Większość obserwatorów najlepszej ligi świata ostrzyła sobie zęby na wielki powrót Bena Simmonsa do Filadelfii i pojedynek z Joelem Embiidem. O ile wszystko wskazuje, że rozgrywającego w nocy z wtorku na środę zobaczymy przed dawną publicznością, to na jego starcie ze środkowym będziemy musieli poczekać jeszcze kilka tygodni.
Z każdym kolejnym meczem Ben Simmons gra coraz lepszą koszykówkę. W 9 pierwszych spotkaniach sezonu rozgrywający uzbierał na koncie 47 punktów – o jeden mniej niż łącznie w trzech ostatnich pojedynkach. W zagranym dziś koncertowo przez Nets meczu z Memphis Grizzlies Simmons po raz pierwszy od play-offów z 2020 roku przekroczył granicę 20 punktów, zapisując przy swoim nazwisku 22 „oczka”, 8 zbiórek i 5 asyst.
–Kluczem jest koncentracja – przyznał po meczu zawodnik. – Zaczynam czytać grę, to, co się dzieje na boisku i nabierać pewności siebie. Po prostu muszę pozostać skupiony, podchodzić do tego profesjonalnie dzień po dniu i pokazać swoje możliwości. Jestem gotowy do poważnej gry i mam nadzieję, że pokażę to w kolejnych meczach – dodał.
Nadzieje kibiców na pojedynek pełen podtekstów zgasił jednak Shams Charania. Insider The Athletic i Stadium doniósł bowiem, że uraz Joela Embiida jest poważniejszy, niż się wcześniej wydawało i będzie wymagał dodatkowego zmniejszenia obciążeń. Z tego powodu przyszły reprezentant Francji lub Stanów Zjednoczonych opuści dwa najbliższe mecze back-to-back, kolejno z Nets i Hornets.
–Dostaną swoją szansę – odpowiedział Doc Rivers na pytanie o niewyrównane rachunki pomiędzy zawodnikami. – To się wydarzy w pewnym momencie. Wreszcie ze sobą zagrają. Nie jest moją sprawą, czy chłopaki mocniej chcą pokonać Nets ze względu na Bena. Jednak gdybym był zawodnikiem, tak właśnie bym się czuł – dodał.
Starcie 76ers z Nets już w nocy z wtorku na środę o 1:30 czasu polskiego. Kolejne starcie obu drużyn odbędzie się także w Filadelfii 26 stycznia.