76 lat temu poznaliśmy pierwszego mistrza NBA. Byli to koszykarze Philadelphia Warriors, którzy w finale pokonali Chicago Stags. Wśród 11 zespołów ówczesnej ligi (jeszcze pod nazwą BAA) były m.in. New York Knicks i Boston Celtics – jedyne zespoły, które przez siedem dekad nie zmieniły ani siedziby, ani nazwy. I o nazwach tu będzie…
Fajna nazwa, fajne logo
Były lata 90-te, w Polsce booom na „Hej, hej tu NBA”. Chodzenie w koszulkach Jordana, Mourninga, Shaqa czy Hardawaya było tak cool, jak dziś koszulki z Messim, Ronaldo albo Lewandowskim. Każdy miał gadżety, czapki, bluzy. Oczywiście – mało kto oryginalne. W takich miejscach, jak Hala Targowa w Stalowej Woli można było kupić wszystko;) Sam miałem czapki Chicago, Bostonu i Houston, ale też kurtkę Charlotte Hornets. I ona była kozacka. I była oryginalna, firmy Starter. Kosztowała jakąś masę pieniędzy. Uwielbiałem ją także dlatego, że tamto stare logo Hornets było najładniejszym, jakie kiedykolwiek istniało:)
Gniazdo Szerszeni
W 1988 roku, gdy powstawała nowa drużyna w Charlotte, miała nazywać się Spirit, ale mieszkańcy wybrali Hornets. Dlaczego? Otóż w trakcie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych generał Charles Cornwallis w liście do króla Anglii określił stan Karolina „gniazdem szerszeni”. Jednak w 2002 roku Szerszenie powędrowały do Nowego Orleanu. W Charlotte przez 10 lat (2004-2014) były Bobcats (czyli Rysie), nazwa Hornets wróciła 8 lata temu. Bo wbrew pozorom nie wystarczy, aby nazwa była fajna i medialna. Zazwyczaj łączy się jakoś z miastem – gospodarzem drużyny. Dlatego w Nowym Orleanie zrezygnowali z Szerszeni – bo tam lepiej pasuje… Jazz. Ale z Jazzu nie chcieli zrezygnować w Salt Lake City, więc w Luizjanie zdecydowali się na inny symbol stanu – Pelikana. Ale skąd w Salt Lake City wziął się Jazz? Jak to skąd? Z… Nowego Orleanu! To tam, w 1974 roku powstała drużyna New Orleans Jazz, ale po słabiutkim sezonie 1978/79 Jazz powędrował do Utah.
Statkiem po jeziorze w Los Angeles
Dziś już chyba nikt nie wyobraża sobie innej nazwy dla Utah niż Jazz. Podobnie jest w Los Angeles. Clippers i Lakers grające w Mieście Aniołów też przybyły z innych metropolii wraz ze swoimi nazwami. Clippers przenieśli się z San Diego (Clipper to taki XIX-wieczny żaglowiec) i postanowili zostać przy starym przydomku. Lakers przenieśli się z Minneapolis. W stanie Minnesota jeziora są, w Los Angeles jezior nie ma, ale nazwa została. I jest słynniejsza niż jeziora w Minnesocie.
Podobnie było z Memphis, do którego przywędrowały miśki grizzly. Oczywiście z Vancouver. I oczywiście w Memphis nikt nigdy niedźwiedzia nie widział, ale nazwa Grizzlies została.
Królewscy królowie
W Sacramento, Kings są spadkobiercami Rochester Royals. Zanim w 1985 roku drużyna trafiła do stolicy Kalifornii, występowała jeszcze w Cincinnati i Kansas City (tam zmieniono nazwę na Kings). 9 lata temu niewiele brakowało, by Sacramento straciło klub kosztem Seattle SuperSonics. To jedna z najsłynniejszych nazw, która aktualnie jest… nieużywana. Należała do klubu utworzonego w 1967 roku. SuperSonic to samolot mającego właśnie w Seattle swoją siedzibę Boeinga, który nigdy jednak nie wszedł do produkcji. Koszykarze SuperSonics powędrowali w 2008 roku do Oklahomy i zmienili się w Thunder. Bo burze z grzmotami to typowy element pogody w Oklahomie i okolicach. No i stacjonuje tam 45. Dywizja Piechoty, zwana Thunderbirds.
Houston, mamy problem? Nie. Żadnego!
W Houston nazwa Rockets do miasta, w którym ma swą siedzibę NASA pasuje znakomicie, prawda? A przywędrowała tam z San Diego (również związanego z przemysłem „kosmicznym”) w 1971. Chyba nic dziwnego, że nikt nie chciał jej zmieniać. Przydomek Rockets nosiła też ekipa z Denver, ale po przystąpieniu do NBA musiała ją zmienić. W Kolorado zdecydowali się na Nuggets (samorodki złota), nawiązując do dziewiętnastowiecznej „gorączki złota” i górniczej historii stanu Kolorado. Zresztą w Denver dużo, dużo wcześniej (1949/50) grała już drużyna o nazwie Nuggets.
Problemów z przyjęciem nazwy nie było też w Oakland. Warriors najpierw urzędowali w Filadelfii, potem w San Francisco, wreszcie w 1971 roku trafili do Oakland. Uznano, że Warriors (Wojownicy) to nazwa historyczna i nie kojarząca się z żadnym konkretnym miastem, więc zostanie. Stanęła jednak nie obok miasta Oakland, a określenia Golden State (złoty stan) opisującego Kalifornię.
Kibice wybierają
Tradycją w USA jest to, iż nazwy nowym klubom wymyślają lub wybierają mieszkańcy (jak demokracja, to demokracja!), a autor zwycięskiej nazwy dostaje nagrodę. Kiedyś były to zazwyczaj bilety na mecze nowej drużyny. Tak było w przypadku Dallas Mavericks (4600 propozycji słuchaczy lokalnego radia, Mavs okazało się lepsze od Wranglers i Express). Podobne nazwy dla nowego klubu pojawiły się w Phoenix, które dołączyło do NBA od sezonu 1968/69, jednak Scorpions, Thunderbirds, Wranglers, Mavericks, Mustangs czy Cougars przegrały z Suns (Słonca). Zgodną z kowbojską tradycją nazwę wybrano w 1976 roku dla San Antonio. Nowy zespół przyjął przydomek Spurs (Ostrogi).
6076 osób wzięło udział w konkursie na nazwę dla klubu z Minneapolis (Lakers było już od dawna w Los Angeles:) Przysłano 1284 różnych propozycji. Ostatecznie stan leśnych wilków zyskał wilczy klub. Wygrała bowiem nazwa Timberwolves (17 osób przysłało taką propozycję), która pokonała Polars.
Aż 10 tysięcy listów przyszło na konkurs, w którym wybierano nazwę dla nowego klubu w Portland w 1970 roku. Najbardziej popularna była Pioneers, ale wybrano Trail Blazers (która oznacza mniej więcej to samo co pionier – innowator, wyznaczający szlak)
Na wschodzie… bez zmian
Przy zawirowaniach wokół nazw klubów z Konferencji Zachodniej – na Wschodzie panuje całkowita nuda. Pierwszy zespół NBA narodził się w 1946 roku i byli to Boston Celtics. Nazwa nawiązywała do drużyny New York Celtics (1914 – 1939) i do sporej grupy Irlandczyków zamieszkującej w Bostonie. Whirlwinds, Olympians i Unicorns to inne propozycje brane wtedy pod uwagę. Dobrze, że wybrano Celtics:)
Innym z założycieli NBA w 1946 roku byli New York Knicks. Termin Knickerbockers oznaczał holenderskich osadników, którzy przypłynęli do Ameryki w XVII wieku, a właściwie ich charakterystyczne spodnie, sięgające tuż za kolano. Co ciekawe, nazwę dla zespołu z Nowego Jorku wylosowano spośród zgłoszonych propozycji.
Roku 1946 roku sięga tez historia Hawks. Jastrzębie, jeszcze jako Czarne Jastrzębie (Blackhawks, podobno od imienia jednego z indiańskich wodzów) początkowo reprezentowały miasta Moline, Rock Island i Davenport (Tri – Cites Blackhawks) W 1951 roku klub przeniesiono do Milwaukee, a 4 lata później do St. Louis. W 1968 roku Jastrzębie przyleciały do Atlanty.
Biznes samochodowy
Fred Zollner był właścicielem fabryki tłoków silnikowych. Nic zatem dziwnego, że swój zespół nazwał Pistons (Tłoki). W 1957 roku drużyna zmieniła siedzibę z dotychczasowego Fort Wayne na Detroit, które jeszcze bardziej kojarzy się z przemysłem samochodowym. I tak zostało do dziś.
I jeszcze jedna samochodowa historia. Indiana Pacers zawdzięcza nazwę samochodom bezpieczeństwa, używanym podczas słynnego wyścigu Indianapolis 500.
Bycze gówno…
W połowie lat 60-tych w Chicago trwały poszukiwania nazwy dla drużyny, która miała przyłączyć się do NBA. Problem w tym, że w „Wietrznym Mieście” chcieli mieć kolejną nazwę z jedną sylabą. Byli już Bears (NFL), Sox i Cubs (MLB) oraz Hawks (NHL, 20 lat później zmienili się w Blackhawks). Pierwszy właściciel klubu Richard Klein chciał nazwać swój zespół Matadors lub Toreadors, ale te nazwy z pewnością były za długie, a jego syn ocenił: „one są jak bycze gówno”. Klein doznał olśnienia i tak powstała nazwa Bulls, czyli Byki.
Na nazwy lokalnych drużyn patrzono też przy wyborze przydomka dla zespołu z New Jersey, która do NBA dołączyła w 1977 roku. Nets nawiązywało do siatki od kosza i przypominało: Jets (NFL) i Mets (MLB). Nets przenieśli się do Nowego Jorku. Brooklyn Nets zmienili siedzibę, barwy klubowe i logo, ale nazwa została.
Żeby nazwa się nie kojarzyła źle…
Baltimore Bullets (nazwa „Pociski” nawiązywała do fabryki amunicji) po przenosinach do Waszyngtonu zachowali nazwę aż do 1996 roku. Wtedy ówczesny właściciel klubu Abe Pollin postanowił zmienić nazwę na mniej agresywną i tak powstali Wizards (Czarodzieje)
Na wschodzie też wybierają kibice
Niezależnie od tego czy mówimy o wschodzie czy zachodzie Stanów Zjednoczonych, dużo mają do powiedzenia kibice. W 1968 roku w Milwaukee nadesłano 14 tysięcy zgłoszeń z propozycjami nazw. Wygrało Bucks (nie wchodząc w zawiłości tłumaczeń terminów z biologii – Jelenie albo Kozły), a kibic, który ją wymyślił, otrzymał w nagrodę samochód!
Dwa lata później również konkurs wśród kibiców rozstrzygnął o nazwaniu drużyny z Cleveland – Cavaliers (nie brnąc tym razem w zawiłości historyczne – niech będzie, że są to kawalerzyści – wszak kawaleria też korzystała ze szpady, która znalazła się w herbie drużyny)
Szalone lata 80. i 90.
Prawdziwy wysyp nowych drużyn mieliśmy na przełomie lat 80-tych i 90-tych. W 1988 roku powstał między innymi zespół w Miami. Proponowanych nazw było ponad 5000, w tym Sharks, Beaches, Tornadoes czy Palm Trees. Wybrano Heat (żar).
Rok później na Florydzie pojawił się kolejny klub, Orlando Magic (magia). Propozycji nazw było ponad 4000. Wśród nich Heat, Juice czy Tropics.
W 1995 roku do NBA dołączyły dwie drużyny z Kanady. Vancouver Grizzlies, co już wiemy, po kilku latach powędrowali do Memphis. W Toronto ostał się natomiast jedyny reprezentant kraju klonowego liścia w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Gdy dwie dekady temu wybierano nazwę wśród 2000 propozycji, najpopularniejsze były Beavers, Bobcats, Dragons, Grizzlies, Hogs, Scorpions, Tarantulas, T-Rex i ostatecznie wybrane: Raptors (takie dinozaury). Przypominam, że 76 lat temu w BAA też istniała drużyna z Toronto. Huskies rozegrali nawet pierwszy mecz w historii NBA, z NY Knicks.
Od Thomasa Jeffersona do 76ers
W Filadelfii (gdzie zaczęła się też historia Warriors) w 1949 roku dwóch biznesmenów kupiło Syracuse Nationals i też zorganizowali konkurs na nową nazwę dla klubu. Zdecydowanie najczęściej pojawiała się liczba 76, która odnosi się do roku 1776 kiedy to, właśnie w Filadelfii, ogłoszono Deklarację Niepodległości a więc powstanie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tak powstali 76ers.
Jak to działa?
Dziś do grona 30-tu klubów NBA naprawdę ciężko się dostać i nie wystarczą do tego tylko ogromne pieniądze. Liga (podobnie jak inne ligi zawodowe w USA) działa inaczej niż organizacje sportowe w Europie. Porównać można ją do franczyzy. Właściciele mają określone obowiązki, ale też przywileje i prawa. Ich akceptacji wymagają przenosiny czy przyjęcie jakiegoś zespołu do ligi. Coraz bliżej dołączenia do NBA są zespoły ze Seattle i Las Vegas. Kupienie swojej drużyny NBA to ogromny wydatek (w 2014 roku za 2 miliardy dolarów Steve Ballmer kupił Los Angeles Clippers), ale to też świetna inwestycja. Dziś szacuje się, że każdy z klubów jest wart przynajmniej miliard dolarów.
Autor: Krzysztof Sendecki – twitter.com/sendecki81