To była noc z aż 12 meczami najlepszej ligi świata. Sixers pokonali Bulls dzięki dobrej grze Joela Embiida i Tyrese’a Maxeya. Bucks odkuli się po ostatnich porażkach w starciu z Nets. 48 punktów na swoje konto zanotował Nikola Jokić w zwycięstwie z Hawks. Heat przyczynili się do czwartej porażki w sezonie Cavs. Magic ograli Suns w pierwszym meczu bez Franza Wagnera. Do gry po problemach zdrowotnych wrócił Victor Wembanyama. Warriors prowadzeni przez Stephena Curry’ego zrewanżowali się Wolves, a Clippers przegrali u siebie z Rockets. Na koniec dnia Lakers na wyjeździe pokonali Blazers dzięki dobrej grze Anthony’ego Davisa. Spotkanie opuścił LeBron James.
CHICAGO BULLS – PHILADELPHIA 76ERS 100:108
- Joel Embiid po kolejnej absencji wrócił do gry i zdobył przeciwko Chicago Bulls 31 punktów. Swoje pierwsze triple-double zanotował Tyrese Maxey. Ich wspólna gra poprowadziła Philadelphię 76ers do siódmego zwycięstwa w sezonie. To czwarta wygrana w ostatnich pięciu spotkaniach zawodników prowadzonych przez trenera Nicka Nurse’a. Grając dopiero w swoim piątym meczu w tym sezonie, Embiid rozpoczął siedmiu pudeł z rzędu.
- Następnie trafił osiem z kolejnych dziesięciu prób w drugiej kwarcie, zdobywając pierwsze 19 punktów, co pozwoliło Sixers objąć prowadzenie 62:50 do przerwy. Sixers zaliczyli serię 16:0 w drugiej kwarcie, by wyjść na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Philadelphia zwiększyła przewagę do 19 punktów w trzeciej kwarcie, zanim Bulls zmniejszyli różnicę, zaliczając serię 13:1.
- Chicago dwukrotnie zbliżyło się na cztery punkty w czwartej kwarcie, ale to wszystko, na co było gospodarzy stać. 30 punktów (10/21 z gry, 6/14 za trzy), cztery zbiórki i trzy asysty Zacha LaVine’a. Nikola Vucević i Coby White dorzucili po 13 oczek. Po stronie Sixers 31 punktów (13/28 z gry), 12 zbiórek, cztery asysty i dwa bloki Joela Embiida oraz 25 punktów (10/22 z gry), 14 zbiórek i 11 asyst Maxeya.
BROOKLYN NETS – MILWAUKEE BUCKS 113:119
- Podopieczni Doca Riversa przerwali serię dwóch porażek z rzędu pokonując na wyjeździe Brooklyn Nets. To dziesiąta wygrana w ostatnich 13 meczach zespołu z Wisconsin. Nieco gorzej w ostatnim czasie radzą sobie zawodnicy Jordiego Fernandeza, którzy przegrali cztery z ostatnich pięciu spotkań.
- Brooklyn prowadziło 108:104 po rzucie Dennisa Schrodera na 3:08 przed końcem, ale Milwaukee Bucks odpowiedziało, zdobywając 15 z ostatnich 20 punktów meczu. Skrzydłowy Bucks, Khris Middleton, rozgrywający dopiero swój trzeci mecz w tym sezonie po operacji obu kostek, zdobył siedem punktów w czwartej kwarcie. Bobby Portis dał Milwaukee prowadzenie 109:108 trafiając za trzy na 2:08 przed końcem.
- Giannis Antetokounmpo był najlepszym zawodnikiem na parkiecie notując na swoje konto 34 punkty (14/22 z gry), 11 zbiórek, cztery asysty i trzy bloki. Z ławki 23 oczka, pięć zbiórek, trzy bloki Bobby’ego Portisa i 20 punktów Gary’ego Trenta. Dla Nets z kolei 34 oczka (13/19 z gry), 11 asyst Schrodera oraz 26 punktów, trzy zbiórki, dwie asysty Camerona Johnsona i 21 oczek, 10 zbiórek, cztery asysty, trzy przechwyty i dwa bloki Nica Claxtona.
INDIANA PACERS – CHARLOTTE HORNETS 109:113
- 8 meczów przegranych z rzędu i wystarczy. Tak sobie powiedzieli przed meczem zdziesiątkowani kontuzjami Charlotte Hornets i wykorzystali wciąż nierówną grę Indiana Pacers do przerwania złej passy. Sami nie grali dobrego meczu, ale w końcówce okazali się skuteczniejsi dzięki choćby dwóm rzutom wolnym Brandona Millera.
- W całym meczu goście tego spotkania popełnili aż 24 straty, ale za to trafili 51% rzutów z gry. W ten sposób wypełnili lukę po trzech z czterech swoich najlepszych strzelców – LaMelo Ballu, Milesie Bridgesie i Tre Mannie.
- Brandon Miller kolejny raz był ich najlepszym strzelcem z 26 punktami, kolejny raz dobre spotkanie rozegrał Vasilije Micic. Serb, który miał odejść przed sezonem świetnie sobie radzi jako pierwszopiątkowy rozgrywający, kolejny raz flirtując z double-double. Skończył mecz z 18 punktami i 9 asystami.
- Dla pokonanych rekordowe w karierze 30 punktów zdobył T.J. McConnell, ale nie miał wsparcia wśród naturalnych liderów drużyny. Pascal Siakam i Tyrese Haliburton rzucili po zaledwie 9 punktów, kontynuując słaby start sezonu Pacers, którzy mają już bilans 10-15.
Autor: Piotr Zarychta
ATLANTA HAWKS – DENVER NUGGETS 111:141
- Podopieczni Michaela Malone’a zmazali plamę po fatalnej porażce z Washington Wizards i tym razem pokonali będących na fali koszykarzy Atlanta Hawks. Mecz rozstrzygnął się już w pierwszej kwarcie, kiedy to Nuggets objęli 15-punktowe prowadzenie (38:23), a z każdą kolejną minutą tylko powiększali przewagę, zdobywając co kwartę co najmniej 30 punktów.
- Bohaterem spotkania został Nikola Jokić, który kontynuuje grę na kosmicznym poziomie. Po rekordowych 56 punktach w meczu z Wizards, lider Denver Nuggets zdobył 48 punktów, 14 zbiórek i 8 asyst. 29-latek trafił 17 z 29 rzutów z gry (59%), 3/6 za trzy (50%) i 11 z 13 wolnych (85%). – Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony, ponieważ rozpieszczało mnie to, że przez 10 lat mogłem obserwować tego gościa. Czuję się zaszczycony, że mogę go trenować. Nigdy nie traktowałem tego jako coś oczywistego – powiedział Malone o Jokiciu.
- Bardzo dobre spotkanie rozegrał Michael Porter Junior, zdobywca 26 punktów (12/17 z gry, 71%), 7 zbiórek i 3 asyst. 17 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty dołożył Christian Braun. 13 punktów dodał Julian Strawther. 9 oczek i 11 asyst padło łupem Russella Westbrooka. –Muszę bardzo pochwalić Russella. Jego obrona na Youngu była znakomita – dodał Malone.
- W szeregach Atlanty najwięcej punktów zdobył De’Andre Hunter (20). 18 oczek, 4 zbiórki, 6 asyst i 6 przechwytów zanotował Dyson Daniels. 16 punktów uzyskał Larry Nance Jr, a tylko 15 zdobył Trae Young. Lider Jastrzębi trafił 6 z 13 rzutów z gry (46%) i dołożył 10 asyst. 14 punktów i 9 zbiórek z ławki dodał Onyeka Okongwu.
- Denver Nuggets po zwycięstwie z Hawks notują bilans 12-10. – Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Jest wiele rzeczy do poprawy, ale najważniejsza była dziś wygrana i to osiągnęliśmy – kończy Malone.
Autor: Mateusz Malinowski
MIAMI HEAT – CLEVELAND CAVALIERS 122:113
- Bardzo rzadko się zdarza, żeby oba zespoły w jednym meczu skończyły z indentyczną liczbą celnych i oddanych rzutów z gry. Miami Heat i Cleveland Cavaliers dokonały tej sztuki trafiając po 41 rzutów w 86 próbach. Lepsi w całym meczu okazali się gospodarze z Florydy, bo wewnątrz tych rzutów mieli o dwa celne rzuty za trzy punkty więcej oraz częściej dostawali się na linię rzutów wolnych i wygrali walkę na tablicach.
- Po najlepszym meczu w swojej dotychczasowej karierze Evan Mobley tym razem zagrał bardzo krótko ze względu na uraz kostki, którego nabawił się w pierwszej połowie. Z Cavaliers uszło powietrze i nie byli w stanie sprostać bardzo nierównym w tym sezonie Heat.
- Ci trzeci raz z rzędu przekroczyli granicę 121 zdobytych punktów, wyrównując rekord klubu pod względem takiej serii. Tyler Herro zdobył 34 punkty, 23 dołożył Duncan Robinson, a Jimmy Butler 18. Dla pokonanych 23 punkty zapisał na swoim koncie Darius Garland.
- Po starcie 15-0 Cavaliers wygrali tylko 6 z ostatnich 10 spotkań i wyraźnie widać, że wpadli w pierwszy dołek w tym sezonie jeśli chodzi o jakość swojej gry.
Autor: Piotr Zarychta
ORLANDO MAGIC – PHOENIX SUNS 115:110
- Ciekawie zapowiadający się mecz, który ucierpiał jednak na nieobecności liderów. Phoenix Suns w dalszym ciągu muszą radzić sobie bez Kevina Duranta oraz Jusufa Nurkicia, z kolei w Orlando Magic do Paolo Banchero na liście kontuzjowanych dołączył w miniony weekend Franz Wagner. Emocji mimo to nie zabrakło, a losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero w ostatniej minucie.
- Na 1:05 przed końcową syreną dwa razy z linii rzutów wolnych trafił Goga Bitadze i powiększył tym samym prowadzenie gospodarzy do siedmiu „oczek”. Trafieniem odpowiedział Devin Booker, który po stracie Cole’a Anthony’ego odpowiedział jeszcze dwoma osobistymi (113:110). Swój rzut spudłował następnie Anthony Black, ale dobitką popisał się Bitadze, który przypieczętował tym samym zwycięstwo Orlando.
- Magic do zwycięstwa poprowadził przede wszystkim duet Jalen Suggs (26 punktów, 4 zbiórki; 4/10 za trzy) — Goga Bitadze (21 punktów, 16 zbiórek). Cenne trafienia z ławki zapewnił Cole Anthony (14 „oczek”). Orlando są ostatnim zespołem w NBA, który w tym sezonie nie przegrał jeszcze spotkania we własnej hali (10-0).
- Solidny występ zaliczył Devin Booker, choć momentami brakowało mu skuteczności (25 punktów, 7 asyst, 4 przechwyty; 8/21 z gry). Na wysokości zadania stanął Tyus Jones, który rozdał sześć asyst i dorzucił 21 „oczek”. Bradley Beal odnotował z kolei 18 punktów.
Autor: Krzysztof Dziadek
WASHINGTON WIZARDS – MEMPHIS GRIZZLIES 112:140
- Washington Wizards zdołali zatrzymać niedawno Denver Nuggets i fantastycznego Nikolę Jokicia, ale minionej nocy wrócili do przykrej rzeczywistości. Przez trzy pierwsze kwarty zawodnicy Memphis Grizzlies zdobywali co najmniej 34 „oczka”, podczas gdy gospodarze nie potrafili przebić się przez „trzydziestkę”.
- Do przerwy po 15 punktów na swoich kontach mieli Bilal Coulibaly oraz Jonas Valanciunas, ale reszta zespołu nie radziła sobie już tak solidnie. Wizards trafiali wówczas tylko 37,5% swoich rzutów z gry i do szatni schodzili ze stratą 17 „oczek”. Po powrocie na parkiet ich ofensywa prezentowała się już nieco lepiej, ale Grizzlies odpowiedzieli skutecznością na poziomie 60% (7/9 zza łuku) i losy spotkania były już rozstrzygnięte.
- Jaren Jackson Jr. był tej nocy najlepszym punktującym Memphis (21 „oczek”, 4 bloki), ale popisowym występ zaliczył Scotty Pippen Jr. (14 punktów, 12 asyst). Wchodzący z ławki Santi Aldama dorzucił 19 punktów, siedem zbiórek oraz pięć asyst.
- Po stronie Wizards prym wiódł przede wszystkim wspomniany Jonas Valanciunas, autor podwójnej zdobyczy w postaci 20 „oczek” i 14 zbiórek. Solidnie zaprezentował się też Marvin Bagley III (20 punktów, 7 zbiórek). Washington z fatalnym bilansem 3-19 w dalszym ciągu zajmuje ostatnią pozycję na Wschodzie.
Autor: Krzysztof Dziadek
SAN ANTONIO SPURS – NEW ORLEANS PELICANS 121:116
- To była wyjątkowa noc dla rozgrywającego zespołu Chrisa Paula. Weteran parkietów za sprawą 10 rozdanych dziś asyst wyprzedził na liście wszech czasów Jasona Kidda. Przed nim już jedynie legendarny John Stockton.
- W czwartej kwarcie gospodarze z San Antonio zafundowali swoim kibicom prawdziwy rollercoaster. Na 5 minut przed końcową syreną Spurs prowadzili 114-103, po czym dali się dogonić rywalom, którzy doprowadzili do wyrównanej końcówki. Kluczowe punkty na 37 sekund przed końcem zanotował zza łuku Victor Wembanyama, który w kolejnych posiadaniach dwukrotnie stawał na linii rzutów wolnych. W ten sposób Spurs przypieczętowali pierwsze od ponad tygodnia zwycięstwo.
- Powracający do roli rezerwowego Jeremy Sochan zgromadził tej nocy na swoim koncie siedem punktów trafiając dwa na sześć rzutów z gry. Do dorobku Polak dodał pięć zbiórek, asystę oraz po dwa bloki i przechwyty. Z Sochanem na boisku Spurs byli lepsi od przeciwników o 14 punktów, co było drugim najlepszym rezultatem spotkania.
- Dzisiejsze zadania na parkiecie Polaka były jednak zgoła odmienne. Wraz z wejściem Sochana na parkiet Spurs fragmentami zaczęli stosować obronę strefową wykorzystując wszechstronność zawodnika po tej stronie parkietu. W dalszych fragmentach meczu 21-latek delegowany był do obrony indywidualnej lidera zdzeisiątkowanych przez kontuzje Pelicans, CJ-a McColluma.
- 25 punktów oraz 10 zbiórek dla Ostróg zgromadził tej nocy Victor Wembanyama. 22 “oczka” dodał Stephon Castle, natomiast po 16 punktów zdobyli Harrison Barnes oraz Charles Bassey. Po stronie Pels 25 punktów zdobył Trey Murphy, a 18 “oczek”, sześć zbiórek oraz 11 asyst zainkasował Dejounte Murray.
Autor: Maksymilian Kaczmarek
GOLDEN STATE WARRIORS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 114:106
- Warriors wzięli rewanż za porażkę kilkadziesiąt godzin wcześniej. Nierówne spotkanie w swoim wykonaniu Wojownicy przekuli w zwycięstwo za sprawą udanej końcówki, a właściwie niemocy przeciwników w czwartej kwarcie. Po odrobieniu 12-punktowej straty w trzeciej odsłonie gospodarze na początku kolejnych 12 minut zdołali wyjść na 11 “oczek” przewagi, jednak Wolves szybko doprowadzili do remisu. Na 4:47 przed końcową syreną rozpoczął się jednak kryzys zespołu z Minnesoty, który nie zdobył od tego momentu już żadnego punktu. Warriors natomiast zamknęli mecz serią 9:0.
- 30 punktów i osiem asyst dla gospodarzy zanotował Stephen Curry, który dodatkowo popisał się imponującym rzutem z połowy boiska na zakończenie trzeciej karty. W 27-punktowym dorobku Buddy’ego Hielda znalazło się siedem trójek, które pozwoliło mu stać się 17. zawodnikiem w historii NBA z ponad 2 000 trafień zza łuku na koncie. 20 “oczek” dodał Jonathan Kuminga, a 12 Kevon Looney.
- Dla Wolves to pierwsza porażka w pięciu ostatnich spotkaniach. 27 punktów dla gości trafił Anthony Edwards, 19 “oczek” dodał rezerwowy Nickeil Alexander-Walker, natomiast double-double w postaci 14 punktów i 11 zbiórek zgromadził na swoim koncie Julius Randle.
Autor: Maksymilian Kaczmarek
LOS ANGELES CLIPPERS – HOUSTON ROCKETS 106:117
- Rockets zwyciężyli z Clippers po ostatnich dwóch porażkach z rzędu. W szeregach gości brylował Jalen Green, autor 31 punktów. Z bardzo dobrej strony pokazał się również Amen Thompson. 21-letni skrzydłowy zanotował 22 punkty, 8 zbiórek i 4 asysty. Thompson trafił 9 z 14 rzutów z gry (64%).
- Bardzo dobre spotkanie rozegrał też Dillon Brooks, zdobywca 19 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst. Double-double uzyskali Jabari Smith Jr (13 punktów, 12 zbiórek) i Alperen Sengun (11 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst). 11 punktów z ławki dodał Aaron Holiday.
- W ekipie z Los Angeles zabrakło m.in. Jamesa Hardena i Terrance Manna. Najwięcej punktów zdobył rezerwowy Bones Hyland (22). Double-double uzyskał Ivica Zubac (21 punktów, 12 zbiórek). 19 punktów i 6 asyst dodał Kevin Porter Jr. 17 oczek, 4 zbiórki i 4 asysty zdobył Norman Powell. Los Angeles Clippers przegrali po raz drugi z rzędu.
Autor: Mateusz Malinowski
SACRAMENTO KINGS – UTAH JAZZ 141:97
LOS ANGELES LAKERS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 107:98
- Po raz pierwszy w tym sezonie Los Angeles Lakers grali bez wsparcia LeBrona Jamesa. Lider składu zgłosił problemy z kostką i zespół postanowił nie ryzykować. Anthony Davis i D’Angelo Russell przejęli lejce i zapewnili swojej drużynie ważne zwycięstwo przeciwko niżej notowanemu rywalowi. Przy okazji Lakers przerwali serię trzech porażek z rzędu. Dla Portland Trail Blazers to czwarta kolejna porażka.
- Blazers przystępowali do meczu po porażce u siebie z Utah Jazz różnicą 42 punktów. Rui Hachimura dał Lakersom dokładnie to, czego potrzebowali pod nieobecność LeBrona Jamesa, zdobywając 14 punktów w drugiej kwarcie przy skuteczności 5/6 z gry. Lakers odrobili straty z pierwszej kwarty i objęło prowadzenie 59:45 do przerwy. Na początku czwartej kwarty Blazers zeszli do -6, ale gospodarze szybko odpowiedzieli odzyskując dwucyfrową przewagę.
- Ostatnie punkty Lakers w tym meczu zdobył Davis na 4 minuty przed końcem. To nie przeszkodziło zawodnikom J.J.-a Redicka odnieść łatwego zwycięstwa. 30 punktów (10/21 z gry), 11 zbiórek, pięć bloków AD oraz 23 oczka, pięć zbiórek, dwie asysty i cztery przechwyty Hachimury. 14 asyst zanotował Russell – to jego najlepszy wynik w sezonie. 19 punktów, siedem zbiórek i trzy asysty dla Blazers zanotował Shaedon Sharpe.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET