W ostatnim czasie Los Angeles Clippers wyglądają jak zespół gotowy na walkę z najlepszymi zespołami ligi. Sytuacja wyglądała zgoła inaczej, gdy do zespołu dołączył James Harden. Pierwsze mecze nie zwiastowały niczego dobrego, ale sytuacja zaczęła się dla LAC zmieniać. Harden znalazł dla siebie miejsce w rotacji Tyronna Lue.
Wszystko zaczęło się od słów: “to ja jestem systemem”. Były one na tyle niepokojące, że James Harden próbował być także systemem w innych klubach i nigdy nie kończyło się to dobrze. Początek jego przygody z Los Angeles Clippers zwiastował powtórkę z rozrywki. Harden miał problem z tym, by odnaleźć dla siebie przestrzeń w rotacji trenera Tyronna Lue. Okazało się jednak, że wystarczyło uzbroić się w cierpliwość.
Clippers wygrali 11 z ostatnich 13 meczów i ich sytuacja w tabeli Zachodniej Konferencji wygląda znacznie lepiej. Lwia część zasług za taki stan rzeczy spada właśnie na Hardena, który stał się motorem napędowym składu. W 28 meczach dla Clippers weteran notował na swoje konto średnio 17,7 punktu, 8,1 asysty i 4,8 zbiórki trafiając 47% z gry oraz 43,3% za trzy. Nie jest już samcem alfa, ale dopasował się do roli, jaką dla niego trener Tyronn Lue przewidział.
W efekcie dobrej gry Clippers oraz Hardena, Ci komentujący, którzy mieli wątpliwości wobec Hardena i jego dopasowania do nowego zespołu, przestali mu się naprzykrzać. – Doskonale tutaj pasuję i od początku wiedziałem, że tak będzie, dlatego chciałem tutaj trafić – mówił zawodnik. – Problemy z początku mojej gry tutaj dały ludziom dużo powodów, by wypowiadać się w negatywny sposób, dlatego pytam, gdzie oni wszyscy teraz są? Nie potrafię ich nigdzie znaleźć, ale dokładnie tego się spodziewałem – zakończył.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni? Niewykluczone, ale jest zdecydowanie za wcześnie, by otwierać szampana. W poprzednim sezonie Harden nie potrafił pomóc Philadelphii 76ers, gdy ta tego najbardziej potrzebowała, zatem z całościową oceną musimy się jeszcze wstrzymać, bowiem play-offy to zupełnie inna bestia, niż sezon regularny. Nie da się jednak ukryć, że Harden w takiej formie może być ogromną wartością dodaną.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET