Liga od kilku lat publikuje raporty dotyczące decyzji sędziowskich z ostatnich dwóch minut spotkania. Niektóre są dla panów z gwizdkami szczególnie krzywdzące, m.in. ten po ostatnim starcii pomiędzy Sacramento Kings i Golden State Warriors. Okazuje się, że Kings powinni dostać szansę na doprowadzenie do dogrywki.
Na niecałe dwie sekundy przed końcem czwartej kwarty, Golden State Warriors prowadzili 116:113. Sacramento Kings mogli doprowadzić do remisu za sprawą rzutu Kevina Huertera. Ten złapał piłkę i rzucał z lewego skrzydła. Do bloku wyskoczył Klay Thompson i zahaczył o łokieć rywala, co kwalifikuje się jako faul. Sędziowie jednak niczego się nie dopatrzyli, pomimo protestów zawodników z Sac-Town. Dopiero raport z ostatnich dwóch minut meczu wykazał, iż Huerter powinien powędrować na linię rzutów wolnych i oddać trzy próby.
W 9 meczach tego sezonu, Huerter trafiał 71,4% z linii rzutów wolnych, więc miał szansę na doprowadzenie do remisu. Okazuje się, że został jej niesłusznie pozbawiony. Okazuje się, że to nie był jedyny błąd popełniony przez sędziów w tym spotkaniu, na którym skorzystali mistrzowie NBA. Na 16,6 sekundy przed końcem Stephen Curry zrobił kroki. Gdyby sędziowie to zauważyli, Kings mieliby piłkę w rękach przegrywając różnicą jednego punktu. Możemy więc zrozumieć frustrację trenera Mike’a Browna oraz jego zawodników.
To nie pierwsze tak poważne błędy sędziów w tym sezonie. 3 listopada pisaliśmy o błędzie z meczu w Miami, kiedy to Tyler Herro popełnił błąd kroków przy rzucie, który dał Heat wygraną.
Liga nie jest w stanie nic na to poradzić. Może wyciągać wnioski i stosować kary, ale to groziłoby protestami ze strony środowiska sędziowskiego, które domaga się wyrozumiałości. Błędy są wpisane w zawód sędziego, lecz NBPA (unia graczy) może naciskać na wprowadzenie rozwiązań pozwalających uniknąć takich wpadek, jak chociażby te ze spotkania Kings z Warriors. Zatem zarówno Curry’emu, jak i Thompsonowi się upiekło. Mimo wszystko wolelibyśmy, by było sprawiedliwe.
Czy to możliwe, że Kyrie Irving nie zagra już nie tylko w Brooklyn Nets, ale w ogóle w NBA!? Jeśli władze klubu podejmą decyzję o odsunięciu go od zespołu na dobre, to kolejnym krokiem będzie transfer Kevina Duranta. Są cztery drużyny, które mogłyby chcieć złożyć Nets ofertę. Zastanawialiście się, co jest przyczyną serii porażek Golden State Warriors i czy mistrzowie NBA nie powinni zdecydować się na zmiany w składzie? Na te pytania szuka odpowiedzi Michał Pacuda w najnowszym podkaście PROBASKET.