Sobotnie zmagania na parkietach NBA rozpoczęliśmy od drugiego spotkania z serii NBA Paris Games. Po czwartkowej porażce tym razem Indiana Pacers całkowicie zdemolowali bezradnych San Antonio Spurs. Większych szans i nadziei rywalowi nie pozostawili również Timberwolves, którzy w bolesnym stylu ograli Nuggets. Kolejne zwycięstwo do swojego konta dopisali również Boston Celtics, którzy wykorzystali dalszą nieobecność Luki Doncicia i pokonali Dallas Mavericks. Trzecią porażkę z rzędu zaliczyli koszykarze Cleveland Cavaliers, którzy ponownie musieli uznać wyższość Rockets. Emocji nie zabrakło w San Francisco, gdzie Lakers po zaciętej rywalizacji ograli Golden State Warriors. Łącznie na parkiety wybiegło aż 28 zespołów NBA, więc na pewno jest z czego wybierać!



San Antonio Spurs – Indiana Pacers 98:136

Statystyki

  • Jeremy Sochan w dalszym ciągu wraca do pełnej sprawności po urazie pleców, więc drugie starcie we Francji również rozpoczął na ławce rezerwowych. W końcowym rozrachunku Polak spędził na parkiecie 14 minut, w których trakcie zdobył dwa punkty, cztery zbiórki i dwa przechwyty.
  • Początek spotkania stał pod znakiem wymiany ciosów, jednak z lekkim wskazaniem na Indiana Pacers, którzy niemal cały czas utrzymywali się na prowadzeniu. Podopieczni Ricka Carlisle’a próbowali odskoczyć z wynikiem, a po trójce Bennedicta Mathurina ich przewaga wzrosła do siedmiu punktów (11:18). Dwoma trafieniami odpowiedział jednak Harrison Barnes i wynik znów oscylował w granicach remisu. 
  • Gracze Indiany byli jednak lepiej dysponowani i znów rozpoczęli swoją ucieczkę. Przy stanie 16:21 na parkiecie po raz pierwszy tego wieczoru pojawił się Jeremy Sochan, który z uwagi na szybką i pełną zasłon grę Pacers co chwilę odpowiadał w defensywie za innego zawodnika. Pacers rozpoczynali swoje działania w obronie już na połowie Ostróg, co przynosiło oczekiwane efekty. San Antonio Spurs nie radzili sobie najlepiej w ofensywie i tylko w pierwszej kwarcie popełnili aż pięć strat. Zespół Mitcha Johnsona miał problemy z kreowaniem dogodnych pozycji strzeleckich, przez co część swoich ataków musieli kończyć pod presją obrońcy. 
  • Pod koniec pierwszej części Sochan zdołał zgubić rywala i wykończył akcję spod kosza, zmniejszając tym samym stratę San Antonio. Polak dobrze radził sobie również po drugiej stronie parkietu, gdzie zaliczył dwa przechwyty. Pacers nie zwalniali jednak tempa i w dalszym ciągu utrzymywali się na komfortowym prowadzeniu (24:33). 
  • Impuls do odrabiania strat dał Victor Wembanyama. Do punktowania dołączył Chris Paul i po chwili na tablicy wyników znów widniał remis (39:39). Niemoc strzelecką Indiany dwoma trafieniami zza łuku przerwał Tyrese Haliburton, przez co Ostrogi znów musiały gonić wynik. Swoją cegiełkę, szczególnie po bronionej stronie parkietu, dołożył do tego Jeremy Sochan, który kilka razy skutecznie wywierał presję na zawodniku atakującym kosz. 
  • Ostatnie fragmenty pierwsze połowy należały jednak do Pacers. Zespół z Indianapolis zaliczył serię punktową 15:3, dzięki której na przerwę schodzili z zaliczką 15 “oczek” (50:65). Po powrocie na parkiet Spurs wzięli się za odrabianie strat, a ich ataki napędzali przede wszystkim Wemby i Harrison Barnes. W międzyczasie gorąco zrobiło się, gdy Bennedict Mathurin odepchnął Stephona Castle’a, który chwilę wcześniej zmniejszył stratę San Antonio do sześciu punktów. 
  • W pewnym momencie obie strony miały problemy z odnalezieniem drogi do kosza, ale Ostrogi stopniowo zbliżały się z wynikiem. Ich wysiłki finalnie zaowocowały, bo po punktach Chrisa Paula i Victora Wembanyamy Spurs zdołali objąć prowadzenie (77:76). Po krótkiej wymianie ciosów Pacers znów przejęli jednak inicjatywę. Raz za razem trafiał rozpędzony Haliburton, który niemal w pojedynkę poprowadził serię 19:3 Indiany (83:98). 
  • Na początku czwartej kwarty trener Johnson wysłał na parkiet niemal całą pierwszą piątkę, ale nawet trzon zespołu nie zdołał już nawiązać walki z rywalem. Pacers wykorzystali nieskuteczność San Antonio i zaliczyli kolejną serię punktową — tym razem 14:0 — i wówczas losy spotkania były już rozstrzygnięte (94:120). Indiana wygrała ostatecznie ostatnią część 38:12.
  • Pacers do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Tyrese Haliburton (28 punktów, 4 asysty), Pascal Siakam (23 punkty, 11 zbiórek) oraz Andrew Nembhard (15 punktów, 9 asyst, 8 zbiórek). Gracze Indiany błysnęli skutecznością, trafiając 52% rzutów z gry i 43,6% zza łuku.
  • Solidny mecz zaliczył Harrison Barnes, autor 25 „oczek” i siedmiu zbiórek (9/14 z gry). Victor Wembanyama odnotował double-double w postaci 20 punktów i 11 zbiórek. Dwucyfrową zdobycz punktową zapisali na swoich kontach również Stephon Castle (17 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst) i Chris Paul (11 punktów, 8 asyst).
  • Dla Spurs jest to już czwarta porażka w pięciu ostatnich spotkaniach. Ostrogi legitymują się obecnie bilansem 20-23, który daje im 12. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Pacers są z kolei na fali, bo było to dla nich dziewiąte zwycięstwo w 12 poprzednich występach.

Minnesota Timberwolves – Denver Nuggets 133:104

Statystyki

  • O dogodnej godzinie mogliśmy oglądać bardzo ciekawie zapowiadające się stracie Minnesota Timberwolves z Denver Nuggets. Oba zespoły dobrze weszły w ten mecz, choć w szczególności gospodarze. Timberwolves zdobyli w pierwszej kwarcie 40 punktów i prowadzili wówczas dziewięcioma oczkami (40:31). Podopieczni Chrisa Fincha nie zwalniali i wciąż znakomicie prezentowali się w ataku (60 proc. skuteczności w pierwszej połowie). Timberwolves kontrolowali przebieg gry i w konsekwencji schodzili na przerwę z 11 punktami przewagi (71:60).
  • Trzecia kwarta to więcej tego samego. Przyjezdni z Denver nie mieli odpowiedzi na ofensywę gospodarzy, którzy systematycznie powiększali prowadzenie. Po trzech kwartach Timberwolves prowadzili już 109:91. Nic się nie zmieniło również w czwartej ćwiartce. Nuggets nie potrafili nawiązać walki i po czterech kolejnych zwycięstwach odnieśli bardzo wyraźną porażkę.
  • Timberwolves przez cały mecz imponowali skutecznością (55,8 proc. z gry i 46,7 proc. za trzy) i dominowali na tablicach notując 11 zbiórek więcej (53 do 42). Ponadto gospodarze skupili się przede wszystkim na atakowaniu strefy podkoszowej rywali, zdobywając aż 72 punkty z pomalowanego.
  • Graczem meczu był bez Anthony Edwards, który zanotował 34 punkty i dziewięć asyst. Świetne spotkanie rozegrał także drugi z liderów, czyli Julius Randle. Podkoszowy zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów, siedem zbiórek i siedem asyst. Rudy Gobert dodał 14 punktów i 14 zbiórek. Po stronie Nuggets 25 punktów i pięć asyst zaliczył Jamal Murray, a Nikola Jokic miał 20 punktów i 11 asyst.

