Bardzo ciekawe lato przed kibicami Dallas Mavericks. Po wielkim rozczarowaniu, jakim okazał się miniony sezon zasadniczy, ekipa z Teksasu musi tego lata wykonać takie ruchy, które sprawią, że Luka Doncić będzie miał wokół siebie mocny zespół zdolny do walki o najwyższe cele. W przeciwnym razie Słoweniec może w niedalekiej perspektywie zdecydować, że ten projekt nie jest dla niego.
Jednym z priorytetów dla Mavs na nadchodzące lato jest zatrzymanie Kyrie Irvinga. Rozgrywający trafił do Dallas w lutym tego roku, a choć z nim w składzie Mavericks wypadli z najlepszej ósemki Konferencji Zachodniej NBA, to jednak w Teksasie nie wyobrażają sobie, by przygoda 30-latka z Mavs potrwała tylko kilka miesięcy. Niektóre źródła twierdzą więc, że Irving dogadał się z Mavericks w sprawie przedłużenia kontraktu jeszcze przed transferem:
Miała być to dżentelmeńska umowa, dzięki której Mavs najpewniej nie bali się sięgnąć po gracza na kończącej się umowie. Nowy kontrakt dla Irvinga będzie najprawdopodobniej umową maksymalną wartą ponad 200 milionów dolarów. Wszystko wskazuje na to, że Mavs będą chcieli dać Irvingowi taki kontrakt, by kończył się on w tym samym momencie, co obecnie obowiązująca umowa Luki.
Przedłużenie kontraktu z Irvingiem to jednak nie jest jedyna rzecz na liście do zrobienia władz Mavericks. Potrzebne są też realne wzmocnienia, a posłużyć do transferów może dziesiąty numer draftu, który ostatecznie został w Dallas po tym, jak Mavs pod koniec sezonu zasadniczego zdecydowali się celowo przegrać (za co zostali przez ligę potem ukarani).
Nazwiskiem coraz częściej łączonym z Mavs jest DeAndre Ayton, o czym w ciągu kilku dni napisali Eric Pincus oraz wcześniej Marc Stein. Numer jeden draftu do NBA z 2017 roku ma ponoć dobre relacje z Doncicem (obaj zawodnicy mają tego samego agenta), podczas gdy Phoenix Suns najprawdopodobniej chcą się podkoszowego pozbyć i pozyskać w zamian kilku graczy, by pogłębić skład.