Do 29 czerwca Kyrie Irving musi podjąć decyzję o tym, czy korzysta z opcji zawodnika w swojej umowie i przedłuża kontrakt z Brooklyn Nets o jeszcze jeden sezon. Rozgrywający ma więc jeszcze trochę czasu, aby pomyśleć nad swoją przyszłością. Na ten moment nie wiadomo bowiem, czy obie strony chcą dalej kontynuować współpracę, ale według ostatnich doniesień najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest pozostanie Irvinga na Brooklynie.
Aż 123 z 226 meczów sezonu zasadniczego opuścił Kyrie Irving, odkąd w 2019 roku dołączył do Brooklyn Nets. Powody były bardzo różne. Kontuzje, urlopy na żądanie czy wreszcie brak przyjęcia szczepionki na COVID-19, przez co rozgrywający pauzował w 53 spotkaniach minionej fazy zasadniczej. Irving nie był też w stanie pomóc Nets osiągnąć sukcesów w fazie play-off NBA: przed rokiem z powodu urazu kostki, a w tym roku z powodu… słabej formy.
Nie dziwi więc, że Nets poważnie zastanawiają się nad tym, co zrobić z rozgrywającym. Ratuje go fakt, że jest najlepszym kumplem Kevina Duranta, choć nawet to nie uchroniło go przed krytyką m.in. ze strony generalnego menedżera Seana Marksa. – Chcemy zawodników, którzy skupiają się nie tylko na sobie, grają zespołowo i nie uciekają od obowiązków – stwierdził w ubiegłym miesiącu Marks, nawiązując w ten sposób zresztą także do Bena Simmonsa.
Od kilku tygodni krążą więc plotki, że Nets są otwarci na transfer Irvinga, choć o wiele bardziej prawdopodobne jest, że do rozstania nie dojdzie. Kyrie ma opcję zawodnika na przyszły sezon, dzięki której może zarobić 36.5 miliona dolarów – decyzję musi podjąć do 29 czerwca, ale nawet jeśli z tej opcji zrezygnuje, to najprawdopodobniej tylko po to, by podpisać nowy, dłuższy kontrakt z nowojorskim zespołem, który w tej chwili nie ma za bardzo innego wyjścia.