New Orleans Pelicans już od dłuższego czasu borykają się z różnymi brakami kadrowymi, ale wygląda na to, że po utracie Jonasa Valanciunasa dziura pod koszem może okazać się większa, niż początkowo zakładano. Zgodnie z doniesieniami zza oceanu w nadchodzącym sezonie jako środkowy funkcjonować będzie Herb Jones, który w minionych rozgrywkach występował jako niski skrzydłowy.
New Orleans Pelicans już od kilku długich lat próbują zbudować zespół, który byłby w stanie włączyć się do walki o mistrzowski tytuł. Najpierw próbowano z Anthonym Davisem, DeMarcusem Cousinsem i Jrue Holidayem, co dało im półfinały Zachodu. Następnie postawiono na młody trzon w osobach Lonzo Balla, Brandona Ingrama, Ziona Williamsona i wsparcie weterana JJ Redicka. Rok później wśród najlepszych punktujących NOP znajdowali się z kolei CJ McCollum i Jonas Valanciunas, a teraz dochodzi do tego jeszcze transfer Dejounte Murraya.
Na przeszkodzie do sukcesów stoi przede wszystkim kruche zdrowie Ziona, który na przestrzeni pięciu ostatnich lat rozgrywa średnio 37 meczów w sezonie zasadniczym. Wynik ten wzrósł znacząco w poprzednich rozgrywkach, kiedy to skrzydłowy zaliczył aż 70 występów, ale w kluczowym momencie — drugi mecz turnieju play-in oraz pierwsza runda przeciwko Oklahoma City Thunder — znów wypadł z gry z kontuzją.
Jak co roku słyszymy teraz, że Williamson jest gotowy jak nigdy, jednak włodarze Pels mają również inny powód do zmartwienia. Kilka tygodni temu Luizjanę opuścił wspomniany już Valanciunas, który zdecydował się na podpisanie trzyletniej umowy z Washington Wizards. Kierownictwo nie załatało tej luki pod koszem, choć część minut Litwina ma zgarnąć 20-letni debiutant Yves Missi.
Okazuje się jednak, że Pelicans mają przygotowany plan. Shams Charania sugeruje, że na pozycji środkowego obok Ziona Williamsona ma występować mierzący 201 centymetrów Herbert Jones, który karierę rozpoczynał jako „czwórka”, ale w poprzednich rozgrywkach był przypisywany przede wszystkim do pozycji niskiego skrzydłowego.
Internauci zwrócili uwagę na jeden niezwykle interesujący fakt. Pelicans są częścią dywizji Southwest, a to oznacza, że aż czterokrotnie zmierzą się z m.in. San Antonio Spurs, Memphis Grizzlies czy Dallas Mavericks. Jeżeli wszystkim zawodnikom dopisze zdrowie i wykluczymy jednocześnie jakikolwiek „load management”, to Jones będzie musiał rozegrać 12 spotkań przeciwko Victorowi Wembanyamie (2,24 m), Zachowi Edeyowi (2,24 m) i Derrickowi Lively’emu III (2,16 m).
Niski skład nie jest czymś, czego nie jeszcze nie widzieliśmy. Na pozycji środkowego w niektórych zestawieniach Golden State Warriors występował Draymond Green, jednak miało to miejsce w (niedawnych) czasach świetności tzw. small-ballu. Zespoły wracają do gry potężnie zbudowanymi centrami, co w pewnych match-upach może okazać się dla Pelicans katastrofalne w skutkach.
NOP mogą liczyć również, że w ich przypadku zadziała taktyka podobna do tej, którą w minionych rozgrywkach prezentowali Indiana Pacers. Ekipa z Indianapolis nie radziła sobie najlepiej w zatrzymywaniu rywala pod własnym koszem, za to skutecznie egzekwowała swoje założenia ofensywne, a mówiąc wprost, zdobywali po prostu więcej punktów, niż pozwalali na to przeciwnikowi.
Podobnie prezentowali się również Atlanta Hawks, jednak ich ofensywa było nieco mniej skuteczna. Pomimo faktu, że Jastrzębie zdobywały średnio więcej punktów niż m.in. New York Knicks (2. miejsce Wschodu), Cleveland Cavaliers (4.) czy Orlando Magic (5.), to ostatecznie uplasowali się dopiero na 10. lokacie.
Herb Jones to bez wątpienia jeden z najlepszych defensorów w lidze. Nie bez przyczyny znalazł się w poprzednim sezonie a pierwszym zespole All-Defensive. Nie ulega wątpliwości, że 26-latek tanio skóry nie sprzeda i w pomalowanym będzie miał wsparcie m.in. Williamsona. Pierwszy mecz sezonu zasadniczego NOP przeciwko Chicago Bulls z Nikolą Vuceviciem zapowiada się niezwykle interesująco.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Wspieraj PROBASKET
