Draymond Green oskarżony za atak na footbalistę akademickiej drużyny Michigan State, przyznał się do winy i jest gotów ponieść konsekwencje. W takich okolicznościach skrzydłowemu Golden State Warriors nie grozi już więzienie, ale prawdopodobnie zapłaci grzywnę.
Draymonda Greena aresztowano 10 lipca po tym, jak uderzył otwartą dłonią footbalistę Michigan State, który bardzo długo prowokował zawodnika Golden State Warriors. Policja po przebadaniu zawodnika przedstawiła raport, z którego wynikało, że w krwi Greena znajdowała się nieznaczna ilość alkoholu. Sprawa znalazła swój koniec w sądzie i choć werdykt usłyszymy najprawdopodobniej dopiero po Igrzyskach Olimpijskich, Green już teraz postanowił przyznać się do zarzucanego mu czynu.
To znacznie ułatwi proces. Wcześniej informowano, że najpierw dwóch kolegów Greena dusiło oskarżyciela, a następnie Green podszedł i uderzył go z tzw. liścia. Sprawa zakończy się najprawdopodobniej na grzywnie (około 500 dolarów) oraz zakazie zbliżania się do poszkodowanego przez następny rok.
W międzyczasie Green uczestniczy w przygotowaniach reprezentacji USA do zbliżających się Igrzysk Olimpijskich. Podczas pierwszego spotkania z drużyną przeprosił wszystkich kolegów za zamieszanie, jakie wywołał swoim zachowaniem.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET