Od miesięcy mówiło się, że Jonas Valanciunas jest celem numer jeden z poszukującej wzmocnienia pod koszem ekipie Los Angeles Lakers. Los chciał jednak inaczej. Doświadczony podkoszowy rodem z Litwy rzeczywiście wyląduje w słonecznej Kalifornii, ale jego nową drużyną zostaną Sacramento Kings.
O tym, że Jonas Valanciunas oficjalnie odchodzi z Washington Wizards jako pierwszy poinformował Marc Stein. Niedługo potem tę informację potwierdził niezawodny Shams Charania z ESPN, który napisał, że w zamian Sacramento Kings oddali sprowadzonego niedawno z San Antonio Spurs Sidy’ego Cissoko oraz dwa wybory w drugiej rundzie draftu.
Jeszcze więcej światła na całą transakcję rzucił Bobby Marks. Według jego informacji, Kings oddali do Waszyngtonu swój własny pick z 2029 roku oraz wybór z 2028 roku, który pierwotnie należał do Denver Nuggets. Ten ostatni jednak jest zastrzeżony i zmieni właściciela tylko wtedy, jeśli znajdzie się na miejscu od 34 do 60.
Jeżeli więc wszystko pójdzie po myśli Wizards, w najbliższych latach będą mieli do dyspozycji aż 19 wyborów w drugich rundach draftu. Jeśli mądrze je spożytkują, to już będzie dla nich jakaś podstawa do budowy drużyny w oparciu o młodych zawodników, jak Alex Sarr, Bub Carrington czy Kyshawn George. Być może swoje szanse dostanie również Cissoko, który w tym sezonie w barwach Spurs nie błyszczał, ale trudno też powiedzieć, by dostał na to szansę. Zaliczając 17 występów, spędzał na parkiecie średnio po 3,2 minuty, zaliczając w międzyczasie 1,3 punktu, 0,6 zbiórki i 0,4 asysty. Być może w nowej drużynie, wciąż będącej w fazie przebudowy, 20-letni Francuz wreszcie znajdzie swoje miejsce na ziemi.
Odejście Valanciunasa jest Wizards na rękę również z innego powodu. Dzięki tej transakcji drużyna znajduje się obecnie 11,8 mln dolarów poniżej progu podatku od luksusu, co pozwala zrównoważyć dodatkowe wydatki związane z pozyskaniem Khrisa Middletona w wymianie za Kyle’a Kuzmę, o czym pisaliśmy wcześniej w tym miejscu. Kings z kolei wykorzystali na pozyskanie Litwina większość swoich wolnych środków, pozyskanych dzięki oddaniu De’Aarona Foxa do San Antonio, jednak wciąż mają dostępnych około 2,5 mln dolarów.
32-letni środkowy, który w lipcu ubiegłego roku podpisał nowy, trzyletni kontrakt o wartości 30 mln dolarów, z pewnością będzie cennym uzupełnieniem składu Kings. Swoim doświadczeniem zapewni niezbędne wsparcie pod koszem, nawet jeśli najpewniej będzie tylko opcją numer dwa dla swojego rodaka, Domantasa Sabonisa.
W swoim jedynym sezonie w Waszyngtonie Jonas wystąpił w 49 meczach, notując średnio 11,5 punktu i 8,2 zbiórki, trafiając przy tym 54,7% wszystkich rzutów z gry. Nie są to najgorsze liczby, tym bardziej gdy weźmie się pod uwagę fakt, że zazwyczaj w najgorszej drużynie ligi był tylko zmiennikiem Sarra, „dwójki” ubiegłorocznego draftu.
Problem w tym, że doświadczony podkoszowy jako obrońca obręczy pozostawia wiele do życzenia. Kontestuje średnio jedynie 3,9 rzutu na mecz w okolicach kosza, a rywale trafiają przeciwko niemu blisko 71% swoich prób. Mimo to wciąż był jednym z najbardziej przystępnych cenowo środkowych, mających realny wpływ na grę. Poza tym nie jest tajemnicą, że Kings nie byli jedyną zainteresowaną nim drużyną.
Od miesięcy mówiło się o tym, że Valanciunas to numer jeden na liście życzeń Roba Pelinki z Los Angeles Lakers. Według doniesień Jake’a Fischera do końca o ściągnięcie 32-latka walczyli też Nuggets i Phoenix Suns, którzy wciąż szukają nowego domu dla niechcianego Jusufa Nurkicia.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Wspieraj PROBASKET
