Na koniec turnieju we Wiedniu zagraliśmy z gospodarzem. W pierwszym spotkaniu reprezentacja Polski wygrała z Islandią, w drugim natomiast przegrała ze Słowenią. W ostatniej rywalizacji pokonaliśmy Austrię 79:71. Najlepszym punktującym naszego zespołu był Tomasz Gielo kończąc z 17 oczkami.
POLSKA – AUSTRIA 79:71
Na mecz z Austrią wyszła ta sama piątką, co na spotkanie ze Słowenią. Obok Maćka Lampego zameldował się weteran reprezentacji – Adam Hrycaniuk. Niedostępny na te spotkanie był tylko Jarosław Mokros, który w pierwszy dzień turnieju doznał kontuzji kostki. Sztab postanowił dać odpocząć zawodnikowi, nie ryzykując poważniejszym urazem. Tymczasem po celnych rzutach za trzy Mateusza Ponitki i Adama Waczyńskiego wyszliśmy na prowadzenie 8:2. Polacy trafili pierwsze pięć rzutów, szybko łapiąc dobry rytm w ataku. Nie trwało to jednak długo.
Austriacy agresywnie atakując kosz doprowadzili do remisu 13:13. W końcówce pierwszej odsłony korzystaliśmy z faktu, że rywal przekroczył limit fauli. Rzut z półdystansu Roberta Skibniewskiego, który po raz pierwszy na turnieju w Austrii zameldował się na parkiecie, zapewnił nam 3-punkty przewagi przed drugą 10-tką (21:18). Trener Taylor kontynuował swoje eksperymentowanie. Na drugą kwartę wypuścił duet Szymon Szewczyk – Aleksander Czyż. W takim ustawieniu graliśmy po raz pierwszy. Mieliśmy jednak bardzo słaby moment po obu stronach parkietu i rywal doprowadził do remisu 24:24.
Na przełamanie rozegraliśmy akcję, w której A.J. Slaughter podał do rolującego Hrycaniuka i ten skończył spod obręczy. Bardzo często nie wiemy jak pociągnąć akcje po rozegraniu pick-and-rolla. Piłka staje w miejscu i musimy zaczynać od nowa. Po wyjściu przez gospodarzy na prowadzenie 30:29, zrobiliśmy run 10:5, głównie dzięki najlepszemu w pierwszej połowie Adamowi Waczyńskiemu. Po drodze z dystansu trafił także Slaughter. Na trzecią kwartę wychodziliśmy z 4-punktowym prowadzeniem 39:35. Styl prezentowany przez obie ekipy pozostawiał mimo wszystko wiele do życzenia.
Austria drugą połowę rozpoczęła od runu 8:0 i objęła 4-punktowe prowadzenie. Byliśmy kompletnie bezradni w obronie, przyglądając się jedynie jak rywal biega nam za plecami i wymienia się podaniami. Adam Waczyński nie miał łatwego zadania. Jeśli nie oddał rzutu zaraz po złapaniu piłki, to był przez rywala natychmiast podwajany. Jednak trzecia kwarta należała do Tomasza Gielo. Nowy zawodnik Joventutu trafił trzy trójki i kilka razy skończył spod kosza, pozwalając Polakom na trzymanie się tuż przy Austriakach. Oprócz efektywnej gry w ataku, Tomek pomagał także w obronie wyciągając swoje długie dłonie.
[ot-video][/ot-video]
Finałową odsłonę rozpoczęliśmy prowadząc 60:52. Dobre minuty dał nam Skiba, który przejął w tym starciu czas gry Łukasza Koszarka. Weteran podejmował dobre decyzje w ataku wychodząc po zasłonie, następnie rzucając albo podając do strzelców. Po raz kolejny jednak nie potrafiliśmy utrzymać przewagi na początku kwarty i gospodarze zeszli do 3 oczek różnicy. Sytuację uspokoiła trójka Adama Waczyńskiego po dobrym podaniu od Slaughtera. Na minutę przed końcem prowadziliśmy 73:66 i tego Austrii nie pozwoliliśmy już odrobić. Obie ekipy miały w tym meczu lepsze i gorsze momenty. Widowisko momentami bardzo męczące.
Dla Polaków 17 punktów zdobył Tomek Gielo. 11 punktów i 7 asyst Slaughtera. 14 oczek Wacy. Przed nami turniej w Niemczech, gdzie zmierzymy się z gospodarzem, Finlandią i Rosją.
fot. Andrzej Romański / PZKosz
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET