Polska Liga Koszykówki przyjęłaby Donatasa Motiejunasa z otwartymi rękoma, ale po kilku sezonach gry w NBA, finansowe oczekiwania zawodnika stanowią przeszkodę nie do przejścia. Litwin liczy rzecz jasna na kontynuowanie swojej kariery w Stanach, ale Houston Rockets nie kwapią się z przedstawianiem mu propozycji, z jakiej ten byłby usatysfakcjonowany.
Donatas Motiejunas do tej pory nie mógł w NBA rozwinąć skrzydeł przez różne problemy z kontuzjami. Za każdym razem gdy wracał do gry, musiał walczyć o minuty w rotacji. Houston Rockets powtarzali, że cenią sobie silnego skrzydłowego, ale zachowanie zespołu wobec zawodnika w trakcie tegorocznego okienka wskazuje na to, iż zatrzymanie Motiejunasa w rotacji nie jest dla generalnego menadżera – Daryla Moreya kluczową kwestią przed sezonem 2016/2017. Przyszłość gracza w NBA pozostaje niejasna.
Warto przypomnieć, że Rockets prawie wytransferowali Motiejunasa do Detroit w poprzednim sezonie. Ostatecznie skrzydłowy nie przeszedł testów medycznych Pistons i transfer został odwołany. W Houston przyznali, że bardzo cieszą się, że Donatas ostatecznie pozostał w ich rotacji. Oczywiście było w tym więcej kurtuazji niż prawdomówności. Litwin podczas off-season 2016 miał trafić na rynek wolnych agentów, więc zespół tak czy inaczej mógł otworzyć miejsce w rotacji nie przedłużając z nim kontraktu. Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana.
Motiejunas owszem trafił na rynek, ale jako zastrzeżony gracz. Na stole leży 4,4 miliona dolarów oferty kwalifikacyjnej. Litwin zdecydował się na razie nie akceptować tej propozycji. W międzyczasie nie otrzymał żadnej konkretnej oferty od któregoś z zespołów ligi. W Houston wyszli więc z założenia, że nie warto Donatasowi dawać więcej, skoro ryzyko utraty skrzydłowego na rzecz innej drużyny jest tak małe. – Zespół z Houston nie złożył nam jeszcze poważnej propozycji – mówi agent zawodnika. – Ostateczną decyzję podejmiemy 1 października.
Rockets mogą wyrównać każdą sumę, jaka za Motiejunasa spłynie. Wiemy już, że nie spłynęła żadna i niewiele ekip ma w swoim salary-cap miejsce, aby przedstawić Litwinowi więcej niż gwarantuje mu oferta kwalifikacyjna w Teksasie. 1 października to dead-line na zaakceptowanie propozycji Rockets. Jeśli zawodnik się nie zgodzi, pozostanie zastrzeżonym wolnym agentem, ale nie będzie mógł prosić o 4,4 miliona za rok. 26-latek w poprzednim sezonie rozegrał 37 meczów i notował średnio 6,2 punktu, 2,9 zbiórki, 1,1 asysty i trafiał 43,9 FG%.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET