Trochę czasu jeszcze minie, zanim TJ Warren zadebiutuje w barwach Brooklyn Nets. Jak w środę podał Steve Nash, skrzydłowy do gry najwcześniej wróci w listopadzie, a więc na pewno opuści mecze przedsezonowe oraz pierwsze tygodnie nowych rozgrywek.
Zaledwie cztery mecze w ostatnich dwóch sezonach rozegrał TJ Warren z powodu złamania w lewej stopie. Latem skrzydłowy zamienił barwy Indiana Pacers na Brooklyn Nets, lecz na swój debiut w nowym zespole będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Do gry na pewno nie wróci w październiku, a to oznacza, że kibice nowojorskiej drużyny nie zobaczą go ani w meczach przedsezonowych, ani też w pierwszych tygodniach nowego sezonu NBA.
Zdaniem trenera Steve’a Nasha nie jest to jednak dla klubu żadna niespodzianka, bo Nets od początku wiedzieli, że proces rehabilitacji wydłuży się co najmniej do początku listopada. – Ma się naprawdę świetnie. Z dnia na dzień coraz lepiej. Wiedzieliśmy, że tak to będzie wyglądało, a nie chcemy też przecież podejmować niepotrzebnego ryzyka, skoro nie grał przez dwa lata – stwierdził szkoleniowiec Nets, dodając że większe szanse na bycie gotowym na start rozgrywek ma Seth Curry.
Warren podczas niedawnego media day przyznał, że z jego stopą wszystko jest już w porządku, jednak wciąż musi jeszcze trochę popracować, by dostać od klubowych lekarzy zielone światło na powrót do gry. 29-letni skrzydłowy był jedną z rewelacji „bańki” w Orlando. W latach 2017-2020 w barwach Phoenix Suns oraz Pacers rozegrał łącznie 175 spotkań, notując w nich średnio 19.3 punktów na ponad 50-procentowej skuteczności rzutów z gry oraz niemal 38-procentowej skuteczności trójek.