Dzień Martina Luthera Kinga to uczczenie pamięci laureata pokojowej Nagrody Nobla Martina Luthera Kinga. Dla kibiców NBA w Europie to dzień, kiedy mecze najlepszej ligi świata rozgrywane są o przystępnej dla nas porze. W pierwszym meczu Boston Celtics pokonali Charlotte Hornets, aż 51 punktów zdobył Jayson Tatum. Milwaukee Bucks po słabszej pierwszej połowie poprawili się i pokonali Indianę Pacers. W meczu czołowych drużyn NBA Cleveland Cavaliers skutecznie obronili swój parkiet i wygrali z New Orleans Pelicans. 41 punktów Stephena Curry’ego pomogło ekipie Golden State Warriors pokonać na wyjeździe Washington Wizards 127:118. Wsad RJ Barretta dał ekipie New York Knicks dogrywkę w meczu z Toronto Raptors. Kanadyjczycy wytrzymali jednak presję i wygrali to spotkanie. W ostatnim z pojedynków Los Angeles Lakers po wyrównanej końcówce ograli Houston Rockets. Wielki mecz rozegrał LeBron James, zdobywca 48 „oczek”.
Charlotte Hornets – Boston Celtics 118:130
- Kolejne zwycięstwo na swoim koncie zapisali Boston Celtics, którzy prowadzeni przez Jasona Tatuma pokonali jedną z najsłabszych drużyn ligi, Charlotte Hornets różnicą dwunastu oczek. Młody lider Celtów zdobył w tym spotkaniu aż 51 punktów dokładając do tego dziewięć zbiórek oraz pięć asyst. Dla ekipy z bostonu było to siódme zwycięstwo z rzędu.
- Pod nieobecność Jaylena Browna, drugim najskuteczniejszym graczem gości był Derrick White, który zdobył 19 punktów i miał osiem asyst. Wchodzący z ławki Malcolm Brogdon dołożył 16 punktów.
- Po drugiej stronie parkietu najskuteczniejszy był Jalen McDaniels, autor 26 punktów. O jedno oczko mniej zdobył w tym spotkaniu LaMelo Ball. 19 punktów, 12 zbiórek oraz siedem asyst padło łupem Masona Plumlee’a. Dla gospodarzy była to ósma porażka w dziewięciu ostatnich meczach. Ekipa z Karoliny Północnej legitymuje się bilansem 11-34.
- Celtics narzucili swój rytm już na początku spotkania wychodząc na prowadzenie 35-22 w pierwszej kwarcie. Hornets mieli duże problemy ze skutecznością i trafili jedynie 28,6% rzutów z gry. Tymczasem Bostończycy trafili 6 z 13 trójek w pierwszej odsłonie. Boston zakończył mecz z dwudziestoma celnymi rzutami za 3 punkty (20/43).
- Szerszenie zmniejszyli prowadzenie przyjezdnych do stanu 100:98 na początku czwartej kwarty, ale White został sfaulowany przez Dennisa Smitha Jr. przy próbie rzutu za 3 punkty i trafił wszystkie trzy rzuty wolne powiększając przewagę gości.
Milwaukee Bucks – Indiana Pacers 132:119
- Jrue Holiday zdobył rekordowe w tym sezonie 35 punktów i 11 asyst co jest jego trzecim z rzędu double-double. Ekipa Bucks po słabszym początku meczu poprawiła się w drugiej części i pokonała Pacers 132-119. Gośćie prowadzili do przerwy 76:65 zdobywając najwyższą liczbę punktów w pierwszej połowie.
- Bucks grali bez dwukrotnego MVP Giannisa Antetokounmpo trzeci mecz z rzędu z powodu jego bólu w lewym kolanie. W Pacers zabrakło czołowego strzelca i lidera asyst NBA Tyrese’a Haliburtona w trzecim meczu z rzędu z powodu skręcenia lewego łokcia i łagodnego stłuczenia lewego kolana.
- Gospodarze ostatecznie zapewnili przyjezdnym czwartą porażkę z rzędu, pokonując Pacers 39-21 w czwartej kwarcie. Holiday zdobył 21 punktów po przerwie i poprowadził powrót.
- Bucks wyszli na prowadzenie 101-100 po trójce Graysona Allena na 10:04 do końca meczu, po raz pierwszy od pierwszej kwarty. Indiana odpowiedziała kolejnymi koszami Andrewa Nembharda i Jalena Smitha. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt, ponieważ pierwsze 4,5 minuty czwartej kwarty przyniosły pięć zmian prowadzenia. Trzypunktowy Jordan Nwora na 7:40 przed końcem dał Bucks prowadzenie 108-107, które utrzymali do końca meczu.
Cleveland Cavaliers – New Orleans Pelicans 113:103
- Darius Garland zdobył 30 punktów, a Jarrett Allen dodał 24, gdy Cleveland Cavaliers zebrali się w czwartej kwarcie i odrobili starty grając w późniejszej fazie meczu bez kontuzjowanego Donovana Mitchella i pokonali zmęczonych meczami wyjazdowymi New Orleans Pelicans 113:103. Mitchell zdobył 11 punktów w 22 minuty, zanim opuścił parkiet z powodu urazu pachwiny. Trener Cavs, JB Bickerstaff, nie podał żadnych szczegółów na temat kontuzji ani jak długo potrwa przerwa w grze jego zawodnika.
- Cavs przegrywali 81:78 przed finałową kwartą. Jednak w czwartej części Garland najpierw trafił za 3 punkty, następnie podał do Allena, który zakończył akcję wsadem i tym samym Kawalerzyści rozpoczęli serię 16:2 dającą bezpieczną jedenastopunktową przewagę w ostatniej kwarcie spotkania.
- Pelicans po raz kolejny grali bez swoich największych gwiazd Ziona Williamsona (naciągnięte ścięgno podkolanowe) i Brandona Ingrama (posiniaczony palec u nogi). C.J. McCollum zdobył 25 punktów, a Jonas Valanciunas miał 22 oczka i 13 zbiórek dla Pelicans, którzy w trakcie dziesięciodniowej serii meczów wyjazdowych uzyskali bilans 2-3.
Washington Wizards – Golden State Warriors 118:127
- Stephen Curry zdobył 41 punktów, a Jordan Poole dodał 32, pomagając niestabilnym w ostatnim czase Golden State Warriors w zwycięstwie 127-118 nad Washington Wizards. Draymond Green miał 17 punktów, 10 asyst i sześć zbiórek.
- Kristaps Porzingis prowadził Waszyngton z 32 punktami. Kyle Kuzma dodał 16 oczek, 11 zbiórek i pięć asyst, ale walczył ze skutecznością, gdzie miał tylko 5/20 z gry.
- Warriors przegrywali 106:105, wówczas swoją świetną grę uruchomił Curry, który najpierw trafił za trzy punkty. Następnie ponownie oddał kolejny skuteczny rzut, asystował przy następnych punktach Wojowników i trafił ponownie za 3 punkty, dając Warriors prowadzenie 115:111 na 3:58 przed końcem. Curry trafił kolejną trójkę na 2:01 do końca, a Jordan Poole dołożył kolejne trafienie i na 1:29 Golden State prowadzili 123:114.
- Trzech graczy zdominowało pierwszą połowę. Poole zdobył 26 punktów trafiając 10/13 rzutów, Curry dodał 21, a Porzingis zdobył 25 oczek. Tylko Porzingis osiągnął dwucyfrową liczbę punktów dla Wizards w pierwszej połowie. W drugiej połowie zdobył siedem punktów.
New York Knicks – Toronto Raptors 121:123 (po dogrywce)
- Wsad RJ Barretta po samodzielnej akcji przez całe boisko na 0,6 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry doprowadził do wyrównania, a w efekcie końcowym również do dogrywki w starciu New York Knicks oraz Toronto Raptors. Kanadyjczycy zachowali jednak spokój- To nie miało znaczenia. Musimy po prostu dalej walczyć – powiedział zawodnik Raptors Scottie Barnes – Kiedy zrobił ten wsad, wiedzieliśmy, że będzie dogrywka. Skupiliśmy się na wygraniu meczu.
- Fred VanVleet zdobył 33 punkty, Barnes miał 26 w zwycięstwie Toronto Raptors nad New York Knicks. Pascal Siakam miał 20 punktów, dziewięć asyst i osiem zbiórek, ale siedział na ławce rezerwowych po szóstym fauluw dogrywce i z perspektywy ławki musiał oglądać nietrafioną trójkę Jalena Brunsona w ostatniej sekundzie dogrywki.
- Pochodzący z Toronto Barrett zdobył 32 punkty, a Brunson 26 dla Knicks, którzy przerwali serię trzech zwycięstw. Julius Randle zakończył mecz z 21 punktami, 15 zbiórkami i ośmioma asystami, po zdobyciu 42 punktów w wygranym niedzielnym meczu z Detroit Pistons.
Atlanta Hawks – Miami Heat 121:113
- Atlanta Hawks zwycięstwo zawdzięczają m.in. postawie czterech zawodników, którzy w pierwszej połowie zdobyli po co najmniej 12 punktów. Świetnie dysponowani do przerwy byli bowiem Trae Young (14), Dejounte Murray, John Collins oraz AJ Griffin (po 12). To głównie dzięki nim Jastrzębie schodziły na przerwę z 20-punktową zaliczką (70:50). Po przerwie przebudzili się Jimmy Butler oraz Bam Adebayo i choć Miami Heat zdołali zbliżyć się z wynikiem, to zwycięstwo padło łupem Hawks.
- Dobre zawody rozegrał Dejounte Murray, który błysnął skutecznością zza łuku (5/8) i zdobył 28 punktów i siedem asyst. Trae Young dołożył 24 „oczka”, osiem asyst i cztery przechwyty, ale zanotował przy tym aż 10 strat. De’Andre Hunter dorzucił 15 punktów, a John Collins 14.
- Po stronie Heat prym wiódł Jimmy Butler, zdobywca 34 punktów (11/11 z linii). Double-double w postaci 20 punktów i 13 zbiórek (do tego 5 asyst, 3 przechwyty, 3 bloki) odnotował Bam Adebayo. Tyler Herro dołożył 15 „oczek”, a wchodzący z ławki Max Strus 13.
Autor: Krzysztof Dziadek
Minnesota Timberwolves – Utah Jazz 125:126
- Mecz, który ponownie pokazał, że ściągnięcie Rudy’ego Goberta przez Minnesota Timberwolves mogło okazać się błędnym ruchem. Leśne Wilki musiałby bowiem uznać wyższość Utah Jazz. Rezultat spotkania do samego końca stał pod znakiem zapytania i dopiero ostatnie minuty przesądziły o jego losach.
- Na dwie minuty przed syreną zza łuku trafił Malik Beasley i wyprowadził tym samym Jazzmanów na trzypunktowe prowadzenie (120:123). Po nieudanej akcji Naza Reida dwa cele osobiste dołożył Ochai Agbaji, na co momentalnie „trójką” odpowiedział Austin Rivers (123:125). Przyjezdni nie wykorzystali wówczas swojej okazji, co sprawiło, że do remisu doprowadził D’Angelo Russell.
- Po przerwie na żądanie Jazz mieli jeszcze jednak 13 sekund na rozegranie przygotowanego wcześniej ataku. Kiedy na zegarze zostały już tylko cztery sekundy, sędziowie odgwizdali przewinienie Riversa. Na linii rzutów wolnych stanął wówczas Jordan Clarkson, który wykorzystał pierwszą próbę, po czym spudłował drugą. Timberwolves zostały jeszcze nieco ponad trzy sekundy po przerwie na żądanie, ale zza łuku spudłował Jaden McDaniels.
- Drugim najlepiej punktującym zawodnikiem Jazz był tej nocy Walker Kessler, autor 20 punktów i aż 21 zbiórek. 22. wybór zeszłorocznego draftu był elementem wymiany na linii Jazz – T’Wolves, na mocy której do Minneapolis trafił Rudy Gobert. Więcej „oczek” zdobył od niego tylko Jordan Clarkson (21 pkt). Duży wpływ na mecz mieli również wchodzący z ławki Collin Sexton (19 pkt; 7/10 z gry) oraz Ochai Agbaji (17 pkt).
- Po stronie Timberwolves prym wiódł Anthony Edwards, autor 29 punktów i pięciu asyst. Zaskakujące triple-double dołożył Kyle Anderson, który odnotował 13 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst. D’Angelo Russell dorzucił 21 „oczek”. Rudy Gobert rozegrał jedynie pięć minut ze względu na kontuzję.
- Warto zauważyć, że obie drużyny są obecnie sąsiadami w ligowej tabeli z identycznym procentem zwycięstw (.489). Utah Jazz (23-24) zajmują 8. pozycję, z kolei Minnesota Timberwolves (22-23) są na 9. miejscu. Starcie minionej nocy było trzecim bezpośrednim pojedynkiem obu ekip w tym sezonie. Jak dotąd Jazz prowadzą w tej serii 2-1. Ostatni mecz zostanie rozegrany 8 lutego.
Autor: Krzysztof Dziadek
Memphis Grizzlies – Phoenix Suns 136:106
- Końcowy wynik sugeruje spotkanie bez większej historii, choć pierwsza połowa wyglądała zdecydowanie inaczej. W mecz lepiej weszli zawodnicy Phoenix Suns, którzy dzięki fenomenalnej skuteczności (68,4% z gry i 60% za trzy) prowadzili po pierwszej kwarcie 36:29. W drugiej odsłonie przebudził się jednak Ja Morant, dzięki czemu to Memphis Grizzlies schodzili na przerwę na prowadzeniu (68:65).
- Druga połowa to już absolutny popis Niedźwiadków i dramat Słońc. Przyjezdni trafili wówczas tylko trzy z 15 prób za trzy, a ich skuteczność z gry również pozostawiała wiele do życzenia (32,6%). Suns gorzej zbierali, mniej skutecznie dzielili się piłką, zaliczali więcej fauli i strat, podczas gdy po drugiej stronie brylowali Desmond Bane, Jaren Jackson Jr. i wspomniany Morant. Grizzlies wygrali kolejne kwarty odpowiednio 39:23 oraz 28:19 i odnieśli przekonujące zwycięstwo.
- Memphis do zwycięstwa poprowadzili przede wszystkim Ja Morant (29 punktów, 7 asyst) oraz Desmond Bane (28 punktów, 6 asyst). Jaren Jackson Jr. dołożył solidne 18 „oczek”, osiem zbiórek i aż sześć bloków.
- Po stronie Suns trudno doszukiwać się pozytywów. Mikal Bridges zdobył 21 punktów i siedem asyst. Deandre Ayton zanotował 18 punktów i zebrał pięć piłek. Dario Saris dołożył 12 punktów, siedem zbiórek i pięć asyst.
- Fatalna seria Phoenix Suns pod nieobecność Chrisa Paula i Devina Bookera wciąż trwa. Podopieczni Monty’ego Williamsa przegrali 12 z 14 ostatnich spotkań i są obecnie na 12. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. W niedzielę wyprzedzili ich Oklahoma City Thunder.
Autor: Krzysztof Dziadek
Los Angeles Lakers – Houston Rockets 140:132
- LeBron James musiał ponownie wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, by poprowadzić Los Angeles Lakers do zwycięstwa. Od początku spotkania był on głównym punktem ofensywy Jeziorowców, ale po drugiej stronie parkietu skuteczni byli Alperen Sengun i Eric Gordon, którzy po pierwszej kwarcie (37:35) mieli na koncie po 11 punktów.
- W drugiej odsłonie wsparcie Jamesowi dostarczyli m.in. Wenyen Gabriel, Russell Westbrook czy Patrick Beverley, dzięki czemu gospodarze zdołali nieco odskoczyć. Ich przewaga przez długi czas oscylowała w granicach 10 „oczek”, co doprowadziło w konsekwencji do wyrównanej, a zarazem emocjonującej końcówki.
- Na 1:47 przed syreną trafienie Kenyona Martina Jr’a. zmniejszyło stratę Rakiet do zaledwie dwóch punktów (131:129). Szybko odpowiedzieli jednak James i Westbrook. Trafienie z linii drugiego z wymienionych (1/2) na 13 sekund przed końcem dało Lakers sześć punktów przewagi, co z uwagi na nieskuteczność graczy Houston w ostatnich minutach wystarczyło, by dowieźć prowadzenie do końca.
- Wieczór w Los Angeles należał bez wątpienia do LeBrona Jamesa, który zdobył 48 punktów, osiem zbiórek i dziewięć asyst. „LBJ” odblokował się zza łuku, trafiając aż pięć z dziesięciu prób. Dobre występ zaliczyli też rezerwowi: Russell Westbrook (24 punkty, 5 zbiórek, 4 asysty), Wenyen Gabriel (14 punktów, 9 zbiórek) oraz Kendrick Nunn (15 pkt).
- Po stronie Houston Rockets dwoił się i troił Alperen Sengun, autor 33 punktów, 15 zbiórek, sześciu asyst i czterech bloków. Jalen Green dołożył 23 „oczka”, z kolei Eric Gordon odnotował 19 punktów i osiem asyst.
- Lakers odnoszą zwycięstwo po serii trzech kolejnych porażek. Ich bilans 20-24 daje im dopiero 13. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, ale do miejsca w turnieju play-in brakuje im tylko jednego zwycięstwa, z kolei do siódmych w tabeli Golden State Warriors dwóch.
Autor: Krzysztof Dziadek