W coraz gorszej sytuacji znajdują się Dallas Mavericks, jeśli chodzi o walkę o udział w turnieju play-in. W niedzielę teksański zespół przegrał po raz trzeci z rzędu. Mavs muszą więc poważnie się zastanowić, czy na trzy spotkania przed końcem nie byłoby lepiej wywiesić białą flagę i wycofać z gry Lukę Doncica oraz Kyrie Irvinga.
Nie tak to miało wyglądać. Transfer po Kyrie Irvinga miał pomóc Dallas Mavericks w walce o najwyższe cele, lecz po transferze gra Mavs z różnych powodów totalnie się posypała. Problemy zdrowotne liderów, słaba defensywa, brak głębi – wszystko to spowodowało, że teksańska drużyna wypadła z najlepszej dziesiątki Zachodu.
I w sumie nic dziwnego, skoro Mavs z ostatnich ośmiu spotkań wygrali tylko jedno. W niedzielę ulegli w Atlancie, a próby na zwycięstwo nie trafił Luka Doncić:
Tym samym Mavericks z bilansem 37-42 zajmują w tej chwili 11. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej NBA i jeśli chcą powalczyć o awans do fazy play-off w turnieju play-in, to muszą nie tylko sami wygrywać, ale też liczyć na potknięcia rywali. Na pewno już nie wyprzedzą ani New Orleans Pelicans, ani Los Angeles Lakers.
Trudno będzie też im przeskoczyć Oklahoma City Thunder (38-41) oraz Minnesota Timberwolves (39-40), szczególnie że w przypadku osiągnięcia takiego samego bilansu jak te zespoły i tak znajdą się od nich niżej w tabeli, gdyż to rywale uzyskali tie-breaker, wygrywając więcej bezpośrednich meczów w tym sezonie NBA.
Mavs swoje kolejne spotkanie zagrają w nocy ze środy na czwartek przeciwko Sacramento Kings, ale całkiem możliwe, że do tego czasu…. zdążą już wywiesić białą flagę. Według informacji, jakie przekazał Shams Charania, teksański klub już rozważa wycofanie z gry Doncica oraz Irvinga:
Wszystko dlatego, że w ten sposób zwiększą szanse na zachowanie wyboru w tegorocznym drafcie. Ten zostanie w Dallas tylko wtedy, jeśli wyląduje w top10 naboru, bo w przeciwnym razie – zgodnie z ustaleniami transferu Kristapsa Porzingisa z lutego 2019 roku – powędruje do New York Knicks. A to byłaby już totalna katastrofa dla Mavs.
Zachowanie tego wyboru może więc okazać się kluczowe. Tym bardziej że tegoroczny draft do NBA określa się jako bardzo głęboki, dzięki czemu z 10. numerem będzie można wybrać gracza ze sporym potencjałem, co na pewno otworzy Mavericks większe możliwości (także jeśli zdecydowaliby się np. handlować tym wyborem).
Jeśli jednak klub z Teksasu rzeczywiście zdecydowałby się na wycofanie z gry liderów, to możliwe, że w barwach Mavs nie zobaczymy już więcej Irvinga. Rozgrywającemu latem kończy się bowiem kontrakt i będzie mógł albo przedłużyć kontrakt z Dallas, albo poszukać sobie nowego klubu. Od czasu jego pozyskania Mavericks wygrali tylko dziewięć z 25 meczów.