Anthony Edwards w tym tygodniu przechodzi samego siebie, jeśli chodzi o efektowne kończenie akcji z góry. W środę w Detroit wręcz eksplodował przy wjeździe pod kosz, a w czwartek w starciu z Grizzlies przed własną publicznością popisał się swoją kreatywnością, podając sobie piłkę o tablicę.
— To było szalone. To chyba mój najlepszy wsad w życiu — mówił potem. Sami oceńcie:
Po spotkaniu Edwards tłumaczył, że starał się dostać w swoje ulubione miejsce na parkiecie, by oddać rzut z półdystansu, ale rywal dobrze odciął mu drogę. — Nie miałem komu podać, więc zrobiłem zmyłkę, on skoczył, a wtedy pomyślałem, że mogę tego spróbować. Widziałem, jak robią to podczas Meczu Gwiazd. Udało się — opowiedział po wszystkim dziennikarzom. W wygranym przez Minnesota Timberwolves spotkaniu z Grizzlies zapisał on na konto 28 punktów (11-19 z gry), pięć zbiórek i pięć asyst. Wilki zaliczyły 30. zwycięstwo w sezonie.
Edwards z kolei ma w tym sezonie łącznie tylko 31 wsadów, ale większość z nich to wsady bardzo efektowne. 22-latek od początku kariery w NBA dał się zresztą poznać jako bardzo ekscytujący zawodnik, a jego wsad nad Yutą Watanabe w debiutanckim sezonie był jedną z najlepszych akcji tamtych rozgrywek. Raczej nie należy jednak spodziewać się, że Edwards zmieni zdanie i zechce w konkursie wsadów wystąpić. Z drugiej jednak strony, nie ma co narzekać, bo obrońca Wolves dostarcza nam sporo efektownych wsadów w trakcie meczów.