Debiut Leo Messiego w lidze MLS (Major League Soccer) spowodował, że oczy całej Ameryki były skierowane na Miami, gdzie tamtejszy Inter chce pod przewodnictwem Davida Beckhama zdominować ligę. Messi rzecz jasna odegra w tym kluczową rolę, co zaprezentował już przy okazji pierwszego meczu. Z trybun gorąco kibicował mu LeBron James, który kiedyś był w podobnej roli.
Leo Messi w wieku 36 lat postanowił zakończyć poważną piłkarską karierę i przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, by zarabiać pieniądze. Legenda FC Barcelony dołączyła do zespołu Inter Miami z ligi MLS. Do gry w USA Leo rekrutował David Beckham. Poprzedniej nocy Inter rozegrał swój pierwszy mecz z nową super-gwiazdą w składzie. Messi pojawił się na boisku w drugiej połowie. Przy wyniku 1:1, w 94. minucie meczu, Argentyńczyk podszedł do rzutu wolnego i dał swojej drużynie zwycięstwo spektakularnym uderzeniem.
Ten mecz nie mógł potoczyć się lepiej dla budowania hype’u wokół Messiego oraz nowopowstałej drużyny z Miami. Do miasta specjalnie przyjechała jego była najjaśniejsza gwiazda. LeBron James dekadę temu był w podobnym położeniu, co obecnie Messi. Połączył siły z Dwyanem Wadem i Chrisem Boshem, by zdobyć dla Miami Heat nie jedno, nie dwa i nie trzy mistrzostwa NBA. Wówczas to inne gwiazdy światowego sportu przyjeżdżały na Florydę, by oglądać w akcji najlepszy koszykarski tercet.
Przy okazji meczu Interu Miami, James spotkał się z Messim i panowie przez moment utknęli w serdecznym uścisku. Po wszystkim James opublikował w swoich mediach społecznościowych kilka wpisów roztaczających wokół Messiego aurę GOAT-a. Media bardzo szybko podchwyciły wątek, że doszło do spotkania dwóch sportowców, którzy w swoich dyscyplinach są absolutnie najlepsi w historii, z czym oczywiście możemy i powinniśmy dyskutować. Przygoda Messiego w USA będzie generowała więcej takich momentów.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET