Celtics, Raptors, Heat. To głównie te drużyny wymieniało się jak do tej pory jako głównych faworytów do pozyskania Kevina Duranta. Jak się jednak okazuje, jest też jeszcze jeden zainteresowany zespół, którego można by określić mianem czarnego konia tego wyścigu po 33-letniego skrzydłowego. Według nowojorskich źródeł jest to ekipa New Orleans Pelicans.
Kolejny zwrot miał miejsce kilka dni temu w sprawie transferu Kevina Duranta. Skrzydłowy postawił właścicielowi Brooklyn Nets ultimatum, oznajmiając że musi on wybrać między zawodnikiem a trenerem oraz generalnym menedżerem zespołu. Joe Tsai szybko stanął po stronie Steve’a Nasha oraz Seana Marksa, zamykając najprawdopodobniej w ten sposób drzwi do powrotu Duranta do składu nowojorskiej drużyny na kolejny sezon. Jeśli we wrześniu KD nadal będzie w zespole, to całkiem prawdopodobne, że nie stawi się na obozie przygotowawczym drużyny.
Takiego scenariuszu chyba wszystkie strony chciałyby uniknąć. Z pewnością nie będzie to też działało zbyt dobrze na wizerunek NBA. W tej chwili Nets nie są jednak blisko osiągnięcia porozumienia z żadnym zespołem. Zainteresowanych drużyn cały czas jest sporo – od Boston Celtics przez Toronto Raptors aż do Miami Heat. Przeszkodą są wciąż zbyt wysokie żądania Nets. Dopóki nie zejdą z ceny, to trudno będzie im się z kimś dogadać, a Durant pozostanie przez to na Brooklynie. Rozwiązania tej sytuacji na razie więc nie widać.
Do gry może jednak wejść jeszcze jeden klub, który zdaniem New York Daily News pozostaje bardzo mocno zainteresowany pozyskaniem Duranta. Chodzi o New Orleans Pelicans. Oni już wcześniej pojawiali się w plotkach, lecz teraz mogą okazać się prawdziwym czarnym koniem. Pelikany są bowiem w stanie zaproponować bardzo ciekawą paczkę transferową. W jej skład na pewno musiałby wejść Brandon Ingram, czyli 24-letni all-star. Drużyna z Luizjany ma też do dyspozycji sporo wyborów w drafcie, w tym wybory pozyskane od Los Angeles Lakers.
Jak zresztą zwraca uwagę Brian Windhorst, nowojorska drużyna ze względu na brak własnych wyborów w drafcie (to efekt m.in. wymiany po Jamesa Hardena) niekoniecznie chce iść w przebudowę pełną parą, a Ingram byłby ciekawym kandydatem na nowego lidera zespołu. Tym bardziej że po niego Nets akurat mogą sięgnąć, gdyż nie podpisał on swojego obecnego kontraktu jako tzw. designated rookie. Ligowe przepisy pozwalają bowiem pozyskać przez transfer jednego tylko gracza na takiej umowie, a w przypadku Nets jest to już Ben Simmons. To dlatego Ingram czy Jaylen Brown są dla Brooklynu bardzo interesującymi opcjami.
Na razie o rozmowach na linii Pelicans-Nets jednak nie słychać. Sporo zależy też od tego, czy Nowy Orlean to miejsce, w którym Durant chciałby wylądować. Wraz z żądaniem transferu miał on podać władzom Nets tylko dwa kluby, do których chciałby trafić, a więc wspomnianych już Heat oraz Phoenix Suns. Te informacje ujrzały jednak światło dzienne już ponad miesiąc temu, więc od tego czasu lista Duranta mogła się nieco wydłużyć. Jasne jest, że 33-latek nie chce już grać dla Nets, a dołączenie do m.in. Ziona Williamsona może być całkiem kuszące.