Trefl Sopot zakończył sezon 2015/16 na 15. pozycji, notując w trakcie całych rozgrywek ledwie osiem zwycięstw. Gra pięciokrotnych mistrzów Polski uległa znacznej poprawie, gdy do zespołu dołączył Anthony Ireland.
W wywiadzie, którego rozgrywający udzielił oficjalnej stronie Trefla Sopot stwierdził, że polska Tauron Basket Liga przypomina mu francuską ekstraklasę, gdzie przypomnijmy o mistrzostwo walczy Aaron Cel.
– Tauron Basket Liga [przyp. red] najbardziej przypomina mi ligę francuską. Nie ma tu aż tylu obcokrajowców co w Pro A – tam w każdej drużynie jest pięciu-sześciu Amerykanów – ale styl gry jest dość podobny. Dużo kontrataków, zwrotów akcji, gry pick&roll, izolacji. I coś takiego w pełni mi odpowiada. Uważam, że dobrze zaadaptowałem się w taktyce naszej drużyny – mówił gracz.
Trzeba przyznać, że koszykarz bardzo szybko odnalazł się w układance Zorana Marticia. Gdy tylko trafił do zespołu, sopocianie wygrali trzy mecze, sprawiając jedną z największych niespodzianek w sezonie – zatrzymali w swojej hali rozpędzony Anwil Włocławek. Koszykarz przyznaje, że bardzo dobrze współpracuje mu się z Marticiem.
– Wszyscy moi nowi koledzy okazali się miłymi ludźmi, każdy z nas profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków, na treningach panuje dobra atmosfera. Bardzo polubiłem też trenera Marticia. Jest taki wyluzowany, ale zawsze wymaga od ciebie, żebyś dobrze wypełnił swoje zadanie – kontynuował Ireland.
Wielki popis umiejętności amerykańskiego rozgrywającego mogliśmy oglądać w meczu ze Startem Lublin, kiedy to po bardzo wyrównanych czterech kwartach Trefl wygrał to spotkanie po takim oto rzucie Irelanda. Sam zawodnik bardzo dobrze pamięta to spotkanie.
[ot-video][/ot-video]
– To była dziwna sytuacja. Przez większość czasu gry prowadziliśmy, ale gdy w końcówce pojawiły się problemy i przeciwnik odskoczył na 4 punkty, zobaczyłem, że coś jest nie tak. Z twarzy kolegów można było odczytać „O nie, znów to samo”. Wtedy zrozumiałem, że drużyna przegrała już w tym sezonie wiele meczów w podobnych okolicznościach – mówił gracz. – Starałem się wtedy podbudować resztę chłopaków. Mówiłem im: „skoro tyle się namęczyliśmy w tym meczu, nie możemy pozwolić, by wyrwali nam zwycięstwo”. Na szczęście Josip trafił „trójkę”, a potem ja umieściłem w koszu ostatni rzut na zwycięstwo i wszystko skończyło się dobrze. Atmosfera w ciągu kilkudziesięciu sekund odmieniła się o 180 stopni, wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Z pewnością był to dla nas ważny moment w końcówce sezonu – dodał.
Cały wywiad do przeczytania na oficjalnej stronie klubu: (KLIK)
Źródło: inf.własna/treflsopot.pl
Obserwuj @PJ_Jankowski
Obserwuj @PROBASKET