnicy San Antonio Spurs, którzy po trafieniach Chrisa Paula i Harrisona Barnesa szybko zdołali odskoczyć z wynikiem (2:9). Moment radości Ostróg nie trwał jednak długo. Sprawy w swoje ręce wziął Luka Doncić, który ze wsparciem Jordana Goodwina i Austina Reavesa momentalnie wyszarpał prowadzenie z rąk przyjezdnych (18:14). 
  • W międzyczasie na parkiecie pojawił się Jeremy Sochan. Reprezentant Polski zastąpił Stephona Castle’a, który chwilę wcześniej odnotował już swój trzeci faul. Po bronionej stronie parkietu 21-latka czekało jednak ogromne wyzwanie, bo odpowiadał tam za powstrzymywanie ataków wspomnianego Doncicia. Spurs próbowali utrzymać kontakt z rywalem, a w pogoni za wynikiem trójkę dorzucił nawet Sochan, ale Jeziorowcy zdołali wypracować sobie dwucyfrową przewagę (32:22). 
  • W drugiej odsłonie przewaga gospodarzy nieco się pogłębiła, choć ofensywa Spurs funkcjonowała na najwyższych obrotach, trafiając 55% wszystkich rzutów z gry. Równie dobrze dysponowani byli jednak Los Angeles Lakers. Cenne trafienia zaliczył Dalton Knecht, kolejne trójki dokładał Dorian Finney-Smith i ostatecznie podopieczni JJ Redicka schodzili na przerwę z 14-punktowym prowadzeniem (65:51).  
  • Po przerwie obraz gry znacząco się nie zmienił. Spurs próbowali redukować straty, ale Lakers przez większość czasu kontrolowali przebieg rywalizacji. Jeremy Sochan rozpoczął trzecią część od dwóch trafień z rzędu, jednak Jeziorowcy nieustannie utrzymywali bezpieczny dystans nad rywalem (73:60), a po serii punktowej 21:6 ich przewaga wzrosła aż do 28 oczek. 
  • Spurs odpowiedzieli własną serią trafień, którą zapoczątkowali Sandro Mamukelashvili, Keldon Johnson i Sochan. Ofensywna niemoc gospodarzy (bez trafienia przez ponad cztery minuty) pomogła Ostrogom raz jeszcze zbliżyć się na dystans 13 punktów (94:81). Momentalnie odpowiedział jednak Austin Reaves, a kiedy swoje trafienia dorzucił jeszcze Dorian Finney-Smith, losy spotkania były już niemal w pełni rozstrzygnięte (106:87). 
  • Występ Jeremy’ego Sochana zakończył się przedwcześnie. W połowie ostatniej kwarty skrzydłowy Spurs próbował wypracować sobie pozycję do ataku na kosz, ale został nieprzepisowo pchnięty przez Jarreda Vanderbilta. Polak rzucił następnie piłką w stronę rywala, który natychmiast wszczął przepychankę. Sędziowie uznali, że Sochan mimo wszystko przekroczył granicę i obaj zawodnicy zostali usunięci z parkietu. 
  • – Nie widziałem wszystkiego. Wydawało mi się, że to było tylko przepchnięcie, rzut piłką, parę drobiazgów, które tak naprawdę nie miały większego znaczenia. Myślę, że mogli po prostu odgwizdać podwójny faul techniczny i przejść dalej. Nie sądzę, że konieczne było wyrzucenie ich z parkietu, ale może sędziowie chcieli uspokoić sytuację. Cieszy mnie jednak waleczna postawa – tak właśnie musimy grać, to część naszej tożsamości – mówił po meczu trener Mitch Johnson.
  • Miniona noc nie należała do najbardziej udanych w wykonaniu Luki Doncicia, który trafił jedynie 5 z 20 rzutów z gry, choć ostatecznie zdobył 21 punktów, 14 asyst, dziewięć zbiórek i trzy przechwyty. Błysnął Austin Reaves, autor aż 30 oczek, siedmiu zbiórek i sześciu asyst. Dla Jeziorowców to już drugie z rzędu zwycięstwo po wcześniejszej serii czterech kolejnych porażek. 
  • Po stronie Spurs najlepiej wypadł debiutant Stephon Castle, który na swoim koncie zapisał 23 punkty i osiem zbiórek. Devin Vassell dorzucił 17 “oczek”. Jeremy Sochan zakończył z kolei zawody z dorobkiem 15 punktów, trzech zbiórek i jednej asysty (7/9 z gry, 1/3 za trzy). 

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna

  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    36 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments