30 punktów w swoim debiucie dla Boston Celtics zdobył w środę Kristaps Porzingis, ustanawiając tym samym nowy rekord klubu. Na odpowiedź z Milwaukee nie trzeba było długo czekać. Damian Lillard zapisał na konto 39 punktów i też pobił rekord Milwaukee Bucks, jeśli chodzi o liczbę zdobytych punktów w pierwszym meczu dla ekipy z Wisconsin. Po pierwszych dniach sezonu nie ma wątpliwości, że Celtics i Bucks — zgodnie z przedsezonowymi typami — będą wśród największych kandydatów do zdobycia mistrzostwa.
Lillard w znakomitym stylu przywitał się z kibicami Bucks i już na otwarcie sezonu pokazał im, czego powinni się w tych rozgrywkach spodziewać. Dame, jak to zwykle bywa, przejął kontrolę nad meczem w decydujących momentach. 14 ze swoich 39 oczek zdobył w czterech ostatnich minutach. To on odpowiadał także za 11 ostatnich punktów Bucks. Był perfekcyjny na linii rzutów wolnych (17/17), a ozdobą jego fantastycznego występu było to trafienie z dystansu.
Dość powiedzieć, że na cztery minuty przed końcem Bucks przegrywali dwoma punktami, ale od tego momentu sam jeden Lillard zdobył 14 punktów, czyli tylko o jeden mniej, niż cały zespół rywala. – Wiem, czego się tutaj ode mnie spodziewają. Zachęcają mnie, żebym był tym, który przejmie kontrolę nad wydarzeniem – oznajmił po wszystkim nowy bohater Milwaukee, który zdradził też, że został „namaszczony” przez Giannisa Antetokounmpo do zamykania meczów.
Dla 33-latka był to pierwszy w 11-letniej karierze w NBA mecz nie w barwach Portland Trail Blazers. Jedno się jednak nie zmieniło. Lillard pozostaje jednym z najlepszych zawodników w lidze w decydujących momentach spotkania. W pierwszej połowie Bucks pokazali natomiast, w jaki sposób będą starali się korzystać z rozgrywającego w atakach pozycyjnych. W trzech kolejnych akcjach Lillard otrzymał zasłony na wysokości… połowy boiska. Efekt był znakomity.
– Powodzenia w zatrzymaniu tego – napisał Kevin O’Connor, czyli dziennikarz The Ringer. Po spotkaniu głos w sprawie debiutu Lillarda zabrał też m.in. Adrian Griffin. Zdaniem szkoleniowca Bucks to dopiero początek wielkich rzeczy. – Dame to Dame. Doskonale wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Już widać, że świetnie się uzupełniają z Giannisem. A będzie tylko lepiej. Za nami dopiero pierwszy mecz. Potrzeba czasu, żeby zbudować chemię, ale już widzimy pierwsze przebłyski – stwierdził Griffin.