To była zaskakująca decyzja Orlando Magic, ale przynajmniej w pierwszym meczu ligi letniej Paolo Banchero okazał się lepszy od Jabariego Smitha Jra. Wybrany z „jedynką” draftu skrzydłowy poprowadził Magic do zwycięstwa 91:77 nad Houston Rockets, zaliczając po drodze kilka udanych akcji. Pokazał też, że zdobywanie punktów przychodzi mu z wielką łatwością, a już w pierwszej kwarcie efektownie wygrał jeden z bezpośrednich pojedynków ze Smithem Jr.
Fani Orlando Magic czekali na ten dzień z wypiekami na twarzy. Paolo Banchero zadebiutował w czwartek w barwach ich ulubionego zespołu. Co prawda na razie w lidze letniej, ale zawsze to świetna okazja, by zobaczyć potencjał zawodnika wybranego z pierwszym numerem tegorocznego draftu. 19-latek na pewno nie zawiódł i poprowadził Magic do zwycięstwa nad Rockets, zapisując na konto 17 punktów (5/12 z gry, 2/3 za trzy), sześć asyst oraz cztery zbiórki w 26 minut gry:
Kibicom pokazał się ze świetnej strony przede wszystkim po atakowanej stronie parkietu. Nie bez powodu przed przed naborem określano go jako jednego z najbardziej gotowych już teraz zawodników w całym drafcie NBA. Znakomicie i bardzo naturalnie czuł się więc z piłką w rękach, rozdając koniec końców sześć asyst. Na plus należy też zaliczyć dwa trafienia zza łuku, w tym jedną step-back trójkę ponad Jabarim Smithem Jr. w pierwszej kwarcie spotkania.
Warto zresztą przypomnieć, że to właśnie Smith Jr. przez długi czas był faworytem do „jedynki” tegorocznego draftu, by ostatecznie spaść na trzeci numer do Houston Rockets. W swoim pierwszym spotkaniu nie do końca zachwycił, kończąc mecz z dorobkiem 10 punktów (4/10 z gry, 1/4 za trzy), siedmiu zbiórek i trzech asysty. Po wszystkim 19-letni podkoszowy przyznał, że bardzo się denerwował. Miał kilka ciekawych momentów w ataku i z biegiem czasu wyglądał coraz lepiej, dlatego fani Rakiet powinni być dobrej myśli.