NBA: Ograniczył Tatuma, szuka pierścienia. Jak Wesley Matthews został ważnym ogniwem Bucks

0
1993

Do Bucks trafił zbyt wcześnie, a do Lakers – zbyt późno. Wesley Matthews w sezonie 2019/20 grał dla Milwaukee, gdy Lakers zdobyli tytuł. Potem przeniósł się do Lakers, ale wtedy to… Bucks zwyciężyli w rozgrywkach. Teraz obrońca znów jest zawodnikiem Kozłów, a choć wielu uważało, że 35-latek jest już skończony, to jednak Matthews w serii przeciwko Celtics udowadnia, że nie należało go tak łatwo przekreślać.


Najpierw zamiana krycia, by pozbyć się Jrue Holidaya. Potem trafiasz jednak na Wesleya Matthewsa, a gdzieś za nim czai się jeszcze Giannis Antetokounmpo albo Brook Lopez. Nie miał w sobotę łatwego życia Jayson Tatum w trzecim meczu serii między Boston Celtics a Milwaukee Bucks, a spora była w tym zasługa właśnie 35-letniego weterana parkietów NBA, czyli Matthewsa, który od grudnia ponownie jest zawodnikiem drużyny z Wisconsin.

To dla niego druga przygoda z Bucks, a ogólnie rzecz biorąc powrót na stare śmieci, czyli w okolice, które dobrze zna jeszcze ze swoich czasów uniwersyteckich. Matthews grał bowiem na uczelni Marquette, a choć w drafcie w 2009 roku nie został wybrany, to po udanym debiutanckim sezonie w barwach Utah Jazz dostał wysoki kontrakt od Portland Trail Blazers i tam dał się poznać jako świetny gracz typu 3-and-D w drużynie prowadzonej przez Terry’ego Stottsa.

Przez lata był jednym z najpewniejszych partnerów Damiana Lillarda. Karierę wyhamowała nieco kontuzja Achillesa, choć Matthews na parkietach NBA i tak zarobił dziesiątki milionów dolarów. Nie udało mu się jednak jak do tej pory jednego – zdobyć mistrzostwa. W sezonie 2019/20 był już graczem Bucks, ale wtedy tytuł zdobyli Los Angeles Lakers. Gdy sezon później dołączył do obrońców tytułu, to sam grał raczej przeciętnie, a mistrzostwo wywalczyli… Bucks.

W grudniu tego roku 35-latek zdecydował się na powrót do Milwaukee. Trafił więc do miejsca, które dobrze już zna, ale mógł czuć się nieco odosobniony od reszty graczy. Wszak jego koledzy z zespołu byli już mistrzami – on wciąż nie. Oni dają z siebie wszystko, by obronić tytuł – on walczy o pierwszy pierścień. Ofensywnie nie jest już choćby w połowie tym zawodnikiem, co kiedyś, ale pod względem gry w obronie pozostaje jednym z najlepszych graczy w składzie Kozłów.

To z tego powodu trener Mike Bundeholzer przesunął go kilka tygodni do pierwszej piątki – obok Holidaya, z którym chciał grać od lat (ta dwójka swego czasu blisko była wspólnej gry w Dallas). To była świetna decyzja, a sam Matthews nie boi się nawet takich wyzwań, jak pojedynki z najlepszymi zawodnikami rywali. W sobotę przekonał się o tym Jayson Tatum, zaliczając zaledwie 10 oczek z 19 rzutów w przegranym przez Celtów meczu numer trzy. Dość powiedzieć, że JT nie trafił ani jednej z dziesięciu prób z gry, gdy jego obrońcą był właśnie 35-letni Matthews.

Lider bostońskiej drużyny miał spore problemy z uwolnieniem się od dużo starszego zawodnika, który jak zwykle był blisko rywala i zagrał też przy tym bardzo fizycznie. Nic dziwnego, że po meczu Giannis Antetokounmpo aż trzy razy powtórzył frazę „był niesamowity”, opowiadając o staraniach kolegi z zespołu. W kolejnym spotkaniu (o godz. 1:30 w nocy z poniedziałku na wtorek) można spodziewać się odpowiedzi Tatuma, choć Matthews na pewno nic ułatwiać mu nie zamierza.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments