Bieżący sezon sprawił, że wielu kibiców przestało wierzyć w prawdziwą wartość Anthony’ego Davisa. Jeden z liderów Los Angeles Lakers mierzył się z dwoma poważnymi urazami. Coraz częściej zaczęły się pojawiać głosy, że kontuzje nie pozwolą mu rozwinąć skrzydeł.
Anthony Davis jakiś czas temu wrócił do gry po uporaniu się z urazem stopy. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie będzie w stanie pomóc swojej drużynie. Los Angeles Lakers są w bardzo trudnej sytuacji i jeśli nie wygrają pozostałych meczów sezonu, licząc na potknięcia San Antonio Spurs, o walce w turnieju play-in mogą zapomnieć. Davis robi co może, by pomóc swojej drużynie. Na tym etapie po prostu niewiele jest w stanie zdziałać.
Przy okazji ostatniej rozmowy z dziennikarzami odniósł się do krytyki, jaka spada na niego za kolejne urazy, które ograniczają jego dostępność. – Gdy rok temu nie grałem przez kontuzję, ludzie mówili, że muszę grać, bo nie mogę zostawić zespołu, zwłaszcza w play-offach. Gdy wróciłem i zacząłem grać, ponownie doznałem kontuzji. Wtedy zaczęto pytać, kto mnie przygotowywał, bo przecież nie powinienem w takim stanie wychodzić na parkiet – zaczął Davis.
– Czego więc ku*** ode mnie chcecie? […] Na koniec dnia muszę działać zgodnie z potrzebami mojego ciała. Nie obchodzi mnie już, co myślą inni. Żaden z nich nie wszedł na parkiet i nie grał. To nie są jakieś tam kontuzje – dodał, wyraźnie sfrustrowany narracją, jaka wokół niego powstała. Odkąd Davis trafił do LA, mierzył się już z kilkoma kontuzjami, które odsuwały go na dłużej od gry. W międzyczasie jednak zdobył u boku LeBrona Jamesa mistrzostwo ligi.
W bieżących rozgrywkach AD zaliczył 39 występów i w notował na swoje konto średnio 23,2 punktu, 9,8 zbiórki i 3,1 asysty trafiając 53,2 FG%. To dobre liczby, ale nie miały wielkiego odbicia na wyniki zespołu. W kuluarach pojawiają się głosy, że Lakers latem będą Davisem handlować. Jego kontrakt dobiega końca w 2024 roku (opcja zawodnika za 43 miliony dolarów na sezon 2024/25). Zatem przehandlowanie AD wcale nie będzie takie łatwe.