Minionej nocy na parkiety NBA wybiegły aż 22 zespoły. Swoje spotaknie rozegrali m.in. San Antonio Spurs, którzy musieli uznać wyższość Los Angeles Clippers. Jeremy Sochan ponownie znalazł się w wyjściowej piątce i w grze spędził ostatecznie 22 minuty. Piątą porażkę z rzędu odnotowali Golden State Warriors, którzy minionej nocy musieli radzić sobie bez czterech zawodników z nominalnej wyjściowej piątki. Swój mecz przegrali też Los Angeles Lakers, którzy ulegli jednej z rewelacji tego sezonu – Utah Jazz. Emocji nie brakowało w TD Garden, gdzie pomimo fantastycznego występu DeMara DeRozana Boston Celtics ograli Chicago Bulls. Co jeszcze działo się minionej nocy? Zapraszamy na podsumowanie wydarzeń z parkietów NBA.
Detroit Pistons – Cleveland Cavaliers 88:112
- Faworyzowani Cleveland Cavaliers zgodnie z planem ograli dużo niżej notowanych Detroit Pistons i zachowują drugie miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej (tabela NBA dostępna tutaj) z zaledwie jedną porażką na koncie. Minionej nocy o losach spotkania przesądziła przede wszystkim druga kwarta (33:19), w której niesamowicie zaprezentował się Jarrett Allen (14 punktów i 4 zbiórki w niespełna 10 minut).
- Od tamtego momentu zespół z Ohio kontrolował przebieg gry i bez większych problemów dowiózł komfortową przewagę do ostatniej syreny. Świetny mecz rozegrali wspomniany Jarrett Allen (23 punkty, 7 zbiórek) oraz wchodzący z ławki rezerwowych Kevin Love, który odnotował double-double w postaci 21 punktów i 10 asyst (dokładając do tego 8 zbiórek). Caris LeVert i Cedi Osman dołożyli po 15 „oczek”.
- Po stronie Pistons najlepiej punktującym graczem był Cade Cunningham (19 pkt), ale tuż zaj ego plecami pod tym względem uplasowali się Jaden Ivey i Saddiq Bey (po 18). Skuteczności brakowało Bojanowi Bogdanoviciowy, który trafił tylko 2 z 9 rzutów z gry, ale cały zespół Tłoków miał tej nocy problemy z odnalezieniem drogi do kosza.
Indiana Pacers – Miami Heat 101:99
- Kolejna porażka Miami Heat, której zespół z Florydy mógł, a zarazem powinien uniknąć. Ponownie rezultat spotkania z udziałem podopiecznych Erika Spoelstry rozstrzygnął się dopiero w ścisłej końcówce.
- W ostatniej minucie Heat musieli „gonić” wynik. Dwa celne rzuty osobiste Tylera Herro na 8,4 sekundy przed końcową syreną zmniejszyły stratę przyjezdnych do jednego punktu. Po chwili faulowany celowo Bennedict Mathurin zdołał wyegzekwować tylko jedną próbę z linii. Dało to Miami sznasę na przygotowanie ostatniej szansy i zakończenie jej rzutem na remis bądź zwycięstwo. Odpowiedzialność wziął na siebie Herro, ale jego trójka odbiła się tylko od obręczy.
- Świetny mecz dla Indiana Pacers rozegrał Tyrese Haliburton, który był o krok od odnotowania triple-double (22 punkty, 9 asyst, 9 zbiórek). Skuteczności nie zabrakło Buddy’emu Hieldowi, który trafił 5 z 12 rzutów za trzy i skompletował 25 „oczek”, do czego dołożył 9 zebranych piłek. W dalszym ciągu świetnie spisuje się wchodzący z ławki rezerwowych debiutant Bennedict Mathurin, który tym razem dołożył 23 punkty.
- Po stronie Heat pod nieobecność Jimmy’ego Butlera prym wiódł Tyler Herro, zdobywca 29 punktów. Bam Adebayo wywalczył podwójną zdobycz (18 punktów, 10 zbiórek), ale podobnie jak Herro popełnił aż 5 strat. Max Strus dorzucił 17 „oczek”.
Philadelphia 76ers – New York Knicks 104:106
- W Filadelfii mają ogromne powody do obaw. Poza grą w dalszym ciągu pozostaje Joel Embiid, a w ostatnich dniach amerykańskie media poinformowały, że Jamesa Hardena czeka co najmniej kilkutygodniowa przerwa od gry. Pod ich nieobecność Philadelphia 76ers mieli problemy, by w pierwszej połowie cały czas dotrzymywać kroku New York Knicks (53:58).
- W trzeciej kwarcie podopieczni Doca Riversa wykorzystali fatalną dyspozycję rywala. Zespół z Wielkiego Jabłka trafił jedynie 6 z 21 rzutów z gry (28,6%), pudłując przy tym wszystkie 8 prób za trzy. Ofensywa „Szóstek” napędzana przez Tyrese’a Maxeya i Tobiasa Harrisa pozwoliła gospodarzom na zniwelowanie strat, a następnie odskoczenie na 12 „oczek” (86:74).
- Knicks zdołali się jednak podnieść i odpowiedzieć z przytupem. W ostatniej odsłonie pojedynku Obi Toppin zdobył 13 punktów, Jalen Brunson dołożył, a w ostatniej minucie duet ten – razem z Juliusem Randlem – wykorzystał 6 z 8 rzutów osobistych, co pozwoliło na utrzymanie skromnego prowadzenia. O trójkę na zwycięstwo pokusił się jeszcze De’Anthony Melton, jednak spudłował.
- Dobry występ mają za sobą wspomniani Jalen Brunson (23 punkty, 7 asyst, 6 zbiórek) oraz RJ Barrett (22 punkty, 9 zbiórek), choć obaj trafili łącznie tylko 3 z 12 prób za trzy. Double-double odnotował natomiast Julius Randle, autor 17 „oczek” i 10 zebranych piłek. Obi Toppin również dorzucił 17 punktów.
- Po stronie Philly ponownie wyróżniał się Tyrese Maxey, który był głównym punktem ich ofensywy (31 punktów, 7 asyst). Wsparcie dostarczył mu Tobias Harris, zdobywca 23 punktów i 9 zbiórek, a Montrezl Harrell dołożył 14 „oczek” i 7 zbiórek. Sixers mają obecnie bilans 4-6 i biorąc pod uwagę stan zdrowotny gwiazd zespołu, ich sytuacja nie wygląda najlepiej.
Washington Wizards – Brooklyn Nets 86:128
- Pojedynek bez większej historii, który wyrównany był tylko w drugiej kwarcie. Borykający się ze swoimi problemami Brooklyn Nets – bez zawieszonego Kyrie’ego Irvinga czy kontuzjowanego Bena Simmonsa – zdemolowali Washington Wizards i odnieśli pierwsze zwycięstwo po niechlubnej serii 5 porażek w 6 meczach. Zespół z Wielkiego Jabłka był tej nocy lepszy w niemal każdym aspekcie gry i zdecydowanie zasłużył na końcowy triumf.
- Liderem Nets był bez cienia wątpliwości Kevin Durant, któremu zabrakło zaledwie jednej zbiórki do skompletowania triple-double (28 punktów, 11 asyst, 9 zbiórek). Wrażenie zrobił też jego imponujący wskaźnik +/- (+35), choć lepiej pod tym względem wypadł Cam Thomas (17 punktów, 6 asyst; +36). Świetnie zaprezentował się też Nicolas Claxton, zdobywca 18 punktów i 8 zebranych piłek.
- Po stronie Wizards trudno szukać po tej nocy pozytywów. Bradley Beal zdobył 20 punktów, Kyle Kuzma dorzucił 19, z kolei Kristaps Porzingis – mający sporo problemów ze skutecznością (4/11 z gry) – odnotował podwójną zdobycz w postaci 14 „oczek” i 10 zbiórek. Tabela NBA Konferencji Wschodniej wskazuje jednak jasno, że Wizards wciąż plasują się wyżej od Nets.
Boston Celtics – Chicago Bulls 123:119
- Chicago Bulls świetnie weszli w ten mecz. Byki grały skutecznie, a formą od początku imponował DeMar DeRozan, który już w pierwszej kwarcie zdobył 13 punktów (głównie rzutami z półdystansu). Po pierwszej „ćwiartce” Bulls prowadzili 31:26. Spotkanie było bardzo wyrównane, a obie druzyny grały na wysokiej skuteczności (ponad 50- procentowej). Boston Celtics dominowali w pomalowanym (30 punktów przy 12 Bulls), Byki zdobywały dużo punktów po kontrach, ale do przerwy to Celtics prowadzili 63:57.
- W trzeciej kwarcie bostończycy kilkukrotnie wychodzili na dwucyfrowe prowadzenie, ale przyjezdni nie odpuszczali i dalej utrzymywali się w grze (głównie za sprawą fantastycznego DeRozana). Bulls walczyli i mecz zrobił się bardzo intensywny, ale przed ostatnią ćwiartką Celtics mieli 6 punktów przewagi (93:87).
- Na początku czwartej kwarty Celtowie „odjechali” na kilkanaście punktów przewagi. Zawodnicy Billy’ego Donovana za każdym razem potrafili jednak wrócić do gry i na dwie minuty do końca przegrywali tylko czterema oczkami (110:114). Ta część meczu była także popisem liderów obu drużyn. Zarówno DeRozan, jak i Jayson Tatum trafiali ważne rzuty i byli podporą swoich zespołów. Po pełnej walki i emocji końcówce Celtics odnieśli minimalne zwycięstwo, a zadecydowała o tym dobra skuteczność na linii rzutów wolnych .
- Gwiazdą meczu był DeMar DeRozan. Zawodnik Byków zdobył 46 punktów (20/22 z linii rzutów wolnych) i miał 5 asyst. Nikola Vucevic dołożył 24 punkty i 12 zbiórek. Dla Celtics 36 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst zanotował Jayson Tatum, a Malcolm Brogdon zdobył 25 „oczek”.
Autor: Janusz Nowakowski
Memphis Grizzlies – Charlotte Hornets 130:99
- Mecz, w którym Memphis Grizzlies przeważali od samego początku. Gospodarze szybko objęli dwucyfrowe prowadzenie, zdobywając w pierwszej kwarcie aż 41 punktów. Ofensywa Grizzlies była nie do zatrzymania, a Charlotte Hornets pozbawieni swoich dwóch liderów (LaMelo Ball i Terry Rozier wciąż leczą urazy) byli bezradni. Szerszenie w pierwszej połowie straciły aż 71 punktów, przegrywając tę część meczu 71:47.
- Po pierwszej połowie nic się nie zmieniło. Grizzlies spokojnie kontrolowali przebieg spotkania, powiększając i tak bardzo wysokie prowadzenie. Niedźwiedzie przeważały na tablicach (64 zbiórki i 20 punktów z ponowienia) i zdobywały mnóstwo punktów z pomalowanego (w sumie 60). Dla Hornets była to największa porażka w sezonie.
- Liderem punktowym Grizzlies był Dillon Brooks, który zdobył 23 punkty. Desmond Bane miał 19 punktów, a Steven Adams 13 punktów i 19 zbiórek. Dla Hornets 17 punktów zdobył Kelly Oubre Jr, a James Bouknight dołożył 14 punktów i 5 asyst.
Autor: Janusz Nowakowski
San Antonio Spurs – Los Angeles Clippers 106:113
- Minionej nocy Jeremy Sochan spędził na parkiecie 22 minuty, a jego San Antonio Spurs przegrali z Los Angeles Clippers, choć jeszcze w czwartej kwarcie cieszyli się prowadzeniem.
- Pod koniec pierwszej kwarty doszło do starcia wywołanego przez Marcusa Morrisa. Zawodnik Clippers „owinął” rękę wokół karku wyskakującego w kierunku obręczy Zacha Collinsa. Środkowemu Spurs nie spodobało się zachowanie rywala i doszło do małej przepychanki, którą sędziowie i pozostali zawodnicy zdołali jednak momentalnie przerwać. Obaj gracze kontynuowali mecz.
- Clippers początkowo odskoczyli z wynikiem, ale ekipa z Teksasu zdołała odrobić straty dzięki 40 punktom zdobytym w drugiej kwarcie. W trzeciej odsłonie Spurs prowadzili nawet różnicą 10 „oczek”, ale LAC zdołali zniwelować straty, a w ostatniej części gry wypracować sobie przewagę, która w ostatnich minutach była już niezagrożona.
- Liderem Clippers pod dalszą nieobecność Kawhia Leonarda był Paul George, zdobywca 35 punktów i 5 asyst. Ivica Zubac odnotował efektowne double-double w postaci 17 punktów i 15 zbiórek. Reggie Jackson dołożył 16 „oczek”, a wchodzący z ławki rezerwowych John Wall 15.
- Jeremy Sochan w 22 minuty zdobył 6 punktów, 2 zbiórki, 2 asysty i zaliczył jedną stratę (3/8 z gry, 0/4 za trzy). Fantastyczny mecz rozegrał z kolei Devin Vassell, który wchodząc z ławki rezerwowych zdobył aż 29 punktów. Dobry występ zaliczył też Tre Jones, autor 18 „oczek”, Keldon Johnson dołożył natomiast 16.
Dallas Mavericks – Toronto Raptors 111:110
- Niewiele brakowało, a zwycięstwo, które przed czwartą kwartą Dallas Mavericks mieli niemal w garści, wyślizgnęłoby im się z rąk na ostatniej prostej. Przez trzy części gry podopieczni Jasona Kidda budowali swoją przewagę, która w pewnym momencie trzeciej odsłony osiągnęła pułap 19 „oczek”.
- Toronto Raptors weszli w ostatnią „ćwiartkę” serią punktową 11:2, która znacząco przybliżyła ich do rywala. Kiedy Precious Achiuwa trafił zza łuku po podaniu Scottie’ego Barnesa, strata ekipy z Kanady wynosiła już tylko trzy punkty (100:97). Mavs zdołali uspokoić grę i utrzymywali skromne prowadzenie i choć na 50 sekund przed końcem Luka Doncić spudłował ważną trójkę, to skuteczność z linii pozwoliła Dallas odnieść trzecie z rzędu zwycięstwo.
- Ponownie wielki był wspomniany Luka Doncić, który w końcowym rozrachunku zdobył 35 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty (12/14 z linii). Wspierał go Spencer Dinwiddie, autor 21 „oczek” i 7 asyst. Cenne punkty z ławki rezerwowych dołożył też Christian Wood (13 „oczek”, 5 zbiórek).
- Po stronie Toronto wyróżniali się przede wszystkim OG Anunoby (27 punktów, 7 zbiórek, 5 przechwytów), autor triple-double Scottie Barnes (11 punktów, 10 asyst, 11 zbiórek), Pascal Siakam (18 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst) oraz wchodzący z ławki Chris Boucher (17 punktów, 9 zbiórek), którego wskaźnik +/- pomimo porażki Raptors wyniósł +20.
- – Mogliśmy wykonać lepszą robotę [w zatrzymaniu Doncicia]. Jest oczywiście świetny, prawdopodobnie był gotowy na nasz plan. Mogliśmy zrobić to lepiej, gdybyśmy cały mecz grali jak w drugiej połowie, mielibyśmy wtedy szansę. Wyciągniemy z tego wnioski – mówił po meczu Boucher.
New Orleans Pelicans – Golden State Warriors 114:105
- Golden State Warriors mają poważny problem. Minionej nocy podopieczni Steve’a Kerra odnieśli już piątą porażkę z rzędu. W meczu z New Orlenas Pelicans Wojownicy musieli radzić sobie bez Stephena Curry’ego, Klaya Thompsona, Andrew Wigginsa czy Draymonda Greena. Pomimo nieobecności liderów zespołu GSW zaprezentowali się solidnie. Trzy z czterech kwart zakończyły się wyjątkowo wyrównanym wynikiem (26:27, 27:25, 26:26).
- Różnicę zrobiła druga „ćwiartka”, w której zawodnicy Pels byli nie do zatrzymania i trafili 14 z 18 rzutów z gry (77,8%), w tym 4/7 zza łuku. Świetnie dyspoowany był wówczas CJ McCollum, który zdobył 12 punktów, podczas gdy Larry Nance Jr. dorzucił ich 8. W ostatniej części meczu Warriors zdołali zbliżyć się jeszcze na trzy „oczka”, ale seria punktowa NOP przesądziła o losach pojedynku.
- O sile ofensywny Pelicans stanowili minionej nocy Brandon Ingram (26 punktów, 5 asyst, 5 zbiórek), Larry Nance Jr. (20 punktów, 8 zbiórek), CJ McCollum (20 punktów, 5 asyst, 8 zbiórek) oraz Zion Williamson (16 punktów, 7/11 z gry).
- Po stronie Warriors wyróżnili się przede wszystkim Jordan Poole (20 punktów, 9 asyst), Jonathan Kuminga i Ty Jerome (po 18 punktów) orz Anthony Lamb (16 pkt). Dla Wojowników jest to już piąta z rzędu porażka. Na ten moment bilans zespołu to 3-7, do czego w znacznym stopniu przyczyniły się wyniki w spotkaniach wyjazdowych (0-6).
Minnesota Timberwolves – Milwaukee Bucks 102:115
- Milwaukee Bucks wciąż z perfekcyjnym bilansem (8-0), a Giannis Antetokounmpo z kolejnym fantastycznym występem. Dwukrotny MVP odnotował triple-double w postaci 26 punktów, 11 asyst oraz 14 zbiórek. To jednak nie on był tej nocy najlepiej punktującym zawodnikiem Kozłów.
- Świetne zawody rozegrał Jrue Holiday, który po trzech kwartach (0 punktów w ostatniej) miał na koncie 29 „oczek”, do czego dołożył 6 asyst i 8 zbiórek. W ostatniej odsłonie cały zespół Bucks miał problemy z odpowiednim rytmem gry, ale fatalnie radzili sobie wówczas również Minnesota Timberwolves (2/14 za trzy w 4Q), przez co zespół z Wisconsin nie miał problemów z dowiezieniem prowadzenia do końcowej syreny.
- Po stronie Timberwolves dobrze wypadli Anthony Edwards (24 pkt) oraz Karl-Anthony Towns (22 punkty, 11 zbiórek, 5 asyst). Mniej aktywny w ofensywie był Rudy Gobert, który skompletował ostatecznie 7 punktów i 13 zbiórek.
Phoenix Suns – Portland Trail Blazers 106:108
Końcówka spotkania owiana była sporą kontrowersją. Portland Trail Blazers pokonali Phoenix Suns po zwycięskim rzucie Jeramiego Granta. Przed rozpoczęciem ostatniej akcji przyjezdni mieli jedynie 1 sekundę na jej rozegranie. Skrzydłowy otrzymał długie podanie, ale wydaje się, że przed oddaniem rzutu popełnił błąd kroków, którego sędziowie się nie dopatrzyli. Grant trafił i zapewnił Blazers zwycięstwo.
Los Angeles Lakers – Utah Jazz 116:130
- Pierwsza kwarta pojedynku stała pod znakiem wyrównanej wymiany ciosów. Po raz kolejny dobry impuls z ławki rezerwowych dał Russell Westbrook, który po 6 minutach gry miał na koncie 10 punktów (2/2 za trzy), 4 asysty i 1 przechwyt.
- Kiedy wydawało się, że na początku drugiej kwarty Utah Jazz mogą odskoczyć z wynikiem, Los Angeles Lakers odpowiedzieli serią 10:0, przede wszystkim za sprawą trójek Austina Reavesa i Matta Ryana, podczas gdy przyjezdni nie mogli odnaleźć drogi do kosza. Jazzmani dopięli jednak swego i ostatecznie przejęli inicjatywę, co pozwoliło im na zdobycie 75 punktów do przerwy (62:75).
- Po przerwie Lakers wciąż mieli swoje momenty. Trójka i layup Westbrooka, a następnie wsad Lonnie’ego Walkera IV pozwoliły Jeziorowcom na zmniejszenie strtay do zaledwie czterech „oczek”. Od tamtej pory ich gra się jednak nie układała. Jazz raz jeszcze odskoczyli z wynikiem i pomimo ponownych prób zniwelowania strat, przyjezdni dowieźli prowadzenie do końca.
- Po stronie Jazz aż dwóch zawodników zdołało popisać się tej nocy double-double. Byli to świetnie dysponowany Lauri Markkanen (27 punktów, 12 zbiórek) oraz Mike Conley (15 punktów, 10 asyst). Dobre zawody rozegrali również Kelly Olynyk (18 pkt), Jordan Clarkson (20 punktów, 7 zbiórek) oraz wchodzący z ławki Collin Sexton (17 pkt).
- Po stronie Lakers dwoił się i troił Russell Westbrook, który w 29 minut zdobył 28 punktów, 6 asyst i 2 przechwyty (9/14 z gry, 3/5 za trzy, 7/7 z linii). Anthony Davis dołożył 22 „oczka” i 8 zbiórek. LeBron James odnotował double-double w postaci 17 punktów i 11 zbiórek (do tego 8 asyst), ale miał poważne problemy ze skutecznością za trzy (0/5).
* * *
Jeremy Sochan znakomicie rozpoczął karierę w NBA. Po początkowych problemach w ataku, skrzydłowy San Antonio Spurs prezentuje się coraz solidniej. Zdecydowanie gorzej mają się Los Angeles Lakers, którzy na początku rozgrywek wyglądają okropnie przede wszystkim w ataku. Niewiele wskazuje na to, by ten stan rzeczy się zmienił. W najnowszym odcinku podcastu PROBASKET LIVE Michał Pacuda mówi też o tym, dlaczego szkoda mu Bena Simmonsa.
Canal+ Online w pakiecie z NBA League Pass na rok! Planowałeś kupić League Passa NBA, ale nie wiedziałeś, czy się opłaca? Każdy mecz Jeremiego Sochana na żywo i na żądanie w najwyższej jakości, a to dopiero początek! W specjalnej ofercie możesz mieć dodatkowo CANAL+ online za jedyne 7 zł 50 gr miesięcznie!? Tak, tak – 7 zł 50 gr za mecze angielskiej Premier League, PKO Ekstraklasy, hiszpańskiej La Ligi czy francuskiej Ligue 1! Do tego dostęp do biblioteki Canal+, gdzie znajdziemy wiele znakomitych filmów i seriali, w tym dużo nowości, które niedawno były w kinach!