Już w sobotę ruszają play-offy w Konferencji Wschodniej. Milwaukee Bucks, Boston Celtics i Philadelphia 76ers są wyraźnymi faworytami do awansu, zatem najwięcej emocji powinno dostarczyć starcie New York Knicks z Cleveland Cavaliers.
(.1) Milwaukee Bucks – (8.) Chicago Bulls/Miami Heat
Milwaukee Bucks z bilansem 58-24 zostali najlepszą drużyną sezonu zasadniczego w NBA. Bucks przystępują do play-offów z nadzieją na zdobycie tytułu, a pierwsza runda powinna być dla drużyny Mike’a Budenholzera rozgrzewką. Giannis Antetokounmpo ma za sobą kolejny znakomity sezon, a koledzy z zespołu również stanęli na wysokości zadania.
Jrue Holiday został po raz drugi w karierze wybrany do Meczu Gwiazd, a Brook Lopez jest jednym z kandydatów do zgarnięcia nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu. Bucks to drużyna kompletna z bardzo szeroką rotacją. Na początek podopieczni Budenholzera zmierzą się z Chicago Bulls lub Miami Heat i będą w tym starciu zdecydowanym faworytem.
(2.) Boston Celtics – (7.) Atlanta Hawks
Boston Celtics chcą powtórzyć sukces sprzed roku i ponownie awansować do finałów NBA. Na pierwszy ogień idzie Atlanta Hawks, która ma za sobą rozczarowujący sezon.
Bezpośrednie konfrontacje w tym sezonie
3-0 dla Celtics
Bilans w ostatnich 10 meczach sezonu zasadniczego
Celtics: 8-2
Hawks: 5-5
Przewidywania
Boston Celtics mają za sobą kapitalny sezon regularny. Podopieczni Joe Mazzulli mają wszelkie atuty, by ponownie wygrać Konferencję Wschodnią, zwłaszcza że są drużyną bardziej kompletną i po prostu mocniejszą niż w poprzednim sezonie. Hawks natomiast awansowali do play-offów rzutem na taśmę, a obecny sezon jest dla fanów Jastrzębi sporym rozczarowaniem. Nie takich rezultatów oczekiwano, gdy klub podczas offseason pozyskał z San Antonio Spurs Dejounte Murraya.
Nie jest jednak tak, że Hawks są całkowicie pozbawieni argumentów. Zespół z Atlanty zdobywa średnio 118,7 punktu na mecz, będąc jedną z najlepszych ofensyw w lidze. Aż siedmiu graczy Hawks ma dwucyfrową średnią zdobywanych punktów. Quinn Snyder nie może więc narzekać na brak głębi. Niejeden trener chciałby mieć na ławce takich graczy jak Saddiq Bey i Bogdan Bogdanović.
Sęk w tym, że Celtics są drużyną elitarną po obu stronach parkietu (czwarte miejsce w liczbie zdobywanych punktów i drugi „defensive rating” w lidze), a Hawks są jednym z najgorzej broniących zespołów w NBA. Bostończycy są również znacznie lepsi w rzutach z dystansu (trafiają średnio 16 trójek na mecz, co daje im drugie miejsce w lidze). Tak naprawdę w zespole z Bostonu trudno znaleźć jakieś słabe punkty. Jayson Tatum gra najlepszy sezon w karierze, a Jaylen Brown również zaczyna wchodzić na poziom supergwiazdy.
Mazzulla dysponuje zgranym i doświadczonym składem, w którym nie brakuje specjalistów od obrony i rezerwowych zdolnych odmienić losy meczu (Malcolm Brogdon to kandydat do nagrody dla najlepszego rezerwowego). Trae Young i spółka mogą sprawić pewne problemy, ale szybkie zwycięstwo Celtics jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.
(3.) Philadelphia 76ers – (6.) Brooklyn Nets
Joel Embiid gra historycznie dobry sezon, a Philadelphia 76ers mają mocarstwowe ambicje. Najpierw Sixers muszą pokonać Brooklyn Nets, którzy przystępują do play-offów po pełnym zawirowań sezonie zasadniczym.
Bezpośrednie konfrontacje w tym sezonie
4-0 dla Sixers
Bilans w ostatnich 10 meczach sezonu zasadniczego
76ers: 5-5
Nets: 6-4
Przewidywania
To był bardzo dziwny sezon dla drużyny z Nowego Jorku. Nets zaczęli rozgrywki ze Steve’em Nashem na ławce trenerskiej oraz Kyrie Irvingiem i Kevinem Durantem jako liderami. Jak wiadomo, żadnego z wyżej wymienionych już na Brooklynie od pewnego czasu nie ma. Nets dokonali w trakcie sezonu całkowitej przebudowy, ale ostatecznie zrobili dość, by zająć bezpieczne szóste miejsce i bezpośrednio awansować do play-offów. W Filadelfii natomiast Joel Embiid poprowadził Sixers do 54 zwycięstw w sezonie i po raz drugi z rzędu został królem strzelców (33,1 punktu na mecz).
Nets nie mają w składzie wielkich indywidualności, ale mimo to Jacque Vaughn ma do dyspozycji ciekawą rotację, pełną uniwersalnych graczy „two-way” (dobrych po obu stronach parkietu) jak Cameron Johnson, Dorian Finney-Smith i przede wszystkim Mikal Bridges, który powoli wyrasta na gwiazdę. Po transferze do Nowego Jorku Bridges zdobywa średnio 27,4 punktu na mecz. Warto zwrócić uwagę także na rozwój Nicka Claxtona. Młody środkowy stał się w tym sezonie jednym z lepszych defensorów na swojej pozycji (2,5 bloku na mecz). Nets to z pewnością ciekawie skonstruowana ekipa, ale czy to wystarczy na zespół z Filadelfii?
Sixers to ofensywna maszyna. Doc Rivers dysponuje jednym z lepszych ataków w NBA (76ers mają m.in. najlepszą skuteczność zza łuku, czyli 38,7 proc.) i jego zespół ma w tej serii zdecydowaną przewagę talentu. Największe problemy będzie rzecz jasna stwarzał Embiid, na którego Nets nie mają odpowiedzi. Kameruński środkowy powinien dominować w tej serii pod koszami, a duet obwodowy James Harden – Tyrese Maxey również przysporzy rywalom wiele problemów.
Nie oznacza to, że 76ers nie mają słabości. Harden i Maxey nie słyną przecież z wybitnej defensywy na obwodzie, więc Nets mogą to wykorzystać. Szansą dla Nowojorczyków jest również przyspieszenie tempa gry i punktowanie w kontratakach (tylko dwa zespoły traciły więcej punktów po kontrach niż Sixers). W ostatecznym rozrachunku Filadelfijczycy są jednak półkę wyżej i powinni awansować do kolejnej rundy bez większych problemów.
(4.) Cleveland Cavaliers – (5.) New York Knicks
Teoretycznie najbardziej wyrównana i najciekawsza seria pierwszej rundy na Wschodzie. New York Knicks wracają do play-offów po roku nieobecności zdeterminowani, by przejść pierwszą rundę. O awans będzie jednak ciężko, bo na drodze stoją młodzi i głodni sukcesu Cleveland Cavaliers.
Bezpośrednie konfrontacje w tym sezonie
3-1 dla Knicks
Bilans w ostatnich 10 meczach sezonu zasadniczego
Cavaliers: 7-3
Knicks: 5-5
Przewidywania
New York Knicks zaczęli sezon słabo, ale z czasem prezentowali się coraz lepiej i ostatecznie zakończyli rozgrywki w pierwszej piątce Konferencji, co jest dużym progresem w porównaniu do poprzedniego sezonu. Knicks przed sezonem dodali do składu Jalena Brunsona i ruch ten okazał się strzałem w dziesiątkę. Brunson grał naprawdę dobrze i stworzył świetny duet z gwiazdą zespołu Juliusem Randle. Dzięki temu Nowojorczycy są zespołem o klasę lepszym niż przed rokiem.
Pytanie jednak, w jakiej dyspozycji będzie podkoszowy. Przypomnijmy, że Randle wraca do gry po kontuzji kostki i nie wiadomo, czy wystąpi w pierwszym meczu. Cleveland Cavaliers również dokonali ważnego transferu, pozyskując z Jazz Donovana Mitchella, który zaliczył najlepszy sezon w swojej karierze, pomagając kawalerzystom wznieść się na wyższy poziom.
Pojedynek będącego w życiowej formie Mitchella ze wspomnianym wcześniej Brunsonem może być ozdobą tej serii. Trzeba stwierdzić, że atuty obu drużyn są podobne. Jedni i drudzy mają świetnych defensorów pod koszem i stawiają na atakowanie pomalowanego. Knicks mieli w tym sezonie piąty „offensive rating” w lidze, ale czeka ich bardzo trudne zadanie, bo Cavs mają najbardziej efektywną obronę w NBA.
Ogromna w tym zasługa podkoszowego duetu Evan Mobley – Jarett Allen. Obaj są bardzo mobilnymi, znakomitymi obrońcami, więc zdobywanie punktów ze strefy podkoszowej nie będzie łatwym zadaniem. Knicks również mają świetnego rim-protectora w osobie Mitchella Robinsona, którego starcie z Allenem to kolejny ciekawy match-up. Obaj trenerzy mają również produktywnych graczy na ławce rezerwowych. Caris LeVert po stronie Cavaliers oraz Immanuel Quickley w barwach Knicks zapewniają kilkanaście punktów wchodząc z ławki.
Zanosi się zatem na wyrównaną i wyniszczającą serię. Różnica między zespołami jest niewielka, więc o końcowym sukcesie mogą decydować detale. Pamiętajmy jednak, że stan zdrowia i forma gwiazdy Knicks jest sporym znakiem zapytania, a Cavs będą mieli przewagę parkietu.
Wspieraj PROBASKET