Autor: Janusz Nowakowski

Dallas Mavericks – Boston Celtics 107:122

Statystyki

  • Dallas Mavericks wciąż muszą radzić sobie bez Luki Doncicia, ale po dwóch meczach przerwy do pierwszej piątki powrócił Klay Thompson. Nie był on najaktywniejszym graczem swojego zespołu, ale dzięki zdecydowanej lepszej skuteczności z gry (64,3% do 42,8%) gospodarze byli na początku w stanie utrzymywać się na prowadzeniu (24:18). 
  • Po wymianie ciosów przez pozostałą część pierwszej odsłony, Mavs całkowicie pogubili się w drugiej, zaczynając ją od skuteczności 1/8 z gry, co Boston Celtics wykorzystali bez wahania (33:41). Wstrzelić się nie mogli wówczas również Derrick White (1/6) czy Jayson Tatum (1/3), ale na wysokości zadania stanęli Jrue Holiday i Kristaps Porzingis, dzięki czemu na przerwę przyjezdni schodzili z 10-punktową zaliczką (49:59).
  • Po przerwie znów widoczne były podobne schematy. Celtics kontynuowali swoje “bombardowanie”, oddając trzy razy więcej rzutów za trzy niż Dallas. Wyższy bieg wrzucił tym razem White, który zrehabilitował się za kiepską dyspozycję sprzed kilkudziesięciu minut i zdobył 16 oczek w nieco ponad osiem minut. Boston objął wówczas prowadzenie różnicą 20 punktów, którego nie oddał już do ostatniej syreny. 
  • Solidne zawody rozegrał Jayson Tatum, autor 24 punktów i sześciu zbiórek. Derrick White dorzucił w końcowym rozrachunku 23 oczka, z kolei Jaylen Brown do 22 punktów dołożył osiem zbiórek i sześć asyst. Celtowie wygrali trzy z czterech ostatnich spotkań i można powiedzieć, że wracają powoli do swojej optymalnej dyspozycji. 
  • Ofensywę Mavs napędzał przede wszystkim Kyrie Irving, zdobywca 22 punktów, pięciu asyst i czterech zbiórek. Ze świetnej strony pokazał się rezerwowy Quentin Grimes, który na swoim koncie zapisał 20 punktów i siedem asyst. Double-double padło łupem Daniela Gafforda (19 punktów, 15 zbiórek). Zawiódł Klay Thompson, który po 24 minutach gry miał jedynie sześć punktów (2/4 z gry). 

Brooklyn Nets – Miami Heat 97:106

Statystyki

  • Brooklyn Nets trudno było walczyć o przerwanie passy pięciu porażek z rzędu, mając tylu kluczowych zawodników poza grą. Bez kontuzjowanych Cama Thomasa, Cama Johnsona, Bojana Bogdanovicia i De’Anthony’ego Meltona byli bez większych szans w starciu z Miami Heat.
  • Pierwszy rzut w meczu trafił Nic Claxton – był to pierwszy i zarazem ostatni raz, kiedy Nets byli w trakcie tego starcia na prowadzeniu. Heat w pierwszej, drugiej i przez połowę trzeciej kwarty utrzymywali się na kilkupunktowym prowadzeniu. 
  • Przełomem okazała się trzecia odsłona – To w niej Miami było w stanie przejść z pułapu kilku, do kilkunastu punktów przewagi, czyniąc z wygranej formalność. 
  • To właśnie w końcówce trzeciej części gry na parkiecie przebywali najlepsi tej nocy rezerwowi Heat: Terry Rozier i Nikola Jovic. Pierwszy z nich zdobył 16, a drugi 17 punktów na przestrzeni całego starcia. 
  • Heat byli od rywali znacznie skuteczniejsi z dystansu (46,4% do 35%) oraz lepsi w zbieraniu piłek (51:35). Mieli też bardzo dobrze dysponowanego Tylera Herro, który pod nieobecność Jimmy’ego Butlera (zawieszenie) dobrze wypełnia buty lidera – dziś zdobył 25 punktów i 8 asyst. Po 17 oczek dodali Bam Adebayo (16 zbiórek i cztery asysty), oraz wspomniany już Jovic. 
  • Dla Nets najskuteczniejszy w ataku był obwód: D’Angelo Russell i Keon Johnson zdobyli po 22 oczka. 

Autor: Kamil Kucharski

Charlotte Hornets – New Orleans Pelicans 123:92

Statystyki

  • Charlotte Hornets zdominowali rywala na samym początku meczu i poszli za ciosem, odnosząc relatywnie łatwo zwycięstwo w sobotni wieczór. New Orleans Pelicans grali bez wsparcia Dejounte Murraya, który miał problemy z łokciem i skręconym palcem. Miles Bridges (plecy) i LaMelo Ball (nadgarstek) wrócili do gry po opuszczeniu piątkowego meczu, który zakończył się porażką 102:97 z Portland na własnym parkiecie.
  • Seth Curry trafił za trzy na 1:55 przed końcem pierwszej kwarty, co zapoczątkowało serię 12:2 zamykającą tę część gry i dającą Charlotte prowadzenie 31:23. Za moment gospodarze rozpoczęli kolejną serię punktową (27:8), która de facto przesądziła o wyniku meczu. Charlotte prowadziło w czwartej kwarcie różnicą 33 punktów, co jest ich największą przewagą w tym sezonie.
  • Do gry po krótkiej absencji wrócił Zion Williamson – 28 punktów (11/20 z gry), 11 zbiórek i dwie asysty. Kolejnych 16 punktów, cztery zbiórki, pięć asyst i dwa przechwyty Treya Murphy’ego III. Dla Hornets z kolei 25 punktów, pięć zbiórek, siedem asyst i trzy przechwyty Balla oraz 22 punkty, sześć zbiórek i trzy asysty Bridgesa. Hornets zwycięstwem przerwali serię dwóch porażek z rzędu.

Autor: Michał Kajzerek

Orlando Magic – Detroit Pistons 121:113

Statystyki

  • Detroit Pistons znakomicie weszli w to spotkanie, wygrywając pierwszą kwartę 30:18. Po chwili jednak, Orlando Magic weszli na właściwe obroty i szybko odrobili straty. Gospodarze znaleźli właściwy rytm w ataku, zdobywając w drugiej kwarcie 36 punktów i po pierwszej połowie to oni mieli minimalną przewagę (54:53).
  • W trzeciej kwarcie mecz był niezwykle wyrównany, a żadna z drużyn nie potrafiła przejąć kontroli nad spotkaniem i zbudować większej przewagi. Po trzech kwartach przyjezdni z Detroit prowadzili 81-79. Czwarta kwarta to jednak dominacja koszykarzy z Orlando i prawdziwy popis Franza Wagnera. Niemiecki skrzydłowy zdobył w kluczowej części meczu 25 punktów, dzięki czemu Magic zbudowali dwucyfrową przewagę i dowieźli prowadzenie do końcowej syreny, odnosząc ważne zwycięstwo.
  • Pistons atakowali strefę podkoszową i mieli wyraźną przewagę, jeśli chodzi o punkty z pomalowanego (58:40). Magic trafili jednak 15 trójek na 45,5 proc. skuteczności i bardzo często stawali na linii rzutów wolnych, wykorzystując 26 osobistych.
  • Franz Wagner zakończył mecz z dorobkiem 32 punktów i 7 asyst, a Paolo Banchero również zdobył 32 punkty, dokładając dziewięć zbiórek i siedem asyst. Wendell Carter Jr. miał 11 punktów i 11 zbiórek. Najlepszym graczem Pistons był Cade Cunnigham, który zanotował 35 punktów, 11 asyst i pięć zbiórek, a Malik Beasley dodał 18 punktów i pięć zbiórek.

Autor: Janusz Nowakowski

Atlanta Hawks – Toronto Raptors 94:117

Statystyki

  • Jeszcze kilka dni temu można było mówić o świetnej formie Atlanta Hawks. Drużyna Quina Snydera miała serię trzech zwycięstw, z których ostatnie było nad mistrzami NBA, Boston Celtics. Teraz dwa razy z rzędu przegrali z Toronto Raptors, a łącznie ich seria porażek wynosi już cztery spotkania.
  • Oczywiście sporo można zrzucić na karb kontuzji, bo z powodu różnych urazów nie grają Jalen JohnsonZaccharie Risacher czy Kobe Bufkin. Ale z drugiej strony Raptors w tym sezonie pokazali że są kandydatem do walki o pierwsze miejsce w loterii draftu i Hawks walczący o udział w play-off powinni takie mecze wygrywać nawet bez dwóch zawodników z pierwszej piątki.
  • I pierwsza kwarta tego spotkania mogła napawać ich optymizmem, bo drużyna z Atlanty wygrała tę część meczu 27:22, ale z każdą kolejną minutą to rywale przejmowali kontrolę nad meczem. Gospodarze nie mogli znaleźć drogi do kosza, trafili mniej niż 40% rzutów z gry i poniżej 30% za trzy. Do tego popełnili 22 straty, a 11 z nich było autorstwa Trae Younga.
  • Raptors do wygranej poprowadził tercet Scottie BarnesR.J. Barrett i Chris Boucher. Wspólnie zdobyli 70 punktów, a Barnes dopisał jeszcze na swoje konto 12 zbiórek i 7 asyst.
  • Dla pokonanych najwięcej rzucił Vit Krejci – 20 punktów i 7 asyst. Young który jest liderem NBA w liczbie asyst tym razem miał ich tylko 4, wszystkie w czwartej kwarcie gdy mecz był już praktycznie rozstrzygnięty.

Autor: Piotr Zarychta

Cleveland Cavaliers – Houston Rockets 131:135

Statystyki

  • Starcie Cleveland Cavaliers z Houston Rockets okazało się falowaniem pomiędzy wysokim prowadzeniem Rakiet, a odrabianiem strat gospodarzy. Choć pierwsze kilka posiadań należało do Cavs, już pod koniec drugiej kwarty to ekipa z Houston prowadziła różnicą 16 oczek. 
  • Rockets znaleźli sposób na podkoszowych Cavaliers – Evan Mobley i Jarrett Allen przez cały mecz złożyli się na zaledwie 15 punktów, a Houston przeważali na zbiórkach, zwłaszcza w pierwszej połowie. Po przerwie goście wygrywali zbiórki 23:15, z aż sześcioma zbiórkami ofensywnymi. 
  • Po przerwie Cavs udało się szybko zredukować straty, grając przeciwko pierwszej piątce rywali. Houston przez trzy minuty nie trafili rzutu z gry, ale pod koniec trzeciej kwarty wrócili do skutecznej gry. Na boisko wszedł Steven Adams, który w niespełna trzy minuty trafił 6/7 wolnych i jeden rzut z gry, twardą grą wymuszając faule i znów wyprowadzając Rockets na wysokie prowadzenie. 
  • W czwartej kwarcie jednak Cleveland Cavaliers rzucili się do odrabiania strat. Między innymi trzy trójki trafione na przestrzeni kilku minut przez Georgesa Nianga, ale też kolejno 14 i 16 oczek zdobytych przez Donovana Mitchella i Dariusa Garlanda, zniwelowały stratę Cavs z 17 punktów na początku ostatniej odsłony do remisu na niespełna dwie minuty przed końcową syreną. 
  • Końcówka znów jednak należała do Rakiet z Houston. Amen Thompson dobił wsadem niecelny rzut Alperena Senguna, a akcję później trafił oba rzuty wolne. Od tej pory był to już festiwal rzutów wolnych, w którym swoje próby trafiali Fred VanVleet, Jalen Green i ponownie Thompson. Koniec końców to rzuty wolne okazały się kluczem do zwycięstwa na przestrzeni całego meczu: Houston oddało ich od Cleveland aż o 19 więcej.
  • Najlepszymi strzelcami zwycięskich Rockets okazali się Jalen Greein i Alperen Sengun z dorobkiem 16 oczek. Największy indywidualny wkład w wygraną można jednak chyba przypisać Amenowi Thompsonowi – uzbierał on 23 punkty, 14 zbiórek i 10 asyst, trafiając świetne 8/13 z gry. Zaliczył też najlepszy w drużynie wskaźnik plus/minus na poziomie +10. 

Autor: Kamil Kucharski

New York Knicks – Sacramento Kings 143:120

Statystyki

  • OG Anunoby zanotował swoje szóste triple-double w sezonie i poprowadził New York Knicks do zwycięstwa nad dobrze radzącymi sobie w ostatnim czasie Sacramento Kings. Spotkanie miało dość jednostronny przebieg. Podopieczni Toma Thibodeau kontrolowali wydarzenia po obu stronach parkietu.
  • Knicks trafili 50% rzutów za trzy punkty (9 z 18) w pierwszej połowie, podczas gdy Kings mieli skuteczność na poziomie 35,3% (6 z 17). Gospodarze zwiększyli przewagę do 111:100 po trzeciej kwarcie i prowadzili aż 24 punktami w czwartej. Mecz został na krótko przerwany na początku czwartej kwarty, aby sprawdzić, czy kosz, na który rzucali Kings był na właściwej wysokości.
  • Kings nie pokonali Knicks w Madison Square Garden od 3 listopada 2019 roku. Domantas Sabonis zanotował 25 punktów, 13 zbiórek i 12 asyst. Najlepszym strzelcem Kings był Malik Monk z 31 punktami (12/21 z gry, 4/8 za trzy) i dziewięcioma asystami. Dla Knicks 33 punkty (12/18 z gry, 4/7 za trzy), trzema zbiórkami, czterema asystami i dwoma przechwytami. 25 punktów, 11 asyst Jalena Brunsona i 27 punktów, pięć zbiórek, siedem asyst Mikala Bridgesa.

Autor: Michał Kajzerek

Chicago Bulls – Philadelphia 76ers 97:109

Statystyki

  • Kiedy rzucimy okiem na układ sił w tabeli Konferencji Wschodniej to szybko zrozumiemy, jak ważne było to spotkanie. Chicago Bulls i Philadelphia 76ers to obecnie bezpośredni rywale o ostanie miejsce premiowane grą w turnieju play-in. W ostatnim czasie obie drużyny przegrywały zdecydowanie więcej, niż wygrywały, więc rywalizacja pomiędzy tymi ekipami nabrała dodatkowej wagi. 
  • Sixers podeszli do tego spotkania bez Joela Embiida, a zaledwie dziewięć minut na parkiecie — przez uraz palca u stopy — spędził Paul George. Odpowiedzialność za zespół spadła więc na barki Tyrese’a Maxeya, który zdołał poprowadzić swój zespół do zwycięstwa. Rozgrywający zdobył 31 punktów i rozdał dziewięć asyst (5/13 za trzy). Wsparcie w postaci double-double (22 punkty, 12 zbiórek) dał Kelly Oubre Jr. 
  • Kluczowa dla losów spotkania była czwarta kwarta, którą goście z Miasta Braterskiej Miłości wygrali 29:14.  Gracze Byków trafiali wówczas tylko 27,8% swoich rzutów z gry. Wcześniej przez całą noc ich zespół napędzali głównie Zach LaVine (25 punktów, 8 zbiórek) oraz Nikola Vucević (22 punkty, 12 zbiórek), czyli główni kandydaci do wymiany. Fatalnie wypadł Patrick Williams, który był 1/9 z gry (2 punkty, 4 zbiórki, 3 asysty). 

Memphis Grizzlies – Utah Jazz 125:103

Statystyki

  • Miał to być mecz bez historii i tak to też pokazuje wynik, szczególnie że Memphis Grizzlies z minuty na minutę powiększali swoją przewagę i dopiero w czwartej kwarcie gdy zwycięzca był znany dali trochę pograć Utah Jazz. Ale doszło w tym spotkaniu do kilku przepychanek, z boiska został wyrzucony Drew Eubanks, a przewinieniami technicznymi zostali ukarani Ja Morant i Keyonte George.
  • Pod kątem stricte koszykarskim do przerwy Jazz trzymali się w meczu przegrywając tylko różnicą 9 punktów, ale w trzeciej kwarcie Grizzlies odjechali, wygrywając ją 36:17, dzięki czemu zanotowali szóste zwycięstwo z rzędu. Dla drużyny z Salt Lake City to piąta kolejna porażka.
  • Jaren Jackson Jr. kontynuuje swój marsz po nominację do Meczu Gwiazd, będąc kolejny raz najlepszym zawodnikiem spotkania. Rzucił 28 punktów trafiając 10 z 14 rzutów z gry, drugim strzelcem gospodarzy był debiutant Zach Edey, autor 19 punktów i 4 bloków. Kolejny raz nieźle zaprezentował się G.G. Jackson, który niedawno wrócił po kontuzji i stanowi ważny element z ławki rezerwowych. Tym razem wzbogacił zespół o 15 punktów.
  • Najlepszym strzelcem wśród Jazz był Collin Sexton, który rzucił 20 punktów, ale trafił tylko 5 z 17 rzutów z gry i prawie połowa jego punktów pochodziła z linii rzutów wolnych.

Autor: Piotr Zarychta

Golden State Warriors – Los Angeles Lakers 108:118

Statystyki

  • Klasyk zachodniego wybrzeża rozpoczął się od wyrównanej walki i wymiany prowadzenia. Na ciosy Stephena Curry’ego, Gary’ego Paytona II czy Dennisa Schrodera co chwilę odpowiadali LeBron James czy Anthony Davis, choć ten ostatni miał nieco problemów ze skutecznością (2/8 w 1Q). Wynik stale oscylował wówczas w granicach remisu (26:27). Co ciekawe, Steve Kerr od samego początku decydował się na grę 11-osobową rotacją. 
  • Druga odsłona przebiegła identycznie. Davis odnalazł swój rytm, cenne trafienia dorzucał Gabe Vincent, z kolei po drugiej stronie parkietu solidnie prezentowali się Andrew Wiggins czy Brandin Podziemski. Żadna z ekip nie była jednak w stanie przejąć inicjatywy (58:59). Dopiero w trzeciej odsłonie Los Angeles Lakers zdołali złapać chwilę oddechu i odskoczyć na kilka posiadań (83:89). 
  • Czas w czwartej kwarcie uciekał, a strata Golden State Warriors robiła się coraz większa. Po trafieniu Davisa przy 1:52 na zegarze wynosiła ona już 13 punktów. Zza łuku odpowiedział Buddy Hield, dwa oczka dorzucił następnie Podziemski, ale kiedy akcję lay-upem wykończył LeBron, Jeziorowcy znów cieszyli się dwucyfrowym prowadzeniem na zaledwie 33 sekundy przed ostatnią syreną. Losy spotkania były już wówczas przesądzone. 
  • Pomimo początkowej rdzy w jego grze, Anthony Davis zdołał ostatecznie skompletować 36 punktów i 13 zbiórek. LeBron James również dorzucił double-double, tyle że w postaci 25 oczek i 12 asyst. Skutecznością z gry błysnął Austin Reaves (6/10), który na swoim koncie zapisał 16 punktów, siedem asyst i pięć zbiórek. 
  • Andrew Wiggins był jedynym zawodnikiem GSW, który dobił tej nocy do 20 punktów. Stephen Curry zaliczył wyjątkowo kiepską noc i trafił jedynie cztery z 17 rzutów z gry (13 punktów, 9 asyst). Solidnie wypadł Brandin Podziemski, dla którego 17 punktów to trzeci najlepszy wynik tego sezonu (do tego 5 asyst, 3 zbiórki, 2 przechwyty; 6/10 z gry). 

