Szkoleniowiec Golden State Warriors zapowiedział, że zaraz po igrzyskach olimpijskich w Paryżu zrezygnuje z posady pierwszego trenera reprezentacji Stanów Zjednoczonych. To oznacza, że jego przygoda z koszykówką reprezentacyjną nie trwała szczególnie długo. Najwyraźniej Kerr chce dać Grantowi Hillowi, szefowi kadry, więcej czasu na poszukiwania nowej twarzy.
Przejął zespół parę lat temu od Gregga Popovicha. Ostatnie mistrzostwa świata były dla Steve’a Kerra inauguracyjną imprezą i z pewnością mogły potoczyć się lepiej. Ostatecznie USA zajęła 4. miejsce, przegrywając walkę o brąz z reprezentacją Kanady. Rezultat spowodował, że wiele amerykańskich gwiazd już teraz zadeklarowało swoją gotowość do gry na igrzyskach olimpijskich w 2024 w Paryżu. Nagle Kerr będzie miał możliwość wyboru składu z bardzo szerokiego grona, a w nim m.in. LeBron James, Kevin Durant czy Stephen Curry.
I choć przygoda Kerra z koszykówką reprezentacyjną miała się dopiero rozkręcić, ten już na tym etapie potwierdził, że po zakończeniu przyszłorocznych IO w Paryżu, pożegna się z funkcją pierwszego trenera. Dlaczego zrobił to już teraz? Zapewne po to, by Grant Hill, a więc dyrektor sportowy drużyny narodowej, mógł w sposób otwarty poszukiwać nowego szkoleniowca. Gdyby Kerr tego nie zrobił, informacja prędzej czy później wyszłaby w formie pogłoski, którą dziennikarze natychmiast chcieliby zweryfikować.
Kerr postanowił, że tego procesu uniknie i powie o wszystkim od razu, by nie tworzyć wokół siebie i wokół reprezentacji niepotrzebnego zamieszania. Pomimo rozczarowującego rezultatu na mistrzostwach świata, Amerykanie wywalczyli sobie prawo do rywalizacji o kolejny medal igrzysk olimpijskich. De facto pojadą na IO jako obrońca tytułu z ostatniej imprezy. – Dla mnie to cykl dwuletni – zaczął Kerr. – Pop trenował na MŚ i na igrzyskach, teraz moja kolej, by przekazać zespół komuś innemu – dodał.
Zatem Kerr inspiruje się w tym wypadku Popovichem, więc czy to będzie forma tradycji? Po każdym “dwuletnim cyklu” zespół będzie trafiał w ręce nowego szkoleniowca? Za rok Amerykanie prawdopodobnie pojadą do Paryża składem, który ma zetrzeć rywali z powierzchni ziemi. Do wspomnianych LBJ-a, KD i Curry’ego dołączyć mogą Jayson Tatum czy Joel Embiid, który zadeklarował gotowość do reprezentowania USA na turnieju w Paryżu. – Chcemy jak najszybciej potwierdzić skład na igrzyska – potwierdził Kerr.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET