Kolejny koszykarz NBA wkrótce może mieć kłopoty z prawem. Skrzydłowy Phoenix Suns Jock Landale został pozwany za pobicie jednego z kolegów z klasy, które miejsce miało mieć ponad 10 lat temu. Chodzi tu o syna byłego gwiazdora tamtejszej ligi.
Jak to często w świecie bywa, o pewnych czynach przypomina się dopiero, gdy o drugiej stronie zaczyna być głośno. Tak stało się także w przypadku Jocka Landale’a, który kończy właśnie swój drugi, tym samym najbardziej udany, sezon w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Po 10 latach zawodnik został oskarżony o pobicie jednego ze swoich szkolnych kolegów.
Ofiarą w tym przypadku miał być Max Jones, syn gwiazdy AFL Sama Newmana. Strona zarzuca koszykarzowi, że w 2013 roku powalił nastolatka na ziemię i „skakał” po nim, zadając w ten sposób liczne obrażenia. W ich wyniku 15-letni wówczas chłopak był zmuszony poddać się discektomii, aby usunąć uszkodzone kręgi w kręgosłupie.
Wraz z Landalem aktem oskarżenia objęta została także renomowana prywatna szkoła Geelong Grammar. Jak twierdzi dziennik Herald Sun, placówce zarzuca się „brak ustanowienia wystarczającej kultury w szkole, która zapobiegałaby podobnym sytuacjom”. W wydanym niezwłocznie oświadczeniu Geelong zaprzeczyło zarzutom, przyznając że „pan Jones nie zgłosił żadnej napaści w tym czasie”.
Oskarżyciele oczekują od zawodnika zadośćuczynienia za prowadzoną rehabilitację oraz „utratę przeszłych i przyszłych zarobków” Maxa Jonesa.
Landale jest jednym z najlepiej opłacanych sportowców w Australii, w Phoenix Suns zarabiając 2,3 mln dolarów rocznie. Zawodnik był także częścią australijskiej kadry, która zdobyła brąz na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
***