W poprzednim sezonie kilka zespołów stało się „ofiarami” przepisów mówiących o odpowiednim zachowaniu ławki rezerwowych w trakcie meczów. Kierownictwo NBA idzie teraz o krok dalej i zaostrza zasady dotyczące tego, co będący poza grą zawodnicy będą mogli robić poza grą.
Podczas minionych rozgrywek szczególnie głośno mówiło się o karach wymierzonych ławce Dallas Mavericks. Przedstawiciele NBA wymierzyli ekipie z Teksasu trzy grzywny (najpierw 25 tys. dol., następnie 50 tys. dol. i finalnie 100 tys. dol.) za nieodpowiednie zachowanie zawodników rezerwowych, którzy – jak mogliśmy przeczytać w komunikacie ligi – „przez dłuższy czas stali w okolicach ławki rezerwowych, oddalali się od niej i wchodzili na parkiet”.
Właściciel Mavs Mark Cuban musiał wówczas dwukrotnie sięgnąć do kieszeni, ale wiele wskazuje na to, że i w nadchodzącym sezonie będzie narażony na grzywny. Zgodnie z doniesieniami zza oceanu NBA zaostrzy przepisy dotyczące możliwych zachowań graczy znajdujących się poza grą.
Za pierwsze tego typu wykroczenie zespół otrzyma jedynie upomnienie za „opóźnianie meczu”. Za drugim razem kara będzie już bardziej odczuwalna. Wówczas drużyny mogą bowiem spodziewać się odgwizdania przewinienia technicznego. Warto także zaznaczyć, że rezerwowi będą również karani niesportowymi faulami technicznymi, jeśli tylko wejdą na plac gry lub wykonają „rozpraszający” ruch w kierunku rozgrywanej akcji.
Liga chce w ten sposób ograniczyć wszelkie czynniki pozaboiskowe, które w taki czy inny sposób mogą mieć wpływ na przebieg spotkania. W przeszłości zawodnicy zaznaczali jednak, że chcą w ten sposób okazać wsparcie swoim partnerom, a okazywanie emocji to jedynie oznaka zaangażowania w mecz. Zadowoleni mogą z kolei okazać się kibice, którzy przez takie zachowanie często mieli problemy z komfortowym oglądaniem pojedynków z bliskiej odległości.