Sezon Chicago Bulls został brutalnie zakończony przed paroma dniami przez Milwaukee Bucks. Po tym, jak w kluczowym dla Byków meczu numer 5 zabrakło Zacha LaVine’a klub ogłosił, że najbliższego lata obrońca podda się niezbędnej operacji kolana. Jak wpłynie ona na jego przyszłość?
Mimo urwania faworyzowanym Bucks jednego spotkania i to na ich własnym parkiecie, Bulls nie mogą być zadowoleni z przebiegu tegorocznych play-offów. Ekipa z Chicago w trzech ostatnich meczach serii była gorsza od rywali o średnio 23,3 punktów, co pozostawiło niesmak po sezonie odbudowy wielkiej koszykówki w Windy City. Byki od kilku miesięcy musiały radzić sobie jednak z częściową niedyspozycją Zacha LaVine’a, który przez praktycznie połowę sezonu grał z kontuzją kolana.
Przez wzgląd na zespół zawodnik nie poddał się operacji w trakcie rozgrywek. Wszystko, aby tylko zagrać w swoich pierwszych w karierze play-offach i pomóc Bulls w osiągnięciu tzw. kamienia milowego. 27-latek na szalę położył w ten sposób niejako swoją przyszłość, ze względu na fakt, że pogorszenie kontuzji skutkować mogłoby ryzykiem przewlekłych problemów zdrowotnych. Przypomnijmy, że tego lata LaVine stanie się niezastrzeżonym wolnym agentem.
Jak podaje Joe Cowley z Chicago Sun-Times, przez kilka ostatnich miesięcy doraźne utrzymywanie kolana w „stanie używalności” zajmowało zawodnikowi większość czasu wolnego. – Znalazłoby się na pewno wielu All-Starów, którzy w sytuacji LaVine’a poddaliby się czym prędzej operacji – przyznał dziennikarz.
Zabiegowi rekonstrukcyjnemu obrońca z dużą pewnością podda się w najbliższym czasie. Pocieszające jest jednak, że kolejne badania wykluczyły zwyrodnienie w kolanie spowodowane tak długim czasem oczekiwania. Dzięki temu LaVine kilka tygodni po operacji będzie mógł wrócić do koszykarskich aktywności, a jego gra w przyszłym sezonie nie powinna być zagrożona.