Phoenix Suns – Washington Wizards 119:109

Statystyki

  • Dla walczących o powrót na zwycięski szlak Phoenix Suns zwycięstwo z dużo niżej notowanymi Washington Wizards było obowiązkiem. Podopieczni Mike’a Budenholzera odskoczyli z wynikiem w pierwszej połowie, przede wszystkim za sprawą świetnej gry Kevina Duranta i Devina Bookera (68:53), ale po przerwie ich gra nie była już tak dominująca.
  • O ile KD utrzymał swój optymalny poziom, a regularnymi trafieniami wspierał go Nick Richards, o tyle reszta zespołu miała problemy z dotrzymywaniem kroku swoim partnerom oraz rywalom. Na korzyść Suns przemawiała jednak dalsza skuteczność z gry (57,1%). Wizards nie byli w stanie nawiązać już walki, nawet gdy Phoenix trafili jedynie sześć rzutów w całej czwartej kwarcie. 
  • Kevin Durant skompletował ostatecznie 29 punktów (5/8 za trzy). Efektowym double-double (20 punktów, 19 zbiórek) popisał się Nick Richards. Devin Booker miał problemy z odnalezieniem swojego rytmu strzeleckiego (5/18 z gry, 0/8 zza łuku), ale i tak zdołał zapisać na swoim koncie 18 punktów, siedem asyst i sześć zbiórek. 20 oczek dorzucił wchodzący z ławki Bradley Beal
  • Po drugiej stronie prym wiódł przede wszystkim Kyle Kuzma, autor 30 punktów i 11 zbiórek. Podwójną zdobyczą może pochwalić się również Jordan Poole (19 punktów, 10 asyst), który dołożył do tego aż sześć przechwytów. Wizards przegrali minionej nocy już 13. mecz z rzędu. 

Los Angeles Clippers – Milwaukee Bucks 127:117

Statystyki

  • Zawodnicy Los Angeles Clippers i Milwaukee Bucks zgotowali nam fantastyczne widowisko. Przez trzy kwarty wynik niemal cały czas oscylował w granicach remisu (94:93), więc o końcowym rezultacie miała przesądzić ostatnia odsłona tego pojedynku.
  • Po początkowej wymianie ciosów ofensywa przyjezdnych wpadła w całkowity marazm. Przez prawie cztery minuty podopieczni Doca Riversa nie byli w stanie zdobyć ani jednego punktu. LAC wykorzystali niemoc rywala i za sprawą trafień m.in. Normana Powella i Jamesa Hardena zaliczyli serię punktową 14:0, która wyprowadziła ich na dwucyfrowe prowadzenie (112:100). 
  • Za zdobywanie punktów wziął się w końcu Giannis Antetokounmpo, ale był on jedynie w stanie zbliżyć Bucks do rywala na osiem oczek. Rękę na pulsie trzymał bowiem wspomniany już wyżej duet Clippers, który zdobył 25 z 33 punktów swojego zespołu w tej kwarcie. 
  • James Harden zaliczył popisowy występ, który zwieńczył 40 punktami, dziewięcioma asystami i pięcioma zbiórkami. Równie kluczową rolę w zwycięstwie gospodarzy odegrał Norman Powell, autor 33 oczek. Wracający do optymalnej formy Kawhi Leonard dorzucił 18 punktów (8/17 z gry). 
  • Po stronie Bucks prym wiódł przede wszystkim Giannis Antetokounmpo, autor 36 punktów i 13 zbiórek. Piąte w karierze triple-double, tym razem w postaci 29 punktów, 10 asyst i 10 zbiórek popisał się Damian Lillard. Dla Milwaukee jest to pierwsza porażka po serii pięciu kolejnych wygranych.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna



  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    13 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments