Trener Steve Kerr przyznał, że spodziewał się, iż na pewnym etapie taki mecz się Stephenowi Curry’emu po prostu przydarzy. Nie zmienia to faktu, że lider Golden State Warriors zakończył absolutnie fantastyczną i rekordową serię meczów z trafionym rzutem za trzy punkty.
Golden State Warriors wygrali poprzedniej nocy z Boston Celtics, m.in. dzięki fantastycznej postawie Andrew Wigginsa. Bardzo długo w mecz nie potrafił wejść Stephen Curry i ostatecznie skończył noc z dorobkiem 16 punktów i 0/9 za trzy punkty. Po raz pierwszy od 233 meczów (sezonu regularnego + play-offów) nie trafił w starciu NBA rzutu za trzy. To najdłuższa seria w historii ligi, ale Steph dotąd skutecznie ją śrubował. Poprzedniej nocy ulegał presji defensywy rywala. Pudłował nawet w sytuacjach, gdy ten zostawił mu za dużo miejsca.
Mówimy o jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym strzelcu w historii koszykówki. Najwyraźniej nawet jemu zdarzają się takie dni. Co ciekawe – po raz pierwszy w karierze Steph nie trafił trójki w meczu play-offów NBA. Tym bardziej zaskakujący jest fakt, że jego zespół wygrał różnicą 10 punktów. To dobrze świadczy o reszcie drużyny, który nie chciał zostawić Stepha bez wsparcia po jego heroizmach z meczu numer cztery, gdy niemal samodzielnie zdecydował o zwycięstwie Warriors i doprowadził do remisu w serii.
Curry de facto ma dwie najdłuższe serie w historii NBA, jeśli chodzi o trafienie przynajmniej jednej trójki w meczu. Pierwsza zakończyła się w 2016 roku. Teraz końca dobiegła kolejna i niewykluczone, że Steph dołoży jeszcze trzecią i jesteśmy więcej niż pewni, że strzelani rozpocznie w szóstym meczu finałów z Boston Celtics. To nie są rzecz jasna dobre informacje dla ekipy z Bostonu. Muszą się spodziewać bardziej agresywnego podejścia ze strony lidera Warriors oraz więcej pomocy na zasłonach od jego kolegów.
– Wszystkie dobre rzeczy kiedyś się kończą. Cieszę się, że mogę to mówić z uśmiechem na twarzy – przyznał w trakcie konferencji prasowej po meczu numer 5. Może, bo jego zespół wygrał bardzo ważne starcie i jest już o krok od kolejnego mistrzostwa. Pomimo słabszej dyspozycji strzeleckiej, to nadal Steph jest głównym kandydatem do nagrody dla MVP finałów, jeżeli Warriors wygrają serię z Celtics. Jeżeli ta sztuka podopiecznym Steve’a Kerra nie uda się w Bostonie, siódmy mecz zagrają przed własną publicznością.
Czy będzie siódmy mecz finału NBA? Czy Warriors wygrają w Bostonie? Posłuchaj najnowszego podcastu PROBASKET Live – Michał Pacuda w wersji solo – pół godziny słuchania o tym, co się dzieje w wielkim finale NBA! Polecamy: