W ostatnich dniach wyłoniły się dwie drużyny, które intensywnie rozmawiają z Portland Trail Blazers w sprawie transferu Damiana Lillarda. Chodzi o Chicago Bulls oraz Toronto Raptors. Ci drudzy chcieliby najpierw sprowadzić Lillarda, a potem sparować go z inną gwiazdą — docelowo z Giannisem Antetokounmpo lub Joelem Embiidem, gdyby któryś z nich też chciał zmienić swoje obecne otoczenie. I tu pojawia się jednak spora przeszkoda.
Nie od dziś wiemy, że sam Lillard najbardziej chce trafić do Miami Heat. Od początku całej tej sagi pojawiały się sygnały z jego obozu, że transfer do innego zespołu nie będzie przez niego mile widziany. W sprawie tej interweniowała nawet NBA, która wystosowała specjalne pismo, ujawniając w nim, że otrzymała zapewnienia od zawodnika i jego agenta, że Dame stawi się do gry w nowym sezonie, gdziekolwiek by nie wylądował. Ale teraz słychać co innego.
– Toronto to miejsce, w którym Dame nadałby sprawom brzydki charakter. To źródło nie wspomniało ani o Chicago, ani o innych zespołach. Wspomniało za to o Toronto i że tam mogłoby dojść do brzydkiej sytuacji. A wiem na 100 procent, że źródło tych informacji ma od dłuższego czasu świetną relację z agentem Lillarda – oznajmił Ethan Skolnick w jednym z podcastów.
Fani szybko zaczęli spekulować, że źródłem może być Chris Haynes, który rzeczywiście od dawna ma przyjazne stosunki m.in. z Lillardem i często to on przekazuje jakieś nowe informacje związane z 33-letnim rozgrywającym. Co więcej, doniesienia te niejako potwierdził Marc Stein, według którego Raptors udało się przekonać wiele innych zespołów, że naprawdę interesują się Lillardem, ale wciąż panuje przekonanie, że sam Dame bardzo nie chce transferu do Kanady.
Warto przypomnieć, że w ubiegłym tygodniu Miami Herald przekazał informacje, według których Lillard w razie transferu do drużyny innej niż Heat… ponownie zażąda transferu. Wszystko to może być jednak próbą zyskania lepszej pozycji negocjacyjnej przez konkretne kluby. Coraz więcej pojawiających się jednak informacji i spekulacji może sugerować, że rozmowy w sprawie wymiany Lillarda rzeczywiście nabrały tempa na tydzień przed startem obozów przygotowawczych.