Ostatni tydzień na parkietach NBA miał kilku bohaterów, ale najwięcej miejsca poświęcimy Nikoli Jokiciowi. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do jego „kosmicznych” statystyk, ale te z początku bieżącego tygodnia są niewiarygodne nawet jak na Serba.
Jokić zmierza po czwarty tytuł MVP?
- Zaczniemy od pierwszych 10 meczów w sezonie w wykonaniu Nikoli Jokicia i faktu, że gracz Denver Nuggets jest liderem NBA pod względem średniej liczby zbiórek (13.7) i asyst (11.7). Nikt w historii nie rozpoczął sezonu od 137 zbiórek i 117 asyst w pierwszych 10 występach, nikt oprócz tegorocznego Jokicia nie miał po 10 meczach sezonu średnich na poziomie nawet 12 zbiórek i 10 asyst. Tylko Russell Westbrook miał statystyki lepsze niż Jokić w jakimkolwiek 10-meczowym okresie w ciągu ostatnich 50 lat (ale nie w pierwszych 10 meczach sezonu).
- W meczu przeciwko Oklahoma City Thunder, Jokić zaliczył 134. triple-double w karierze: 23 punkty, 20 zbiórek, 16 asyst. Wśród tych 134 występów Serba znajdziemy siedem z osiągniętymi 20 punktami i zbiórkami. Więcej takich triple-double w karierze mieli tylko Oscar Robertson (8), Elgin Baylor (10) i Wilt Chamberlain (40). Linijka na poziomie co najmniej 23-20-16 padła po raz piąty w historii i po raz pierwszy od prawie 60 lat: Robertson w 1965, 1962 i 1962 miał odpowiednio 28-20-16, 31-20-16 i 32-21-16, a Guy Rodgers w 1962 wykręcił 23-20-17.
- W niedzielę, w meczu przeciwko Mavericks, Jokić zanotował 37 punktów, 18 zbiórek, 15 asyst i dodatkowo trzy przechwyty, rzucając 13/21 z gry. Nawet bez przechwytów, statystyki na poziomie 37-18-15 to pierwsza linijka w historii, nikt nie miał w jednym meczu takich osiągnięć w trzech podstawowych rubrykach, chociaż niektóre były bardzo blisko (np. 35-24-15 Wilta Chamberlaina). Jokić najbliżej osiągnięcia z niedzieli był dwa lata temu z linijką 41-15-15. Co do samego triple-double, był to 136. taki mecz Jokicia w karierze (jeszcze dwóch brakuje do Magika Johnsona) i czwarte jego triple-double z rzędu. To jedna z 35 czteromeczowych serii z triple-double w historii NBA (w dodatku niektóre to po prostu dłuższe serie, które można podzielić na kilka 4-meczowych) i wyrównanie rekordu kariery Jokicia.
Jaki ojciec, taki syn!
- Scotty Pippen w piątek zagrał pierwszy mecz jako starter w tym sezonie i zaliczył pierwsze triple-double w karierze (11 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst). Tym samym Scottie Pippen i Scotty Pippen Jr. stali się pierwszą parą ojciec-syn, w której obaj gracze zanotowali choć jeden taki mecz w karierze. Pippen junior został 15. graczem w historii Memphis Grizzlies z choć jednym meczem z triple-double, wciąż jest też jednym z najlepszych asystentów tego sezonu, notując 11.7 asysty na 100 posiadań (8. wynik w lidze, pierwszy jest Ja Morant) i asystuje przy 33% celnych rzutów kolegów, kiedy przebywa na boisku (13. wynik sezonu, najlepszy jest Jokić).
Na ten rekord LeBron jest jeszcze… za młody!
- LeBron James zaliczył triple-double w dwóch ostatnich występach: 21-12-13 przeciwko 76ers i 19-10-16 przeciwko Toronto Raptors. Tak jak wspominaliśmy tydzień temu, na bycie najstarszym zawodnikiem z takim występem musi poczekać do początku maja. LeBron ma za to 20. i 21. triple-double w pięciu ostatnich sezonach, analogicznie, w całej historii NBA były tylko cztery inne takie mecze graczy po 17. sezonie w NBA (Kobe dwukrotnie, Karl Malone, Tim Duncan).
Wemby znów niczym najlepsi
- Jak zwykle kopalnią ciekawych linijek jest Victor Wembanyama. Na początku zeszłego tygodnia, w meczu przeciwko Los Angeles Clippers uzbierał 24 punkty, 13 zbiórek, po 3 asysty i przechwyty, oraz aż 9 bloków. Taka linijka w całości (czyli 24-13-3-3-9) zostaje osiągnięta po raz szósty w historii. Poprzednie pięć, w których osiągano lub przekraczano wszystkie te 5 wartości to: Chris Webber w 1999 (25-15-8-3-9), Hakeem Olajuwon w 1990, 1989 i 1987 (odpowiednio 29-18-9-5-11, 25-20-5-3-9 i 38-17-6-7-12) i Kareem Abdul-Jabbar w 1978 (27-16-4-4-11). Oczywiście, jak zwykle w przypadku przechwytów i bloków mówimy o czasach, w których są to oficjalne statystyki, więc np. większość kariery Wilta Chamberlaina się tu nie załapie.
- W sobotę, Wemby obok 16 zbiórek zaliczył 7 bloków i trafił 6 z dziewięciu rzutów trzypunktowych. Bloki i trójki w takich ilościach nie idą w parze, ale nie od dziś wiemy, że Francuz łączy statystyki podkoszowych i obwodowych. Jedynym w historii graczem przed nim, który w meczu zaliczył co najmniej 7 bloków i co najmniej 6 trójek był Brook Lopez w 2017 (8 bloków i 6/10 za trzy). Wembanyama ma trzeci mecz w karierze z min. 5 blokami i 5 celnymi trójkami, więcej niż raz taki w karierze grali jeszcze tylko Kristaps Porzingis (też 3) i Raef LaFrentz (4).
„Jedynka” draftu w opałach?
- Pierwsze tygodnie sezonu w wykonaniu nr 1 tegorocznego draftu – Zaccharie Risachera – były delikatnie mówiąc nieprzekonujące. W środowym meczu przeciwko Knicks, gracz Atlanta Hawks pokazał się z zupełnie innej strony: 33 punkty, 7 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty i 2 bloki to jego nowe rekordy kariery w punktach, zbiórkach i asystach (poprzednie 17-6-2) i wyrównane w przechwytach i blokach. Linijka na poziomie 33-7-3-3-2 we wszystkich tych pięciu kolumnach w wykonaniu debiutanta nie zdarza się często – w ostatnich niemal 30 latach osiągnęli ją tylko Chet Holmgren przed rokiem (36-10-5-2-2) i Cade Cunningham (34-8-8-2-4) przed trzema.
- Jeśli już jesteśmy przy graczu Detroit Pistons, Cade Cunningham zaliczył w poprzednim tygodniu 3., 4. i 5. triple-double w karierze – wszystkie trzy w trzech występach z rzędu, w odstępie czterech dni. W Pistons trzy takie mecze z rzędu miał tylko Grant Hill, a w całej lidze, niewielu w historii graczy w tym wieku, tj. przed 24. urodzinami (Josh Giddey, Nikola Jokic, LBJ, wspomniany Hill, Magic i Walt Frazier).
- John Collins zagrał świetny mecz przeciwko Chicago Bulls: 28 punktów, 13 zbiórek i 5 asyst w 31 minut z ławki. Linijka 28-13-5 wygląda nieco niepozornie, ale to dopiero 5. taka linijka w historii z ławki. Lepsze (lub równe) cztery w każdej z tych trzech kolumn to: Anthony Randolph w 2009 (28-13-5 – ta identyczna jak Collinsa), Charles Barkley w 1986 (31-21-9, do tego 7 bloków), George McGinnis w 1979 (32-14-6) i Campy Russell w 1975 (35-14-6).
Wyjątkowe triple-double Sabonisa
- Swoje triple-double w poprzednim tygodniu zaliczył też Domantas Sabonis. Zdobycze 17 punktów, 11 zbiórek i 13 asysty z meczu przeciwko Raptors to jego 61. triple-double w karierze, ale pierwsze bez pomyłki z gry. Litwin w meczu przeciwko Toronto miał 6/6 z gry i 5/5 z linii rzutów wolnych. Występów z triple-double i skutecznością 100% z gry mieliśmy wcześniej w lidze 17 – ostatnio dwukrotnie Nikola Jokić i raz Josh Giddey w zeszłym sezonie, a takich z min. 6/6 było przed Litwinem 11. Z kolei meczów z triple-double na stuprocentowej skuteczności z gry i rzutów wolnych było przed Sabonisem tylko 6: Giddey w 2024 (5/5 z gry i 3/3 z wolnych), Jokić dwa mecze w 2023 (10/10 i 3/3, oraz 5/5 i 3/3), Evan Turner w 2019 (5/5 i 2/2), Russell Westbrook w 2017 (po 6/6) i Wes Unseld w 1970 (7/7 i 2/2). Oprócz nich jeszcze Robert Williams i TJ McConnell w 2021 osiągając triple-double na 100% z gry po prostu nie rzucali wolnych, więc nie mieli jak ich spudłować.
- Moussa Diabate przeciwko Indiana Pacers oddał jeden niecelny rzut z gry, skończył mecz z zerem w rubryce punktów, za to zebrał z tablic 15 piłek w 29 minut z ławki. Liczba co najmniej 15 zbiórek bez punktów zdarzyła się po raz 47. w historii ligi, ale w ciągu ostatnich siedmiu lat linijkę 0-15 miał tych Mitchell Robinson. Z ławki to piąty taki przypadek w historii NBA, wszystkie 4 poprzednie w latach 1993-1994 miał Dennis Rodman. Rekord zbiórek bez punktów to 0-20 z ławki i 0-28 jako starter (oba Rodmana). Przy okazji, w meczu przeciwko Indianie, Hornets byli +34 kiedy Diabate przebywał na boisku – to jeden z sześciu najlepszych wyników ery play-by-play (od 1996/97) zawodników bez zdobyczy punktowych. W tym sezonie lepszy był już Brandin Podziemski (+35 z linijką 0-7-4), a najlepszy Andrew Bogut w 2015 z +42 i 0-12-3.
- Alex Sarr, nr 2 tegorocznego draftu, w żadnym z sześciu pierwszych meczów kariery miał nie mniej niż dwa bloki, po kolei: 2, 2, 2, 4, 4, 3. Dłuższą passę meczów z co najmniej dwoma zablokowanymi rzutami, licząc od początku kariery w historii NBA miał tylko Shaq w 1992 (23 mecze z rzędu), a taką jak seria Sarra tylko Shawn Bradley w 1993 i David Robinson w 1989. Sarr przerwał tę passę, ale w kolejnych meczach miał jeden i dwa bloki, co oznacza że notuje minimum jedną „czapę” w każdym z ośmiu pierwszych meczów kariery. To jedna z 26 najdłuższych takich serii w historii NBA (tu rekordzistą jest Alonzo Mourning, który mecz bez bloku zaliczył dopiero w 58. meczu kariery), a co ciekawe dłuższą niż Sarr i wciąż aktywną passę ma Donovan Clingan – 11 pierwszych meczów kariery z min. jednym blokiem.
- Dalano Banton w poniedziałek, w meczu przeciwko Pelicans zaliczył 20 punktów w 12 minut z ławki (8/9 z gry, 6/6 za 2 i 2/3 za 3). Zawodnik Portland grał dokładnie 12:00 i jest to jeden z najkrótszych pobytów gracza na parkiecie, który zdobył w meczu co najmniej 20 oczek. Henry James w 1997 potrzebował 10:20 do 24 punktów, wcześniej poniżej 11 minut grał James Robinson (23 punkty) w 1996, a poniżej 12 minut Jon McGlockin w 1969 (23 punkty). Ta trójka grała na pewno krócej niż 12:00, z kolei następna trójka: Aaron James z 1979, znowu Henry James, tym razem z 1993 i Abdul Jeelani z 1980, zdobywając po 20 punktów w starych boxscore’ach mają wpisane zaokrąglone 12 minut, co w praktyce oznacza przedział 11:31-12:30.
Garść statystyk drużynowych:
- Dwóch graczy Indiana Pacers: Jarace Walker i TJ McConnell w meczu przeciwko Orlando Magic zagrało bez pomyłki z gry, oddając po siedem rzutów. To trzeci w historii przypadek, by koledzy z drużyny mieli co najmniej 7/7 z gry w jednym meczu, ale pierwszy w historii taki, w którym obaj są rezerwowymi. Poprzednicy: Gene Banks (9/9) i Artis Gilmore (8/8) ze Spurs w 1983 (obaj starterzy), oraz Chris Paul (7/7) i Bobby Jackson (9/9) z Hornets 2008 – tu Jackson był rezerwowym.
- W ostatnim meczu Phoenix Suns przeciwko Sacramento, czterech zawodników drużyny z Arizony oddało min. 10 rzutów z dystansu: Tyus Jones 6/10, Bradley Beal 3/10, Devin Booker 3/10 i Grayson Allen 3/11. To drugi przypadek w historii, by zespół w meczu miał czterech takich zawodników. Pierwszym byli Houston Rockets w 2016: James Harden 3/11, Trevor Ariza 3/11, Ryan Anderson 7/16 i Eric Gordon 4/10.
Kolejne podsumowanie statystycznych ciekawostek z NBA – już za tydzień!
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!