Zdaniem wielu ekspertów ubiegłoroczna klasa draftu jest najgorszą od co najmniej paru lat. W porównaniu z nią rocznik 2025 zapowiada się znacznie lepiej, gdy do wyboru są takie nazwiska, jak Ace Bailey, VJ Edgecombe, Khaman Maluach czy wreszcie uważany za najlepszego z wszystkich Cooper Flagg. Wydaje się zresztą, że zawodnik uniwersytetu Duke już teraz jest gotowy na grę z najlepszymi i zostanie pierwszym od czasów Kenta Bensona (1977) białym Amerykaninem, który zostanie wybrany z numerem jeden.
Młody skrzydłowy ma być kolejnym wielkim talentem biegającym po parkietach najlepszej ligi świata, a w sobotnie popołudnie udowodnił, że otaczający go wszechobecny hype nie jest ani trochę przesadzony. Do spotkania przystąpił, uprzednio prowadząc Duke Blue Devils do jednego z czołowych miejsc w rankingu krajowym. Przez potyczką z Notre Dame już siedmiokrotnie w tym sezonie zdobywał co najmniej 20 punktów na mecz, najlepsze w karierze 26 osiągając w przegranym pojedynku z Kentucky.
W sobotę jednak Cooper Flagg przekroczył najśmielsze oczekiwania, dokładając cały stos cegieł do wygranej Blue Devils 86:78. 18-letni skrzydłowy udowodnił wszystkim wciąż wątpiącym, jak niebezpiecznym zawodnikiem potrafi być. Przede wszystkim ustanowił nowy rekord karierzy, rzucając aż 42 punkty, czyli niemał połowę dorobku całej drużyny. Pobił tym samym rekord Atlantic Coast Conference pod względem liczby punktów zdobytych w jednym meczu przez pierwszoroczniaka. Choć aż czterokrotnie trafił za trzy, najbardziej został zapamiętany z potężnego wsadu, którym wykończył podanie Siona Jamesa.
To jednak dopiero początek. Flagg pokazał pełnię swoich możliwości, do swojego okazałego dorobku punktowego dokładając jeszcze siedem zbiórek i sześć asyst. Ponadto drogę do kosza znalazło aż 16 z 17 wykonywanych przez niego rzutów wolnych, co w każdym aspekcie sprawia, że był lepszy niż… cała drużyna Notre Dame. Dzięki popisowi swojej największej gwiazdy, Duke z bilansem 6-0 wciąż są jedyną niepokonaną drużyną w swojej konferencji.
Choć radzenie sobie z szumem, który towarzyszył mu od dłuższego czasu, na pewno nie było łatwym zadaniem, Cooper z meczu na mecz udowadnia, że potrafi prezentować się znakomicie niezależnie od poziomu, na którym gra. Jego gra w ataku i obronie, decyzyjność, umiejętność podawania i kreowania gry były widoczne przez cały sezon, jednak do tej pory wydawał się pozostawać w tyle w jednym, jakże ważnym w kontekście gry w NBA aspekcie – rzucie za trzy. Aż do teraz.
We wcześniejszej fazie sezonu rzuty Flagga zza łuku wyglądały na wymuszone, a jego skuteczność pod tym względem nieznacznie tylko przekraczała 20%. Wydaje się jednak, że od rpzpoczęcia gry w konferencji, 18-latek odblokował nową broń w swoim arsenale. W ostatnich sześciu meczach trafił 10/18 prób z dystansu, w tym aż trzykrotnie w pierwszej połowie sobotniego meczu z Notre Dame. Dzięki temu jego skuteczność wzrosła do niemal 35%, co już jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. Tego typu solidność powinna wystarczyć, biorąc pod uwagę jak elitarny poziom prezentuje Flagg w praktycznie każdym z pozostałych elementów koszykarskiego rzemiosła. Pewnie i tak będzie się starał jeszcze podszkolić w tym kierunku.
Kto, jeśli nie on, może zostać jedynką tegorocznego draftu? Chłopak ma dopiero 18 lat, a już jest liderem prawdopodobnie najlepszej obecnie drużyny w koszykówce akademickiej pod względem punktów, zbiórek, asyst, przechwytów i bloków. Do tego poprawił się w rzutach z dystansu, operuje piłką lepiej niż ktokolwiek inny jego wzrostu (206 centymetrów) , doskonale potrafi sam sobie stworzyć dogodną okazję do rzutu, a przy tym może bronić większość pozycji na boisku. W ubiegłym roku błyszczał nawet na tle znacznie starszych kolegów po fachu z Team USA. Pytaniem nie jest już czy zostanie wybrany z pierwszym pickiem, a raczej do jakiej drużyny trafi? Przekonamy się latem. A wy w której z drużyn byście go widzieli?
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Wspieraj PROBASKET
